Pomadki z serii KissKiss Shine Bloom od Guerlaina są zbyt drogie w stosunku do tego, co sobą prezentują. Z klasycznego KissKiss jestem o wiele bardziej zadowolona (i dlatego pokusiłam się także o wersję Kwiatową), chociaż nadal uważam, że wydatek rzędu 200 zł za pomadkę jest... niemały. Chciałabym napisać krótką i treściwą recenzję, ale nie wiem jak mi ona wyjdzie, bo mam na co narzekać.
Do opakowania nie będę jakoś bardzo czepiać - kostki znane z serii KissKiss tym razem w złotym kolorze z metalicznym połyskiem. Czarne lakierowane opakowanie klasycznego KissKiss zrobiło na mnie większe wrażenie; tutaj widzę balans na granicy kiczu - co prawda nie został przekroczony, ale... złoto ma ten problem - jest piękne, wytworne, eleganckie, ale trzeba być z tym kolorem bardzo ostrożnym, by z nim nie przedobrzyć, bo wtedy będzie okropnie. A tu mamy opakowanie - czy ono naprawdę musi być całe złote? Nie lepiej by wyglądało, gdyby te złote były w odcieniu rosegold (i bardziej pasowałoby do "Bloom"). Mimo wszystko opakowanie oceniam na 4/5 - jest lekkie i poręczne, suwak wysuwający sztyft chodzi gładko, kapturek się domyka i nie trzeba się z nim siłować, by go otworzyć, nic się nie odłamuje, nie zdrapuje - jest ok.
Shine Bloom ma w swojej ofercie 20 pięknych kolorów inspirowanych kwiatami (aż trudno było się zdecydować; mój wybór padł na Makowy - przepiękny! Jak błyszczące od rosy płatki maków). Formuła jest bardzo przyjemna, śliska, nawilżająca (no już nie przesadzajmy z tymi 24h :D), a wykończenie - takie, jak lubię, czyli perłowo-satynowe, lśniące, mokre. Nie dla fanek matów! ;) Intensywność koloru zależy od odcienia, wiadomo - im ciemniejszy, tym głębszy. Pigment niestety nie jest jakiś supermocny, ot taki przeciętny, kilka razy przejechać trzeba. Należy też uprzednio dokładnie wypielęgnować, a przede wszystkim wygładzić usta, bo niestety pomadka wchodzi w załamania i podkreśla strukturę ust; nie daje też żadnej gwarancji, że w danym dniu będzie się prezentowała na ustach dobrze - tutaj duży minus. Lubię tę pomadkę przede wszystkim za komfort noszenia, ale... - umówmy się - podobny poziom wygody zapewniają szminki od Bell czy Delii (uwielbiam je!), a kosztują ułamek ceny tej od Guerlaina. Czy się dziwię? W zasadzie nie... To w końcu pomadka i tutaj płaciły głównie za firmę.
Żeby nie było, że Guerlain dziaduje i próbuje nam wcisnąć pomadkę identyczną jak te, które można dostać w kiosku za niebotyczną kwotę. Otóż nie, proszę państwa! Postanowił dać nam coś extra, a więc... ZAPACH! "kwiatorientalny"...
~ FRAGMENT OPISU: ~
„Wyrafinowany aromat łączy w sobie orzeźwiające nuty cytryny, pomarańczy i bergamotki, które przechodzą w serce zdominowane przez róże i irysy. Na końcu wyczuwalna jest pełnia wanilii i bób tonka, które razem tworzą harmonijną całość. KissKiss Shine Bloom to nie tylko kosmetyk, ale także doświadczenie dla zmysłów, które podkreśli każdą wyjątkową chwilę.” – no więc właśnie o tym mówię! Przerost formy nad treścią. Zwracam uwagę na zapach szminek, ale próba omamienia konsumenta perfumeryjną kompozycją zapachową... to domena marek selektywnych - często dodadzą coś extra, żeby odwrócić uwagę od kluczowych aspektów i żeby klient nie miał poczucia, że płaci za sam szyld - upiększą opakowanie, zapach, ubogacą formułę o właściwości DELIKATNIE pielęgnacyjne, zajmą się estetyczną reklamą, kuszącym marketingiem, a sroczki się zlatują. Nie dam jednej gwiazdki za stosunek ceny do jakości, bo jest on jednak trochę zrozumiały, a przynajmniej niezadziwiający, ale naprawdę można znaleźć szminki zapewniające podobny efekt na ustach (tylko np. gorzej pachnące) w tanich osiedlowych drogeriach. Czy do niej wrócę? Nie wiem, kurczę... Kuszą mnie te kolory i wygoda noszenia. :/
Reasumując: fajnie jest poznać pomadki Shine Bloom, ale nie ma sensu się do nich zbytnio przywiązywać. Gama kolorystyczna wspaniała i pokaźna, na pewno jest w czym wybierać. W dodatku pomadka jest praktycznie niewyczuwalna na ustach. Jednak nic specjalnego was nie ominie, jeśli postawicie na tańsze egzemplarze. Nie polecam ich paniom, które nie przepadają za efektem mokrych błyszczących ust (efekt szminkowy, kremowy, ma się rozumieć, to nie jest żaden błyszczyk, który otula usta olejową albo drobinkową taflą) i oczekują od szminki tytanicznej trwałości.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie