W zeszłym roku w wyniku swojej niewiedzy przeproteinowałam włosy... Wyglądały gorzej niż źle. W związku z tym, aby przywrócić je do życia bardzo mocno skupiłam się na włosingu tworząc solidne zaplecze odżywek, masek i olejów, których z regularnością maniaka używałam naprzemiennie. Całkiem nieźle te moje nieszczęsne włosy zregenerowałam, ale że natura ludzka zawsze chce więcej i lepiej, a moja mama poleciła mi ten szampon to z chęcią się na niego skusiłam przy okazji solidnej promki w Hebe :)
Dlaczego właśnie na ten?
Producent reklamuje ten szampon jako produkt nabłyszczający, chroniący kolor oraz zapewniający kosmykom termoochronę nie tylko przed szkodliwym działaniem suszarek, prostownic i lokówek, ale i żaru lejącego się z nieba. Tak, tak - Luxliss nie ściemnia i wszystko to naprawdę robi!
Ale oprócz tego - i to jest dla mnie najważniejsza zaleta - dzięki zawartości olejów niesamowicie włosy wygładza. Nawet do głowy nie przyszłoby mi, aby wymagać tego od szamponu, bo potrzebuję go głównie po to, aby umyć skórę głowy, a nie oczekiwać od niego zaawansowanej pielęgnacji włosów na długości. Od tego w końcu są odżywki i maski, a tymczasem ten kosmetyk zafundował mi taką niespodziankę ;)
Jest to szampon bezsiarczynowy o średniej mocy. Używany 6 razy w tygodniu przez 5 miesięcy w żaden sposób nie podrażnił skóry głowy i nie wywołał uczulenia. Nie przesuszył ani skóry głowy, ani włosów. Dobrze oczyszcza, ale nie przedłuża świeżości skóry przetłuszczającej się ( czyli takiej, jak moja). Szczerze mówiąc na taki szampon jeszcze nie trafiłam i nie takie jest zadanie recenzowanego kosmetyku, ale wspominam tak informacyjnie.
Nie plącze włosów, ale tego można się było domyślić ;)
Skład można podzielić na dwie części. Początkowa to,niestety ta gorsza część, bo zawierająca kontrowersyjne składniki takie, jak mikroplastiki, PEG czy fenoksyetanol, a jak wiadomo - im wyżej dany składnik na liście, tym go więcej.
Druga część składu jest już naturalna i zawiera:
* oleje (makadamia, marula i arganowy);
* wyciąg z komosy ryżowej, który zatrzymuje we włosach nawilżenie oraz ułatwia ich rozczesywanie;
* wyciąg z aloesu nawilża, koi i chroni przed szkodliwym działaniem promieni UV;
* witamina E - antyoksydant o działaniu nawilżającym i regenerującym skórę głowy;
* wyciąg z buraka wzmacnia cebulki włosów i chroni przed ich wypadaniem;
* skrobia kukurydziana o działaniu absorbującym sebum, oczyszczającym i zmiękczającym;
* proteiny soi, pszenicy i kukurydzy wzmacniają, regenerują i odbudowują.
Skład mógłby być lepszy, a przynajmniej jego proporcje mogłyby być odwrócone według moich preferencji, no ale... Szampon, tak czy siak działa rewelacyjnie na włosy i spełnia wszystkie moje oczekiwania.
Na sam koniec wspomnę, że szampon występuje w złotej butli wykonanej z twardego plastiku o pojemności 500 ml. Fioletowa, naprawdę masywna pompka działa bez zarzutu i dozuje idealną ilość kosmetyku potrzebną do umycia głowy. Szata graficzna na myśl przywodzi profesjonalne kosmetyki używane w salonach fryzjerskich.
Kolor perłowy, konsystencja dość gęsta o przepięknym zapachu wody kolońskiej, więc dla amatorek męskich perfum jak znalazł ;) Zapach ten długo też utrzymuje się na włosach.
Jest to szampon dla wszystkich marzących o zdrowo wygładzonych, błyszczących kosmykach o intensywnym kolorze nawet przy farbowanych włosach mytych codziennie. Dla mnie jest to odkrycie roku! Gorąco polecam również w imieniu mojej mamy i siostry <3
Zalety:
- wygładzenie
- nabłyszczenie
- termoochrona
- ochrona intensywności koloru włosów farbowanych
- średnia moc użytych w nim detergentów
- oleje, naturalne ekstrakty i proteiny w składzie
- przepiękny, trwały zapach męskich perfum
- cena (regularna to 59,99 - może i sporo, ale przy tym działaniu, wydajności i pojemności totalnie się opłaca, a poza tym warto polować na promocje)
- wydajność
- duża pojemność (500 ml)
- dostępność
Wady:
- początkowa część INCI zawiera kontrowersyjne składniki
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie