Wcierkę z NaturalMe kupiłam razem z innymi kosmetykami z tej formy, ponieważ moje włosy potrzebowały porządnej regeneracji i pielęgnacji, jako, że zaczęły mocno wypadać co mnie trochę zaniepokoiło. Dodam, że mam włosy dość długie, gęste, proste, ciemne, nie mam łupieżu, tendencji do nadmiernego przetłuszczania czy ich oklapnięcia.
#OPAKOWANIE
Wcierka zapakowana jest w ciemną butelkę z pompką, która pozwala dozować kosmetyk w dość wygodny sposób, chociaż z perspektywy czasu opcja butelki z cienkim dziubkiem byłaby wygodniejsza przy moim sposobie nakładania. Etykieta jest prosta, z zielonymi wstawkami. Są na niej wszystkie informacje jak skład, stosowanie. Pompka się nie zacina.
#KONSYSTENCJA
Wcierka ma typowo wodnistą konsystencję, jest bardzo rzadka więc lubi przeciekać między palcami jeśli chcemy ja najpierw nałożyć na dłonie a potem wetrzeć w skórę. Nałożona na wlosy nie obciąża ich bardzo mocno choć widać subtelną różnicę w świeżości włosów kiedy nakładam a kiedy nie. Szybko wsiąka w skórę i nie obtłuszcza jej.
#ZAPACH
O ile pozostałe kosmetyki z Naturalme jakie mam pachną świetnie tak wcierka ma dla mnie taki specyficzny, ziołowy zapach, który choć jest delikatny to jednak nie jest tak ładny jak te inne produkty. Na szczęście nie zostaje jakoś strasznie długo na włosach, przynajmniej moich i da się przyzwyczaić, ale no szału dla mnie nie ma.
#DZIAŁANIE
Wcierkę nakładam codziennie na skórę głowy tak jak zaleca producent. Najpierw nakładałam na dłonie i wcierałam, ale, że konsystencja jest tak rzadka, że kosmetyk spływał w połowie z dłoni stwierdziłam, że będę robić przedziałki we włosach i dozować wcierkę bezpośrednio na skórę i od razu po tym wmasowywać ją palcami. Nie ukrywam łatwiejszy byłby dla mnie taki dziubek jak to mają płyny do soczewek by sobie wygodnie nakładać, ale przy tej butelce też nie ma z tym większego problemu. Używam kilka miesięcy, systematycznie bo o to chodzi w tego typu produktach i zauważyłam, że faktycznie włosy mniej wypadają. Owszem, używam jeszcze olejku i wody oraz zaczęłam brać witaminy, ale to wszystko w połączeniu naprawdę dało rezultaty w stosunkowo krótkim czasie. Fakt, włosy jeszcze lecą, ale nie tak jak przed, że na grzebieniu było ich multum i w oczach pojawiał się strach bo wcześniej nie miałam z tym problemu. Co do baby hair nie zauważyłam ich jakoś szczególnie choć też nie przyglądał się im i też nie chodzi mi o zagęszczanie włosów, a raczej o to by się nie przerzedziły te które mam. Myślę, że za jakiś czas jak będę systematycznie używać to efekt będzie jeszcze lepszy co w rezultacie da jeszcze mniejszą ilość wypadających włosów. Przyznam, że już planuję kupić drugie opakowanie. Osobiście moje wrażenia są bardzo pozytywne bo nie dość, że włosy tak nie lecą to kosmetyk ma naturalny skład i niską cenę.
#NIEPORZĄDNE
Wcierka nie spowodowała u mnie łupieżu, swędzenia skóry głowy, pieczenia, wysuszenia, ale też nie mam z tym generalnie problemów. Nie obtłuszcza, nie obciąża skalpu, nie zauważyłam żadnych problemów i reakcji alergicznych. Włosy nie są oklapnięte, choć ciut szybciej się przetłuszczają niż wtedy kiedy nie używam.
#WYDAJNOŚĆ
Przy codziennym używaniu od kilku miesięcy mam około połowy butelki, produkt schodzi szybciej niż wolniej, ale jeśli się używa go codziennie i nakłada w sporych ilościach to nie ma się czemu dziwić.
#CENA
Mi udało się kupić w promocji i cena wychodzi całkiem nieźle wtedy.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie