Tonik ten kupiłam z czystej ciekawości - zresztą jak większość kosmetyków - ale też dlatego, że mam cerę trądzikową z przebarwieniami i wszystko co zawiera kwasy jest moim potencjalnym przyjacielem. Firmę OnlyBio poznałam przez cudowny szampon do włosów przetłuszczających się, który zachęcił mnie do testowania innych produktów. Tonik kosztował na promocji w drogerii Hebe około 23-24 złotych.
Na wstępie wspomniałam już, że posiadam cerę trądzikową z przebarwieniami, ale jest ona również mieszana z przetłuszczającą się strefą T oraz wrażliwa. Nie skupiam się na desperackim matowieniu jej wszelkimi tonikami i kremami oraz nie oczyszczam jej mega mocnymi żelami i peelingami. Mogłabym rzec, że próbuję zachować równowagę, więc mieszam matujące specyfiki ze stricte nawilżającymi - na własną odpowiedzialność - choć oczywiście nie zawsze. Moim największym wrogiem nie jest nadmierne przetłuszczanie, a wypryski, które niestety po zagojeniu się zostawiają przebarwienia na długi czas. Próbuję zarówno zwalczać je, jak i zapobiegać powstawaniu nowych różnymi kosmetykami z zawartością kwasów. Poprzednio było to serum, a tym razem tonik. Muszę przyznać, że początkowo podeszłam do niego dość sceptycznie. No bo tonik ma być taki skuteczny? Zdziwiłam się mocno. Notabene pierwsze efekty zauważyłam dopiero po zużyciu połowy buteleczki, ale ważne, że są! Jego działanie zauważalne od razu, to na pewno delikatne nawilżenie i nawodnienie skóry. Użyty zaraz po myciu, maksymalnie 2 razy w tygodniu, przywraca naturalne pH, więc też usuwa nieprzyjemne ściągnięcie, lekko wygładza, sprawia że cera staje się miękka i naturalnie rozświetlona. Po dojściu do około połowy buteleczki moje przebarwienia stały się jaśniejsze, a ilość wyprysków była prawie zerowa. Na dzień dzisiejszy nie mam ani jednego aktywnego pryszcza na swojej twarzy, co nie zdarza się często, a ilość toniku, która pozostała, to trochę mniej niż 1/4 butelki. Wiem, że niebawem pojawią się u mnie typowi hormonalni nieprzyjaciele, na których nie ma mocnych, ale przynajmniej pozbędę się ich szybciej niż zwykle. No ale dosyć dobrego... Niestety znalazłam jeden minus podczas stosowania toniku - moja delikatna i wrażliwa skóra raz na jakiś czas reaguje podrażnieniem. Nie tworzą się bardzo silne podrażnienia, ale czuję pieczenie głównie na policzkach oraz widzę zaczerwienienie. Nie dzieje się to za każdym razem z jakiegoś powodu, ale jednak. Uczulam wrażliwców, że może taka reakcja u was również wystąpić. A jeśli będzie jeszcze gorzej, to koniecznie przestańcie go używać.
Zapach jest typowo cytrusowy. Najbardziej wyczuwam tutaj pomarańczę, taką słodko-kwaśną. Czuję również trochę goryczki grejpfruta. Nie jest to moja ulubiona kompozycja, ale na pewno nie mogę go nazwać nieprzyjemnym ;).
Opakowanie to bardzo solidna, plastikowa, brązowa buteleczka z zamknięciem typu zatrzask. Jest ona półprzeźroczysta, ale mimo wszystko trzeba wytężyć wzrok podczas sprawdzania pozostałej ilości toniku w środku, ponieważ etykieta zasłania. Co do etykiety, to szata graficzna jest bardzo przyciągająca. Ten ciepły, brzoskwiniowy kolor tła z miedzianym, połyskującym napisem ''OnlyBio'' ma coś w sobie :). Całość jest estetyczna i naprawdę przemyślana. Pojemność to 100ml.
Zalety:
- Delikatnie nawilża i nawadnia
- Oczyszcza z resztek makijażu i innych zanieczyszczeń
- Rozświetla cere
- Działa rozjaśniająco na przebarwienia
- Przyspiesza gojenie się wyprysków i sprawia, że powstaje ich mniej
- Odświeżający zapach
- Ładne i solidne opakowanie
- Wydajność
Wady:
- Czasami trochę podrażnia moją wrażliwą skórę
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie