Natasha Denona Bloom Highlighting Blush Rozświetlający róż do policzków

Na ten moment jest to mój zdecydowanie ulubiony róż. Potrzebowałam do makijażu ślubnego produktu o konkretnej brzoskwiniowej barwie i tak wpadł w moje ręce w Sephorze ten egzemplarz. ???? Produkt jest bardzo wydajny, bardzo mało się pyli i ma naprawdę unikatowy, brzoskwiniowy kolor. Jeśli ktoś szuka różu matowego - może nie być zadowolony z wyboru akurat tego, ale rodzaj błysku jaki jest zamknięty w tym różu - daje piękne glow na skórze. Na pewno warto rozważyć zakup ♥️ Osobiście bardzo go polubiłam, mimo, że dotychczas używałam jedynie matowych róży. Cena adekwatna do jakości ???? Opakowanie również cieszy oko ????✨

No właśnie. Róż jest piękny. Ma cudowny brzoskwiniowy odcień ze złotymi drobinami na koralowej bazie. Fantastycznie rozświetla skórę. Dokładnie to, czego szukam w różach, bo nie przepadam za matem na policzkach. Może podkreślać rozszerzone pory, ale po zastosowaniu bazy, problem znika. Na co warto zwrócić uwagę to to, że jest piekielnie napigmentowany, ale też i trwały. Po ok godzinie, odrobinę wtapia się w skórę, jeszcze ładnej łącząc się z resztą makijażu, ale i tak łatwo zrobić sobie nim krzywdę i w efekcie otrzymuje się efekt klauna. Trzeba go nakładać bardzo lekką ręką. BARDZO. Nie polecam go dla początkujących z makijażem. Łatwo się zrazić do tak pięknego koloru. Opakowanie jest fajne, solidne, kompaktowe, ma lusterko. Cena, szczególnie na promocji - bardzo spoko. Jeśli ten glow jest zbyt duży, a też nie przepadasz za matowymi różami - zachęcam do zapoznania się z różami od hourglass. Tamtymi jest ciężko zrobić sobie kuku, a dają fantastyczny glow zdrowej skóry. Takiej, która miała 8 h snu, pije 2 litry wody i ma mało stresów ^^. Fake it till you make it, prawda? :P Natomiast, jeśli efekt jaki daje ten róż jest zbyt intensywny, ale sam kolor jest strzałem w 10, albo jego cena jest zaporowa, bo umówmy się - nie każdy chce wydać 89 zł na kosmetyk tego typu - mam jego odpowiednik z Eveline. Eveline jest na różowej bazie, Natasha na czerwonej/koralowej, ale są naprawdę do siebie podobne. Eveline jest łaskawszy w obsłudze, bo jest mniej napigmentowany i nie robi od razu plamy na policzku, co w tym przypadku uważam za dużą zaletę. Załączam zdjęcia w świetle dziennym i sztucznym. Ogólnie Natasha Denona ma jeszcze ciekawą propozycję w postaci palety do policzków bloom blush glow palette, w której jest ten odcień różu, ale jego formuła jest bardziej zmielona, daje bardziej efekt tafli. To już zdecydowanie propozycja dla użytkowników bardziej pro, ale nie powiem, rozważam zakup. Oczarowała mnie ta paletka.

Oceniam wersję mini i szczerze powiedziawszy, nie wiem, czy nie jest ona dużo bardziej opłacalna niż regularny rozmiar owego produktu :) W opakowaniu róż wygląda na dość cukierkowy, intensywny, ale na twarzy wygląda nie-sa-mo-wi-cie. Pięknie rozświetla, idealny efekt na lato. Mam śniadą cerę i wydaje mi się, że do takiego troszkę ciemniejszego odcienia skóry bardzo pasuje, tak samo jak i dla osób bledszych. Czy to możliwe, że ten produkt jest aż tak uniwersalny? Niesamowite. Opakowanie miniaturki jest prześliczne, solidne, piękne i dobrej jakości lusterko. Polecam każdemu.

Kupiłam mini wersję tego produktu i po prostu przepadłam. Uwielbiam takie kosmetyki, przy pomocy których, dosłownie jednym muśnięciem można w ciągu krótkiej chwili wyczarować sobie piękniejszy, świeży i promienny wygląd :) Kolor tego produktu jest tak naprawdę moim zdaniem bardzo uniwersalny- w opakowaniu wygląda na łososiowy z rozświetlającymi drobinkami, na skórze jest jednak miksem brzoskwiniowo-różowym. Myślę, że sprawdzi się przy każdej karnacji. Róż od Natashy Denony robi dla mnie rzecz niebywałą- dodaje cerze młodzieńczego uroku, nawet jak nie jesteśmy już bardzo młodzi :p mało tego- dodaje nam nawet świeżości, jakbyśmy byli po 8 godzinnym śnie, kiedy oczywiście tak wcale nie było, a spać poszliśmy grubo po północy. Jak dla mnie to prostu mały czarodziej zamknięty w przeuroczym, cukierkowym opakowaniu, które wcale nie wygląda infantylnie. Wręcz przeciwnie- kobieco, uroczo i z klasą. Cieszy najpierw oko jak wyciągam go z kosmetyczki,a później cieszy mnie tak już ogólnie, że lepiej wyglądam, niż jeszcze przed chwilą. Chciałam wyszukać w nim jakieś wady, ale nie udało mi się. Ten róż ma same zalety. Jest dość mocno napigmentowany, więc radzę nakładać oszczędnie na pędzelek. Zawsze można dołożyć :) Róż Natashy Denony bardzo dobrze się blenduje, nie robi plam. Do tego ma niesamowitą trwałość- tak sobie trwa i trwa na policzku i cały czas wygląda nienagannie. Mój mały ideał. Piszę mały- bo jak wspomniałam na początku- mam mini wersję tego produktu. Czasami taki mały format gorzej się użytkuje, tzn mniej komfortowo się go wydobywa z opakowania- tutaj jednak to opakowanie wcale nie jest takie mini i mam wrażenie, że starczy mi dosłownie na wieki, a używam go oczywiście codziennie. Nakładam go też mniejszym pędzelkiem, który mam ze starego różu od Clinique. Polecam wszystkim dziewczynom, które lubią wyglądać i czuć się jak milion dolarów :) Ten róż taki efekt na pewno wyczaruje.

Absolutnie piękny, wielofunkcyjny, cudownie opakowany kosmetyk. Jego odcień jest w zasadzie łososiowy, ale dzięki złotym drobinom zdaje się brzoskwiniowy, ciepły, ożywia jasną karnację, ale z tą muśniętą słońcem też będzie pięknie współgrał. Uwaga, mocno napigmentowany. Wystarczy lekko musnąć jego powierzchnię pędzlem, by uzyskać zadowalający efekt, łatwo też przesadzić. Dobrze się nakłada i blenduje, czy to na podkładzie czy na kremie bb, nie zostawia plam ani wyraźnych granic. Nie pyli w trakcie aplikacji. Trwałość satysfakcjonująca. Nie zauważyłam, by w ciągu dnia drobinki migrowały po twarzy. Nie posiada wyraźnego zapachu. Nie podkreśla porów, nie zapycha. Opakowanie w postaci różowej puszeczki z wytłoczonym logo marki po prostu przepiękne. Używam go już kilka miesięcy i nie zauważyłam ubytku. Produkt z gatunku niezużywalnych. Wart swojej ceny, polecam.