Męczennica jadalna, czyli marakuja, czyli passiflora, to zapach kremu od Scandia Cosmetics, który w domowych warunkach przynosi ulgę skórze dłoni po cięższych przejściach, jak potraktowanie ich detergentami w czasie prac porządkowych, preparatami antybakteryjnymi czy po narażeniu naskórka na trudne warunki atmosferyczne.
- OPAKOWANIE: w tekturowym pudełku z okienkiem kryje się plastikowa tubka w kolorze srebrnym imitującym kolor aluminium. Tubka zamykana jest za pomocą białej zakrętki (wolę wygodniejsze klapki, ale cóż). Plastik, z którego wykonane jest opakowanie jest elastyczny, można go ściskać, ale odkształca się. Nie przeszkadza mi to szczególnie, ale warto o tym wspomnieć.
Tubka opasana jest wokół papierową naklejką, na której znajdziemy wszelkie informacje o kosmetyku łącznie z właściwościami, jakie przynosi w pielęgnacji oraz szczegółowy wykaz składników.
- KONSYSTENCJA: produkt, który na drugim miejscu zawiera masło shea jest gęste, zwarte i w trakcie aplikacji czuć obecność tego składnika, ale jednocześnie dobrze się rozprowadza i nie pozostawia tłustej czy lepkiej warstwy. Ochronny film, który pokrywa naskórek jest komfortowy i nie przeszkadza w codziennych czynnościach, bez obaw możemy chwytać różne przedmioty czy klikać w klawiaturę nie pozostawiając wszędzie tłustych odcisków.
- ZAPACH: pachnie owocem passiflory, naturalnie i przyjemnie.
- DZIAŁANIE: może najpierw zwrócę uwagę na deklaracje producenta, do których nie mogę się odnieść. Niwelowanie przebarwień posłonecznych na skórze dłoni mnie nie dotyczy. Obietnica odmłodzenia może i się spełnia przy regularnym, codziennym stosowaniu, ale kremu używam tylko, gdy potrzebuje mocniejszej pielęgnacji zamiennie z innymi kremami do rąk.
Odniosę się również, do obietnicy ochrony skóry przed negatywnymi czynnikami zewnętrznymi. Jeszcze nie spotkałam się z kremem do rąk, który uchroni naskórek przed uszkodzeniem spowodowanym chłodem, wiatrem czy mrozem. Tylko ciepłe rękawiczki mnie ratują. Ale, gdy już dojdzie do podrażnień na skutek wyżej wymienionych, wtedy ten kosmetyk poprawia stan skóry, gdy po powrocie do domu nakładam go na umęczoną skórę.
Przejdę więc do tego, co dobrego produkt robi moim dłoniom. Przede wszystkim natychmiastowo i intensywnie zmiękcza oraz regeneruje skórę przynosząc natychmiastową ulgę i ukojenie. Nawet skóra potraktowana silnymi detergentami (wciąż nie potrafię używać rękawic w trakcie sprzątania) czy po stosowaniu niszczących środków antybakteryjnych, krem odnawia naskórek, niweluje nawet intensywną szorstkość i uczucie ściągnięcia.
Krem stosuję i w dzień, bo nie przeszkadza, jak również na noc by zregenerować skórę dłoni, ale jak wspomniałam wcześniej zamiennie z innymi preparatami tego typu. To mój kolejny krem z masłem shea tej firmy. Wcześniej miałam kosmetyk o zapachu trawy cytrynowej, byłam z niego zadowolona, choć uważam, że ten teraz recenzowany działa nieco lepiej, chętnie też sięgnę po inne zapachy tych kremów.
Zalety:
- regeneruje
- koi
- łagodzi podrażnienia i uszkodzenia naskórka
- odżywia
- intensywnie zmiękcza
- nawilża
- nie pozostawia tłustego czy lepkiego filmu
- warstwa ochronna na skórze jest komfortowa
- gęsta konsystencja
- bogaty w substancje aktywne skład
- przyjemny owocowy zapach
Wady:
- nie chroni skóry przed negatywnymi czynnikami zewnętrznymi, choć niweluje ich działanie w późniejszym czasie
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie