eeling z nazwy ma być delikatny, jednak nie do końca się z tym zgodzę z uwagi na wysoką zawartość kwasów. Niewątpliwie ma jednak swoje plusy - doskonale sobie radzi z usunięciem martwego naskórka. Pozostawia skórę przyjemnie miękką i gładką w dotyku, wyró
Bardzo lubię peelingi i jest to jeden ze stałych elementów mojej pielęgnacji. Przyznam, że po te enzymatyczne czy kwasowe sięgam rzadko, bo wolę mocne, mechaniczne zdzieraki, na które najczęściej się decyduję. Marka Ala była mi wcześniej zupełnie nieznana, więc z tym większym zaciekawieniem przeszłam do kosmetyków, które oferuje. Przede wszystkim jest to nasza polska marka, a jej produkty mają maksymalnie naturalne składy. Moim pierwszym kosmetykiem jaki miałam możliwość używać jest Gentle Scrub. Peeling z nazwy ma być delikatny, jednak nie do końca się z tym zgodzę z uwagi na wysoką zawartość kwasów. Niewątpliwie ma jednak swoje plusy - doskonale sobie radzi z usunięciem martwego naskórka. Pozostawia skórę przyjemnie miękką i gładką w dotyku, wyrównuje koloryt i wydobywa jej naturalny blask.
OPAKOWANIE
Peeling znajduje się w szklanym słoiczku wykonanym z ciemnego szkła chroniącego zawartość przed działaniem promieni słonecznych. Posiada proste, białe napisy – logo marki, sposób stosowania, opis, dzięki czemu mamy te informacje zawsze pod ręką i nie musimy ich zapamiętywać. Wystarczy zerknąć na słoiczek i wiemy jak użyć, choć po kilku razach staje się to intuicyjne. Doceniam zamysł producenta, który wykorzystał do produkcji opakowania materiały, które można potem poddać recyklingowi – plastik i szkło.
PEELING
Peeling to produkt nietypowy biorąc po uwagę inne specyfiki tego typu. Zaskakuje formułą ja i samym działaniem. Peeling ma postać bardzo rzadką i wodnistą, prawie że płynną, jest bardzo lekki pod względem formuły. Nie jest to może wada, jednak sprawia, że należy być bardzo uważnym i ostrożnym przy aplikacji, aby produkt nie spadł do umywalki zamiast wylądować na naszej twarzy. Barwa to wyrazista, ceglana czerwień, która z pewnością przyciąga wzrok, ale ma też inne zadanie, o którym za chwilę opowiem. Zapach jest jak dla mnie dosyć specyficzny – niby świeży i jakby nieco cytrusowy, ale zarazem ostry, kwaśny i nie za bardzo mi przypadł pod tym względem do gustu. Nie zapach jednak jest najważniejszy a działanie, więc do niego przejdźmy.
Peeling łączy w sobie cechy peelingu mechanicznego (ze względu na obecność pestek moreli) jak i kwasowego (wysoka zawartość kwasu jabłkowego, w składzie, który poniekąd odpowiada za jego zapach i mimo obecności innych składników jego aromat jest dominujący, mamy tutaj też kwas salicylowy, mlekowy czy cytrynowy). Mimo opisu producenta, że łączy w sobie peeling i maskę niestety nie mogę się z tym zgodzić, o czym nieco później. Posiada w sobie dosyć ostre drobinki ścierające, wyczuwalne szczególnie podczas masażu będącego pierwszym etapem stosowania. I tutaj właśnie wtrącę jedną swoją uwagę: z założenia jest to peeling delikatny, jednak w moim mniemaniu wcale taki nie jest i raczej nie poleciłabym go osobom z cerą wrażliwą, gdyż drobinki nie są tak łagodne dla skóry jak mogłoby się wydawać. Ponadto bezpośrednio po nałożeniu wyczuwam dość mocne pieczenie (zapewne spowodowane obecnością kwasu jabłkowego już na 5 miejscu na liście INCI), które szybko jednak znika i nie powoduje u mnie reakcji alergicznej. Z tego względu peeling zaliczyłabym raczej do mocniejszych.
Stosujemy ten peeling w prosty sposób: nakładamy na oczyszczoną cerę i wykonujemy masaż (złuszczanie mechaniczne) a następnie pozostawiamy na 3 minuty i zmywamy. Aplikacje ułatwia nam ceglasta barwa, bo dokładnie widać gdzie kosmetyk został nałożony. Wspomniałam już, że na początku produkt wywołuje uczucie pieczenia. Masaż jest dość przyjemny, drobinek jest sporo i naprawdę intensywnie złuszczają one martwy naskórek. Po wykonaniu masażu i pozostawieniu kosmetyku na zalecane kilka minut produkt zasycha, nie powoduje jednak dyskomfortu czy ściągnięcia. Zmycie wodą idzie bardzo szybko i sprawnie, kosmetyk zostaje w całości usunięty ze skóry.
Po zmyciu resztek wodą, skóra jest niezwykle przyjemna w dotyku, miękka, gładka, jak po użyciu dobrego zdzieraka (w sumie to ten produkt nim jest + ma w sobie kwas o działaniu niezłuszczającym). Skóra jest niesamowicie przyjemna w dotyku. Uwielbiam to uczucie gładkości! Nie zauważyłam większego nawilżenia jakie obiecuje producent, jednak uważam, że nie jest to funkcja peelingu (mam cerę mieszaną). Mimo zapewnienia, że produkt łączy w sobie cechy peelingu i maski niestety ja na maskę jest z pewnością stanowczo za mało nawilżający czy odżywczy, jak dla mnie nie ma cech charakterystycznych dla pielęgnacyjnej maski.
Przy regularnym stosowaniu sprawia, że cera nabiera zdrowego kolorytu i jest pełna blasku, małe przebarwienia są mniej widoczne. Uważam, że to świetny peeling o dobrym składzie, w którym znajdziemy m.in. hydrolat z liści zielonej herbaty, pestki moreli, glicerynę, olej ze skórki cytryny, kwas jabłkowy, kwas salicylowy, kwas mlekowy, kwas cytrynowy, wyciąg z Haematococcus pluvialiso silnym działaniu antyoksydacyjnym,olejek lemongrasowy, olejek z bergamotki, . Wydajność jest naprawdę dobra – używam już od prawie 2 miesięcy i sporo jeszcze mam w opakowaniu. Doceniam go za świetne działanie i bardzo dobry skład. Cena jest adekwatna do jego jakości = jednym zdaniem: warto w niego zainwestować, jeśli nie obawiacie się działania kwasów lub stosujecie je w regularnej pielęgnacji.
PLUSY
bardzo dobry skład
przyjemna konsystencja
łatwość użycia
świetnie oczyszcza, wygładza
rozświetla i wyrównuje koloryt
ma praktyczne opakowanie
dobra wydajność
produkt wegański
MINUSY
pieczenie przy nakładaniu
nie ma właściwości nawilżających
nie jest to połączenie peelingi i maski jak deklaruje producent
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie