Bielenda Magic Peel, Peeling drobnoziarnisty do cery szarej, zmęczonej, pozbawionej blasku 

Zaintrygowała mnie zmiana koloru peelingu i właśnie dlatego się na niego skusiłam. Wystarczył mi na 2 użycia i jestem z niego zadowolona, choć lejąca się konsystencja pozostawia nieco do życzenia. Bardzo przyjemnie, nieboleśnie i nieinwazyjnie masował twarz. Przyjemnie pachniał. Po jego zmyciu skóra była bardzo gładka, miękka i wyraźnie oczyszczona. Nie zauważyłam większej różnicy pomiędzy tym a wersją (niby) gruboziarnistą do cery mieszanej i tłustej.

Dostałam ten peeling w prezencie, chociaż osobiście nie kupuje takich jednorazowych produktów to jestem z tego bardzo zadowolona. Konsystencje ma gęstą z malutkimi drobinkami, które są delikatne dla naszej twarzy. Myślałam, że będzie miał delikatny pomarańczowy kolor ale jest całkowicie biały jak pasta. Taka saszetka wystarczyła mi na 4 użycia i to takie dość obfite. Świetnie oczyszcza twarz i sprawia, że jest gładka i miękka. Delikatnie jest zauważalny efekt bardziej promiennej twarzy, takiej zdrowszej. Zapach przypomina mi delikatnie cytrynę.

Peeling jest wystarczająco gęsty, nie przecieka między palcami i ma małe, delikatne drobinki idealne do oczyszczenia skóry wrażliwej i suchej. Pierwotnie jego barwa jest biała a po minutowym masażu kolor zmienia się na pomarańczowy. Ułatwia to jego aplikację i pozwala na kontrolowanie czasu, wiemy kiedy należy zakończyć szorowanie żeby nie przesadzić. Skóra po wykonaniu tego peelingu jest niesamowicie mięciutka, gładka, delikatnie napięta i doskonale oczyszczona. Używałam go już wiele razy i często do niego wracam, zwłaszcza po ciężkim tygodniu lub przed ważnym wyjściem bo faktycznie dodaje energii i blasku usuwając oznaki zmęczenia widoczne na skórze.

Bardzo fajny, przyjemny i łatwy w użyciu produkt, który już po pierwszym zastosowaniu daje super efekty! Żaden zdzierak, powiedziałabym, że jest bardzo subtelny i niepozorny ;) Otóż jeszcze zanim go użyłam, podchodziłam doń troszkę sceptycznie, z nastawieniem, że pewnie cudów nie będzie, a tu wręcz przeciwnie! Przede wszystkim, produkt jest zamknięty w standardowym 'maseczkowym' opakowaniu, myślę, że dość łatwo wydobyć całość, a nawet jeśli nie, to dosłownie śladowe ilości pozostają w środku. Producent zapewnia, że masaż aktywuje zmianę koloru, no i rzeczywiście, taka zmiana się pojawiła, może niewielka, ale jednak. Jak wspominałam, to nie jest żaden zdzierak, więc masaż jest bardzo przyjemny, wręcz odprężający. No a efekt jaki daje... WOW! Nigdy nie łudzę się, że już po pierwszym użyciu jakiegokolwiek kosmetyku skóra będzie 'zrewitalizowana i pełna blasku', ale po tym peelingu naprawdę taka jest! Po całym tygodniu, który był dla mojej twarzy bardzo hardkorowy i pełen wyzwań, mordka była poszarzała, napięta, ale jednocześnie taka sflaczała, po prostu nieładna. Natomiast po zmyciu peelingu - niebo a ziemia! Twarz naprawdę oczyszczona, gładziutka jak pupa niemowlaka, taka ładna, odświeżona, wręcz młoda ;) Wszystkie skórki się ładnie złuszczyły i pospadały, przebarwienia po trądziku znacznie mniej widoczne, myślę, że wraz z kolejnymi opakowaniami będą jeszcze lepiej ukryte ;) Z pewnością zrobię większy zapas tych peelingów, bo świetnie sprawdzą się przed wielkim wyjściem, ale i będą wspaniałym wstępem do dalszej pielęgnacji :) Z całego serca polecam! :*

Oczyszczanie, nawilżanie i maseczki to moja mantra w pielęgnacji twarzy. Przez wiele lat nie byłam świadoma jak ważne jest regularnie złuszczanie martwego naskórka, szczególnie przy cerze mieszanej i wrażliwej, której jestem posiadaczką. Nawróciłam się dzięki cudownej książce o koreańskiej pielęgnacji i dzięki niej diametralnie zmieniłam podejście w dbaniu o cerę na co dzień. Peelingi teraz to mój must have, bez którego nie wyobrażam sobie tygodnia. Lubię zarówno te drobnoziarniste i enzymatyczne, które świetnie sprawdzają się przy cerze wrażliwej i naczynkowej. Peeling marki Bielenda poleciła mi moja dobra koleżanka i muszę przyznać,że był to strzał w 10! On naprawdę jest magiczny :) Kosmetyk otrzymujemy w małej, zgrabnej saszetce z opcją otwarcia bez użycia nożyczek, dzięki czemu możemy bezproblemowo i wszędzie go użyć. Takie rozwiązanie jest idealne w podróży i już wiem,że będzie to mój ulubiony peeling wyjazdowy :) Po otwarciu znajdziemy kremowy peeling z lekkimi drobinkami, który pachnie (uwaga) jak Vibovit pomarańczowy :D Ciekawe, prawda? Od razu mi się przypomniało dzieciństwo:) Muszę tutaj zaznaczyć,że zawartości mogłoby być więcej! Nie jest jej za mało, jednakże fajnie by było gdyby zabieg wystarczył na 2 razy :) Peeling przyjemnie rozprowadza się na twarzy (ja zawsze lekko nawilżam wodą twarz), a małe, delikatne drobinki relaksują miłym masażem. Niezwykle zaintrygowało mnie to,że podczas masażu (trzeba go wykonywać około minuty) peeling zmienia kolor na pomarańczowy, lekko brązowy. Producent opisuje to w ten sposób,że oznacza to poprawne wykonanie zabiegu i wystarczające złuszczenie. Rewelacja,prawda? Nigdy nie zastanawiałam się nad tym czy poprawnie i odpowiednio długo robię masaż z peelingiem, a jednak jak widać jest to ważne! Naprawdę brawo dla Bielendy za takie rozwiązanie. Zmycie tego produktu z twarzy nie stanowi najmniejszego problemu. Drobinki bez problemu spłukują się i wszystko znika w mgnieniu oka. Lubię to! Nic mnie tak nie denerwuje jak długi czas na zmywanie kosmetyku:) Czy efekty są natychmiastowe i magiczne jak obiecuje producent? Otóż zdecydowanie tak, tak i jeszcze raz tak! Byłam bardzo zaskoczona gdy ujrzałam rozjaśnioną i promienną cerę! Zero zaczerwienień i przebarwień a do tego jedwabiście gładka i miękka skóra, wow! Moja cera naprawdę nabrała blasku i wyglądała zdrowo i świeżo:) Wszelkie oznaki zmęczenia i szarości zniknęły zaledwie po jednym zabiegu. Martwy naskórek został skutecznie i co ważne delikatnie usunięty. Peeling w żaden sposób nie podrażnia przez co nadaje się do cery wrażliwej. Serdecznie polecam to małe cudeńko opakowane w saszetkę, gdyż skrywa magiczną zawartość. Jestem pewna,że sprawdzi się przy każdym rodzaju cery, gdyż jest delikatny i cudownie poprawia wygląd skóry. Ciekawa formuła i dobry skład sprawią,że wasza cera odzyska blask i piękny koloryt. Jeśli jeszcze go nie próbowałyście to nie wahajcie się ani chwili, it's magic! :) Ja będę do niego wracać regularnie i zabierać ze sobą na wszystkie podróże:)

Wspaniały rozjasniajacy zmęczona cerę drobnoziarnisty peeling. Lekko pachnie cytrusami. Wspaniale się wmasowuje w skórę. Drobniutkie drobinki nadają twarzy blasku. Skóra jest widocznie oczyszczona I rozjasniona. Bardzo przyjemny

Ten peeling kupiłam z ciekawości i uważam, że jest całkiem w porządku. Jest łatwy i przyjemny w użyciu. Delikatnie złuszcza martwy naskórek oraz rozświetla naszą buzię. Magiczny jest dlatego, że zmienia kolor, kiedy peeling wykonujemy wystarczająco długo. Zmienia się w tedy z jasnego koloru na bardziej pomarańczowy. Na twarzy zdecydowanie od razu czuć oczyszczenie.

Kupiłam ten produkt zupełnie przypadkiem, bo brakowało mi 2 zł do uzyskania rabatu to wrzuciłam do koszyka cokolwiek, żeby zamknąć kwotę. Dopiero w domu zobaczyłam jakie fajne cudo mi wpadło w ręce. Cały produkt zamknięty jest w klasycznych saszetkach, które kojarzą nam się z maseczkami do twarzy. W tej saszetce zamknięty jest peeling o kremowej konsystencji, posiadający drobne oraz dobrze złuszczające naskórek drobinki. Produkt podczas pocierania o skórę zmienia kolor na żółty co jest fajnym wyznacznikiem, że peeling jest zrobiony prawidłowo i bardzo łatwo można to wszystko zmyć z twarzy. Zapach jest przyjemny, bliżej go nie opiszę, ale na pewno nie uprzykrza użytkowania. Jakie efekty możemy oczekiwać od tego produktu? Na pewno wygładzenie, zmiękczenie, dobre złuszczenie, redukcję przebarwień, poprawę kolorytu, odświeżenie, nawilżenie oraz usunięcie śladów zmęczenia. Co ja zauważyłam? Przede wszystkim mocne wygładzenie oraz miękkość skóry. Od razu czuć pod ręką, że peeling jest zrobiony w prawidłowy sposób i nie byłam w stanie znaleźć żadnych zastrzeżeń. Kiedy już tak dobrze złuszczymy naskórek to efekt odświeżenia jest wręcz naturalną koleją rzeczy. Zauważyłam, że produkt połączony z wprawnymi ruchami naszych rąk dość dobrze ożywia naszą skórę przez co znikają elementy zmęczenia. Wiadomo, że efekt nie jest taki ekstra, że nagle przestaniemy wyglądać na zmęczone, ale jest to poziom naprawdę satysfakcjonujący. Efektu nawilżenia tak nie odczułam, ponieważ po użyciu tego produktu smarowałam się kremem nawilżającym, a efektu redukcji przebarwień w ogóle nie zauważyłam, ale to może być spowodowane tym, że trzeba po prostu więcej saszetek z tym produktem zużyć. Jeśli chodzi o takie podstawowe rzeczy to z dostępnością nie widzę większego problemu, cena jest na każdą kieszeń, a wydajność wysoka, ponieważ saszetka wystarcza na dwa użycia. Czy polecam ten produkt? Tak, bo jest to peeling, który robi co ma robić, a przy okazji dzięki zmianie barwy konsystencji kieruje nami czy dobrze ścieramy naskórek. Myślę, że ten produkt jest ciekawą opcją dla osób, które pierwszy raz sięgają po peeling i nie mają takiego jeszcze wyczucia czy powinny już przestać czy jeszcze pocierać. Prędzej czy później znowu sięgnę po tę saszetkę.

Kiedy tylko pojawił się na półce w moje drogerii kupiłam obie wersje. Nie ukrywam, że uwielbiam peelingi, a ten zmieniający kolor przyciągnął moją uwagę. Na razie zużyłam wersję drobnoziarnistą, ale jestem ciekawa jak sprawdzi się jej gruboziarnista siostra. Peeling spełnił moje oczekiwania i na pewno kupię kolejne saszetki. OPAKOWANIE Bardzo przyjemne dla oka - śliczna szata graficzna, ciekawie dobrana kolorystyka współtworzą bardzo ładną całość. Opakowanie mogłoby być podzielone na 2 części - wtedy łatwiej byłoby z niego korzystać, a tak musimy przechowywać peeling do kolejnego użycia, bo zużycie 1 saszetki na 1 raz jest niemożliwe. Saszetka wystarcza na kilka użyć. PEELING Pierwsze co zauważyłam to intensywny słodko-cytrusowy zapach - jest po prostu rewelacyjny! Co prawda nie przepadam za dodatkami zapachowymi w kosmetykach do twarzy, jednak ten w peelingu zdecydowanie umila korzystanie z niego. Peeling ma białą barwę z widocznymi ziarenkami, nie są one zbyt drobne, raczej średniej wielkości i jest ich całkiem sporo, co wyczuwamy podczas masażu. Peeling nie wywołuje pieczenia, podrażnienia, ciężko nim zrobić sobie krzywdę. Podczas masażu peeling stopniowo zmienia barwę na pastelowo pomarańczową - myślałam, ze to tylko puste obietnice, a jednak. Nie zmienia się jednak od razu - trzeba odpowiednio długo masować, w przeciwnym razie miejsca, gdzie ilość czasu była nieodpowiednia są zdecydowanie jaśniejsze lub białe. To dobre rozwiązanie, bo kontrolujemy peelingowanie całej twarzy w poszczególnych jej częściach. Po peelingu skóra jest miękka w dotyku, wygładzona, idealnie wchłania maseczki i kremy. Na pewno zakupię ponownie. PLUSY: + przyjemny zapach + dobre złuszczanie + zmiana koloru, ciekawy efekt wizualny + wygładzenie cery + brak podrażnień + wydajność + cena + opakowanie z ładną szatą graficzną

Peeling przyjemnie pachnie (cytrusowo) i faktycznie zmienia kolor podczas użycia (chociaż finalny kolor nie jest tak żółty, jak na opakowaniu, ale zmiana jest widoczna). Nazwałabym go raczej średnioziarnistym, niż drobnoziarnistym. Ładnie odświeża i wygładza skórę. Najistotniejsze jest dla mnie to, że znacząco redukuje widoczność zaskórników i za to daję mu "piątaka" :) Na pewno kupię ponownie.

Peeling bardzo przyjemnie rozprowadza się na twarzy, ma przyjemny zapach i faktycznie poprawia koloryt skóry. Zużyłam jedną saszetke na 3 razy. Na razie ciężko mi powiedzieć, czy działa tylko doraźnie czy długofalowo. Nie zauważyłam większego nawilżenia ani redukcji przebarwień, ale może potrzeba na to więcej czasu.