Lilla Mai Krem do cery naczynkowej 

Specyfik ma konsystencję emulsji, w której zawieszone są niezemulgowane składniki. Ta płynna zawartość nie przypomina kremu. Jak to aplikować na twarz i czy w ogóle...Nie odważę się. Słoik z zawartością niczym zabezpieczony, pokrywki, folii brak. Przy otwarciu to co stanowi cięższy skład odpadło na podłogę, jak na foto poniżej. Mazidła nie polecam za żadną cenę, tym bardziej przeze mnie wniesioną :(

Krem zauważalnie wyciszał moje policzki i nos, które czerwienią się przy zmęczeniu czy stresie. Dobrze sprawdzał się pod makijaż, nie wzmagał przetłuszczania cery i nie skracał trwałości podkładu płynnego. Nie zapychał skóry, miałam wrażenie że wręcz łagodził drobne stany zapalne. Stosowałam go na dzień bez serum i mojej cerze wystarczał. Jednak ma małą zawartość substancji nawilżających skórę i dla niektórych może być konieczne używanie serum nawilżającego. Konsystencja jest lekka, jakby żelowa, ale nie typowego kremu-żelu. Nie jest oleista pomimo dużej ilości olejków w składzie. Na twarzy pozostawia przyjemne wykończenie, nie klei się. Zapach ziołowy, apteczny. Opakowanie z ciemnego szkła. Cena dość wysoka ok. 40 zł, ale według mnie adekwatna do jakości. Termin ważności był dość długi (chyba pół roku, wyrzuciłam opakowanie więc nie jestem pewna), wystarczył na długo.

Krem bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. + cena Dostępność wycisza zaczerwienienia na twarzy Świetny dla skory mieszanej Idealny pod makijaż . Sprawił, ze się nie świecę jak żarówka - jeszcze nie znalazłam

Bardzo ciężko jest mi jednoznacznie ocenić ten krem, bo mam do niego słabość. Może to niezbyt mądre ale kolor tego kremu skradł moje serce i nie chce wypuścić. Jest taki jak kogel mogel w dzieciństwie, pozytywnie jajeczny (ale nie miodowo żółty). Krem zamknięty jest w szklanym słoiku z plastikową nakrętka. Konsystencja - niezbyt gęsta ale też nie lejąca: nie ucieka z palca. Krem nakłada się sprawnie i przyjemnie, z poślizgiem. Nic się nie warzy, nie roluje, można go fajnie przyklepać. Mam cerę z różowymi podtonami i na mojej skórze krem zostawia delikatną żółtawą warstwę, przez co nakładam go tylko na noc. Nakładałam i na dzień ale zmieniał mi kolor podkładu mineralnego (przyciemniał). Po aplikacji krem nie wchłania się zbyt szybko- pozostawia przyjemną warstwę dającą (złudne lub nie) poczucie ukojenia. Przyjemnie się go nosi. Rano skóra jest hmm... taka budyniowata! Zmiękczona i jakoś tak wygładzona. Używam go drugi miesiąc. Pod jednym okiem miałam pęknięte naczynko, po miesiącu stosowania kremu naczynko rozlało się dalej, to samo na brodzie :( Nie wiem, czy trzeba jeszcze dłużej stosować czy po prostu tak zupełnie naturalna pielęgnacja cery naczynkowej to zwykła bajka (nie liczyłam, że zmniejszy pęknięte już naczynka ale chociaż zapobiegnie powstawaniu nowych). Jako krem profilaktyczny - absolutnie nie spełnia swojej roli. Jako krem odżywczy na noc- polecam jak najbardziej, a z serum nawilżającymi to już w ogóle. I ten kolor... Krem jest bardzo wydajny - po 1,5 miesiąca i stosowania zużyłam ok 1/4 słoika (a w początkowej fazie nakładałam go na dzień i na noc).