Serum określa się jako "No Age" i w sumie trzeba przyznać, że to dobre określenie dla tego produktu już patrząc na sam skład - witamina C, skwalan plus sporo egzotycznych olejów to niezły potencjał na ochronę skóry przed zmarszczkami i utratą jędrności. Trzeba przyznać, że jeśli chodzi o sera to można się od Bioup uczyć! To również jest bardzo dobre serum, kolejne jakie wyszło spod skrzydeł marki, i na pewno warto je włączyć do codziennej pielęgnacji jeśli chcemy dać skórze to co najlepsze i zadbać o młody wygląd pomimo upływu lat.
To co pierwsze się rzuca w oczy to na pewno pozytywny, słoneczny kolor serum. Nie ma się co obawiać jednak, że kolor widać w jakikolwiek sposób na skórze. Zdarzało się, że miałam sera z witaminą C, które w niefajny sposób barwiły nieznacznie skórę albo zostawiały żółty poblask. Tutaj nic takiego się nie dzieje, kolor jest dodatkiem, który w ogóle nie wpływa na wygląd skóry nawet jeśli nakładamy go obficie.
Duże pochwały za opakowanie! Jest to buteleczka z pipetą, ale ma genialne rozwiązanie w postaci guziczka na górze nakrętki, który naciśnięty sam zaciąga serum z wnętrza butelki oraz dozuje na dłoń. Super sprawa, zazwyczaj miałam klasyczne opakowania z pipetą, ten guziczek naprawdę robi robotę i genialnie usprawnia proces nakładania.
Dużym atutem jest tez zapach serum - prawdziwie letni, energetyzujący, rześki. Czuć bowiem zapach owoców egzotycznych: papaja, marakuja, soczyście tropikalny miks. Zapach nie jest z kategorii bardzo intensywnych, potem, po domknięciu serum kremem nie czuję już owocowego aromatu, ale zaraz po nałożeniu fantastycznie nastraja na cały dzień.
Jest to serum olejowe, więc trzeba mieć na uwadze, że zostawia leciutką olejową powłokę. Tutaj jest to warstwa jaką lubię - nieco natłuszczająca, ale jednocześnie taka jedwabista i gładka w dotyku, bez klejenia się, przez co ma się wrażenie, że serum jest lekkie pomimo swojej olejowej formuły. Naprawdę dobrze się wchłania w skórę, nie jest ciężkie i wyczuwalne na twarzy, tylko zostawia lekki połysk. Świetnie można sobie za jego pomocą wymasować twarz, bo daje super poślizg, a jednocześnie czuć, że wnika w skórę.
Efekty po kilku tygodniach stosowania są naprawdę zadowalające: rozświetlona, gładka, elastyczna skóra. Serum doskonale rozpromienia twarz, odżywia i regeneruje, delikatnie poprawia elastyczność i jędrność skóry. Jest to efekt subtelny, ale widoczny - z każdym kolejnym dniem, w którym wmasowywałam serum w skórę widać było jak skóra zyskuje na elastyczności. Kondycja zdecydowanie się poprawia, skóra po prostu wygląda na pełną energii. Działanie na przebarwienia jest raczej minimalne, ale od tego mam inne skuteczne kosmetyki, więc w tym przypadku byłby to raczej miły dodatek. Myślę, że serum stanowi świetną broń przeciwzmarszczkową, bo naprawdę doskonale odżywia, nawilża i lekko "rozprostowuje" widoczne już linie i zmarszczki. Nie jest to efekt jak spod skalpela, wiadomo, bardziej pewnie kwestia masażu, ale właśnie masaż tym serum dodał mojej skórze sporo relaksu i takiego "wypoczęcia" już od samego rana.
Pomimo delikatnie natłuszczającej konsystencji serum u mnie świetnie się wchłaniało i stanowiło doskonały podkład do kremu z filtrem - nic się nie rolowało ani warzyło, a do tego makijaż super wyglądał na takiej bazie.
Nie mogę nic innego jak tylko polecić to serum, bo daje solidnego kopa skórze i świetnie dodaje jej energii. Fajne, lekkie, olejowe serum, które ma w sobie sporo dobroci. Jak widać na moim przykładzie, świetne również dla skór mieszanych, które na ogół lubią się z olejami. Jak zobaczycie gdzieś tę niepozorną buteleczkę wypełnioną słoneczną emulsją to warto ją złapać!
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie