Catrice Volumizing Extreme Lip Booster Powiększający błyszczyk do ust z mentolem i chili

Cześć! Przyznam szczerze, że jestem trochę zaskoczona niezbyt pochlebnymi recenzjami na temat tego błyszczyku. Moim zdaniem nie jest taki zły, naprawdę używałam dużo gorsze i droższe. Jaki jest? - ma dosyć rzadką konsystencję -wydawałoby sie,ze będzie jasnoróżowy, ale tak naprawdę ma bezbarwny kolor -ładnie wygląda na ustach - po aplikacji czuć mrowienie [papryczka chili] i przede wszystkim chłodzenie [mentol] - w niewielkim stopniu "powiększa usta" - jeżeli wyjdziemy poza kontur ust, skóra natychmiast zareaguje i widać podrażnienie - fajnie wygładza i delikatnie nawilża -bardzo wydajny -miękki, precyzyjny aplikator - nie za długo utrzymuje się "powiększenie " ust -używałam go razem z błyszczykiem z Eveline, Oh! My lips z jadem pszczelim i przyznam,że Catrice ma dużo słabsze działanie Powiedziałabym, że jest to taki lekko chłodzący błyszczyk, który trochę powiększa usta. Ja kupiłam go na promocji , zużyłam cały. Nie żałuję, może kupię jeszcze drugą sztukę.

Do tej pory jakoś nie stosowałam żadnego kosmetyku Catrice. Skuszona bardzo dobrymi opiniami sprawiłam sobie ten booster. Zwłaszcza, że akurat był w promocji. Opakowanie jest bardzo solidne, eleganckie, powiedziałabym nawet, że luksusowo wygląda. Zapach ma raczej neutralny. Konsystencja jest oleista. Nie jestem jakoś fanką błyszczyków czy pomadek powiększających usta. Bo nie sprawdziły się. Ale ten booster naprawdę działa. Po nałożeniu na usta, te jakby drętwieją, mrowieją. Ale nie jest to jakieś nieprzyjemne uczucie. Ale usta są rzeczywiście optycznie powiększone. I efekt utrzymuje się całkiem długo. Polecam.

Oceniam błyszczyk pod względem obietnic producenta i niestety z powiększeniem ust niewiele ma on wspólnego. Błyszczyk zamknięty w niewielkim, poręcznym opakowaniu. Prawie bezbarwny, po nałożeniu daje ledwie widoczną różową poświatę. tworzy za to piękny efekt tafli, który znika w mgnieniu oka według mnie. Przyjemnie chłodzi. Jednak efekt mrowienia znikomy przez co ja osobiście nie zauważyłam powiększenia ust. Według mnie szkoda nerwów :P

Błyszczyk znajduje się w małym, poręcznym opakowaniu, posiada wygodny aplikator z gąbeczką. Produkt zawiera w swoim składzie ekstrakty z mentolu i z chili,które działają na usta pobudzająco. Błyszczyk daje na ustach efekt mokrej tafli połączone z delikatnym różowym wykończeniem. Zaraz po nałożeniu na usta czuć mrowienie i delikatne szczypanie połączone z chłodem który dla mnie jest zbyt mocny ale jednak do przeżycia. Niestety robiłam do niego kilka podchodów jednak nie widziałam żadnego powiększenia ust tak jak zapewniał producent a tylko obolałe i pieczące usta. W końcu błyszczyk wylądował w koszu, nie polecam go osobom wrażliwym.Nie sięgnę po niego ponownie.

Kupiłam ten błyszczyk w Super-Pharm, był jego ostatni egzemplarz (wiem, moja mania na punkcie "powiększających" błyszczyków nie chce jakoś minąć). Cena trochę spora jak na taki błyszczyk, ale jakoś to zniosę. Uwagę zwraca jego opakowanie, srebrno-czerwone, bardzo mi się podoba. Po nałożeniu błyszczyk, mimo swojego bladoróżowego koloru, jest prawie niewidoczny na ustach, ewentualnie podbija ich naturalny kolor. Przez dłuższą chwilę czuć dość mocne pieczenie - zasługa połączenia mentolu z chilli - ale nie przeszkadza mi ono ani trochę. Jak to błyszczyki mają w swojej naturze, nie trzyma się jakoś rewelacyjnie długo, więc dla mnie to nie minus. Mi się osobiście podoba, chociaż nie jest jakiś rewelacyjny. Można spróbować.

Błyszczyków w ostatnim czasie używam bardzo namiętnie i w zasadzie bardzo rzadko sięgam po matowe pomadki. Wygodniej mi umalować usta błyszczykiem, bo jakoś dyskretniej się one zjadają i łatwo je poprawić. Tutaj byłam ciekawa na ile będzie widoczne to niby powiększenie ust, o ile w ogóle będzie...No i się zawiodłam. Błyszczyk jest dostępny w dużych szafach Catrice, w tych mniejszych go nie widziałam. Kosztuje ok.4 e i do wyboru jest tylko ten jeden jedyny wariant kolorystyczny. Opakowanie jest trochę takie nastolatkowe, ale małe i mieści się nawet do kieszeni. Nie niszczy się podczas ciągłego noszenia czy to w torebce czy właśnie w kieszeni. Aplikator jest całkiem przyjemny, dosyć mięciutki. Sam błyszczyk jest lekko różowy, bez żadnych drobinek. Na ustach w zasadzie tego koloru za bardzo nie widać. Można by powiedzieć, że on jedynie bardzo leciutku podbija nasz naturalny kolor ust i ktoś mógłby pomyśleć, że mamy na ustach zwykły przeźroczysty błyszczyk. Błyszczyk nie należy do tych mega klejących i topornych, jednak przez to kuleje na trwałości. Nałożony na usta zjada się w moment. Jednak ma przyjemnie nawilżająca formułę i mimo zjedzenia go z ust nadal czuć tą nawilżającą warstewkę. Błyszczyk nie rozmazuje się i nie migruje poza kontur ust. Ładnie błyszczy, chociaż nie robi efektu takiego wodnego, bardzo glow. Przez to też usta umalowane nim nie wydają się większe w porównaniu z bardziej błyszczącymi błyszczykami. Po nałożeniu na usta po chwili zaczynają bardzo piec, na pewno jest to zasługa chilli. Ale u mnie ten efekt pieczenie ustał po kilku użyciach. Chyba usta się przywyczaiły. Chociaż to mrowienie nie spowodowało chociażby najmniejszego powiększenia ust, jak też można się było domyśleć. Według mnie ten produkt jako samodzielny błyszczyk jest słaby, bo znika z ust może w ciągu 15/30 minut. Bardziej może być taką bazą pod pomadkę, by nawilżył trochę usta. Na pomadkę się nie sprawdza. Maże je i tak zaraz się zjada. Jakoś bardzo się na niego napaliłam a wyszedł niewypał.