Tonik ten kupiłam dzięki całkiem sporej promocji, która akurat na niego była w drogerii Natura. Jego regularna cena jest jak dla mnie trochę zbyt wysoka, jeśli chodzi o kupno produktu tego typu. Nie lubię wydawać na toniki fortuny. Ten już wcześniej mnie zaciekawił, ale nigdy nie mogłam trafić na fajną cenę. Kosztował wtedy około 17-18 złotych.
Na początku napiszę kilka słów o swojej cerze - jest ona mieszana z przetłuszczającą się strefą T, trądzikowa i wrażliwa. Często zmagam się z odwodnieniem, które przejawia się matowością, szarością, ziemistością. Zawsze przydaje mi się dodatkowa dawka nawilżenia/nawodnienia ze strony każdego z kosmetyków i taką zapewniają mi m.in. toniki. Nie używam ich bez przerwy, ponieważ nie dają spektakularnych efektów i tak naprawdę nie są niezbędne (no chyba, że toniki z kwasami, to wtedy są efekty). Jednak lubię raz na jakiś czas kupić taki, który nie był jeszcze przeze mnie używany, z czystej ciekawości. Tonik OnlyBio na opakowaniu nie ma zbyt wielu obietnic, a na pewno nie wygórowanych. Producent wspomniał tylko (lub aż) o łagodzeniu, nawilżaniu i oczywiście oczyszczaniu, a to jest właśnie to, czego od zwykłego toniku raczej każdy wymaga. Tutaj te proste obietnice zostały bezapelacyjnie spełnione. Używałam go codziennie, nie pomijając ani jednego dnia, po myciu twarzy. Efekty zauważalne od razu, to przywrócone pH skóry; łagodzenie podrażnień, które niestety czasem powstają na mojej twarzy podczas mycia przez to, że np. w pośpiechu zbyt mocno ją pocieram; delikatne nawilżenie oraz nawodnienie, co objawia się skórą bijącą zdrowym blaskiem, jak i z przywróconymi kolorami. Nie pozostawiał lepkiej czy tłustej warstwy, tylko szybko się wchłaniał, niczym zwykła woda. Po 2 miesiącach używania (tak, starczył na tak długo) nie dostrzegłam większych zmian, ale producent też nie obiecał gwiazdki z nieba, więc żadna z tego wada. Zwykły-niezwykły tonik, który robi to, co powinien robić i nie potrzeba mu niczego więcej. Jeśli nie wymagacie od tego typu produktów czegoś nadzwyczajnego, to jest on zdecydowanie dla was.
Zapach ma dokładnie taki sam, jaki miał szampon tej samej firmy do przetłuszczającej się skóry głowy, który miałam okazję używać i który notabene był prześwietny. Mianowicie wyczuć można w nim cytrusy, choć głównie pomarańczę, ale nie kwaśną, tylko słodką. Jest to przyjemna i delikatna woń - fajnie orzeźwiająca.
Opakowanie to plastikowa, solidna, brązowa butelka z plastikową, specyficzną pompką jak od zmywacza do paznokci. Muszę przyznać, że ta butelka przyciągnęła mój wzrok na drogeryjnej półce. Jest całkiem spora i ma ciekawą szatę graficzną z żółtym tłem, na którym znajdziemy grafikę konopi. Z początku myślałam, że jest to butelka szklana, ale okazało się, że to po prostu bardzo dobrej jakości matowy plastik. Pompka, tak jak wspomniałam wyżej, jest specyficzna. Przykładamy do niej wacik i naciskamy, a tonik wydostaje się małym otworem na samym środku tego jakby ''przycisku''. Mam w domu zmywacz do paznokci z takim samym mechanizmem, stąd te porównanie. Pojemność to aż 300ml (trochę ponad 2 miesiące codziennego używania).
Zalety:
- Przywraca naturalne pH
- Łagodzi podrażnienia
- Delikatnie nawilża i nawadnia, dzięki czemu przywraca koloryt skóry i dodaje blasku
- Oczyszcza ze wszelkich pozostałości
- Nie pozostawia lepkiej czy tłustej warstwy na skórze
- Wydajność
- Przyjemny, orzeźwiający zapach
- Ładne i solidne opakowanie
Wady:
- Regularna cena (mogłaby być jednak niższa)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie