Natura Eko Odświeżający płyn micelarny 

Nawet nie wiedziałam, że Drogeria Natura ma własną linię kosmetyków i to "eko", trafiłam na niego dzięki wyprzedaży. Jest delikatny, nie podrażnia mi cery, nie podrażnia też oczu. Bardzo przyjemny, świeży zapach. Nie wiem, czy samodzielnie byłby w stanie w stu procentach usunąć makijaż, bo ja z zamierzenia stosuję demakijaż dwuetapowy. Nawet więc nie próbuję bardziej działać tym płynem, bo to jednak wymaga pocierania skóry. W każdym razie płatek kosmetyczny robi się kolorowy, także przynajmniej ten wstępny etap "rozpuszczania" jest zapewniony.

Natura Eco czyli odświeżający płyn micelarny do każdego rodzaju skóry dostałam go w prezencie. Jest to fajne, małe, 100ml opakowanie, które idealnie sprawdzało mi się w trakcie wakacyjnych wyjazdów. Ma bardzo prostą szatę graficzną etykiety. Ślicznie, świeżo, aloesowo pachnie. Tak jak producent obiecuje, odświeża naszą skórę twarzy. Bardzo fajny płyn micelarny, po którego z chęcią sięgnę ponownie.

Miceli używam głównie do demakijażu oczu, jak powtarzam w każdej recenzji. Z reguły po 1-2 użyciach wiem, czy się polubię z danym kosmetykiem czy nie. Moim głównym wymaganiem w stosunku do wszystkich "zmywaczy do oczu" jest to, żeby mi ich nie podrażniały, bo mam je bardzo wrażliwe. Z tego względu z płynem od początku się nie polubiłam. Przy zmywaniu oczy piekły i były czerwone. Na szczęście po chwili wszystko mijało, ale czy warto się męczyć choćby te kilka minut? Nie bardzo, mam już szczerze dosyć podrażniających mnie miceli. Na plus to, że dobrze zmywał cienie do powiek. Niestety z tuszem sobie nie radził - rano budziłam się z pandą pod oczami, ostatecznie najlepiej było przemyć oczy innym płynem. Dobrze, że miałam odlewkę, jak zwykle od koleżanki (w malutkiej buteleczce). Zużyłam ją na zmianę z innym micelem wykańczając resztę płynu na twarzy - wystarczyła na jakieś 10 aplikacji. Płyn nawet dobrze poradził sobie z usunięciem lekkiego podkładu, choć po chwili i tak zmywałam resztki żelem. Nie zaobserwowałam żadnych podrażnień ani wysypu niedoskonałości na mojej tłustej cerze - no ale nie używałam go codziennie, nie miałam takiej potrzeby. Micel pachniał aloesowo, ale dość sztucznie i intensywnie. Mimo wszystko był to całkiem przyjemny aromat dla mojego nosa. A teraz kwestia, która sprawia, że czuję się lekko oszukana. Lubię produkty naturalne, a producent na przodzie butelki deklaruje 91% zawartości składników pochodzenia naturalnego. Okej, całkiem sporo, można pomyśleć, że to prawie naturalny produkt, więc co może pójść nie tak? Po wczytaniu się w skład ze strony Natury znalazłam dwa konserwanty (diazolidinyl urea, iodopropynyl butylcarbamate - donory formaldehydu), co łącznie z podrażnieniem oczu (do których płyn w moim odczuciu nie powinien być używany - co z resztą można wyczytać w opisie jednego z nich) powoduje, że nie skuszę się na pełnowymiarową butelkę. Nie wiem jak go ocenić, krzywdy na twarzy mi nie zrobił, ale nie tego spodziewałam się po nazwie "Natura eko".