Tigi, Catwalk, Curlesque Strong Mousse (Mocno utrwalająca pianka do włosów kręconych i falowanych)

Mój typ włosów : wurly (faloloki), wysokoporowate, rozjaśniane.
Piankę kupiłam, ponieważ bardzo lubię krem z tej serii. Niestety ten produkt nie sprawdził się u mnie kompletnie.. Próbowałam używać jej w różnych konfiguracjach, z różnymi BS-ami, łącząc z kremami czy żelami, ale efekt nigdy mnie w pełni nie zadowolił. Włosy nie były utrwalone ani ładnie skręcone. Pianki u mnie zwykle mają tendencję do odbijania loków przy nasadzie włosów, ta niestety nie. Nie należy także do najtańszych pianek na rynku, dlatego liczyłam że lepiej mi się sprawdzi.
Co do plusów to ma wygodne opakowanie i cienki aplikator. Pachnie też ładnie, tak typowo fryzjersko.
Podsumowując - nie do mojego typu włosów. Więcej nie kupię, wolę białą piankę do loków z Nivea.

ja: Mam dużo cienkich, kręconych włosów w typie wurly (zmieszanie fali i loka czyli typ 2c/3a). Średniporowate w kierunku niskoporowatych, długości do ramion. W okresie zimowym lubią się plątać nad karkiem i mają tendencje do wypadania. Często bywają matowe i szorstkie.

Opakowanie: Bardzo ładne, poręcze. Aplikator się nie zacina, nakłada odpowiednią ilość produktu. Etykieta jest ładna, charakterystyczna dla całej marki.

Skład: Klasyka piankowa - emolient, humektant i detergent średniej mocy. Może uczulać, nie musi.

Wrażenia: Po otwarciu ma fajny zapach, nie jest jakiś charakterystyczny, ale przyjemny. Po stylizacji utrzymuje się na włosach. Nakładałam ją na włosy ociekające wodą, a następnie suszyłam stylizatorem i naprawdę świetnie się sprawdziła. Nie skleiła, nie obciążała włosów. ładnie podbiła skręt, nie pozostawiła brzydkiego osadu na włosach. Po użyciu włosy były błyszczące, ale nie nadmiernie. Efekt utrzymał się dwa dni, więc dość zadowalająco jak na piankę. Moje drugie podejście to użycie jej do reanimacji fryzury czyli na zwilżone włosy i w tym zadaniu wypadła znacznie gorzej. Skleiła je i zmatowiła. Myślę, że trzeba ją wyczuć i nauczyć się z niej korzystać, żeby nie zrobiła więcej krzywdy niż pożytku. Zmatowienie po reanimacji jest dość częste w przypadku moich włosów więc się nie zrażam do tego produktu. W trzeciej odsłonie testowałam ją z kremem do loków z tej samej serii i tu efekty były oszałamiające. Włosy wyglądały pięknie, a efekt utrzymał się na nich 3 dni, dnia 4 wymagały reanimacji, także całkiem dobrze. Włosy były dobrze zdefiniowane, nie sklejone i nie obciążone. Miały delikatny połysk, dla mnie to świetny efekt. W ostatniej kombinacji używam najczęściej tej pianki. Cena nie jest niska, ale wydajność ma bardzo w porządku. problem może być z dostępnością - w ofercie mają ją głównie sklepy internetowe dedykowane włosom kręconym. Swoje opakowanie mam od ponad miesiąca i myślę, że jeszcze na trochę mi wystarczy. Jak skończę, myślę, że wrócę po kolejne.