Geek and Gorgeous zaczęłam testować zanim pojawiła się polska dystrybucja czyli odkąd marka pojawiła się na rynku. Właścicielka Judit, która założyła INCIDecoder zna się na rzeczy więc od razu musiałam przetestować i tak Jelly Joker nie został zdetronizowany przez żaden inny środek myjący. To już moja 6 albo 7 tuba - nawet jak testuje nowości zawsze w pogotowiu.
Krótko o mojej cerze: Mieszana i wrażliwa, skłonna do wyprysków tłusta strefa T, widoczne włókna łojowe mimo to cienka i nadwrażliwa, zwłaszcza policzki.
Teraz o głównym bohaterze. Ten żel to po prostu solidny produkt. To prosty środek czyszczący, ale w tej prostocie tkwi jego siła. Robi to co ma robić czyli oczyszcza twarz bez naruszania bariery ochronnej skóry. Dobrze się sprawdzi jak drugi produkt w dwuetapowym oczyszczaniu. Nie posiada zbędnych potencjalnie drażniących składników aktywnych - jak np niacinamid czy okluzyjnych w stylu ceramidów.
Jak dla mnie to dobrze bo wg mnie w produktach do mycia twarzy są zbędne i zmniejsza to ryzyko wystąpienia reakcji. Ma za to alantoinę, pantenol, cukry i proste, delikatne substancje myjące. Nie posiada substancji zapachowych i olejków eterycznych.
Dla mnie najważniejsze jest jednak to, że nie zawiera Coco-betainy. Być może dla kogoś będzie to istotne, bo znalezienie delikatnego środka czyszczącego bez tej substancji myjącej graniczy z cudem. (patrzę na was koreańskie pianki). Niestety na ten bezpieczny, delikatny surfaktant moja skóra reaguje wściekłym wysypem.
Jest to produkt, który się nie pieni. Nie jest to emulsja więc stosować na wilgotną twarz. Nie wiem czy nazwałabym to galaretką, to po prostu gęsty żel, trochę ciężko wychodzi z opakowania. (denerwujące zwłaszcza pod koniec opakowania).
Dosyć dobrze się domywa, nie zostawia żadnych filtrów czy uczucia czegoś tłustego na twarzy, mimo to delikatny na tyle, że nie powoduje ściągniętej skóry.
Nie spowodował u mnie żadnych reakcji alergicznych ani wysypu. Dla mnie oczyszcza wystarczająco, włókna łojowe po umyciu są jaśniejsze ( te nieszczęsne 'czarne kropeczki', najczęściej widoczne na nosie, zwłaszcza u osób z tłustą cerą i z tłustą strefą T).
Wieczorem stosuje głównie go jako drugi etap. Jeśli mam makijaż to zmywam go olejkiem/balsamem/emulsją lub płynem micelarnym i domywam Jelly Jokerem. W zależności od chęci, SPF zmywam też olejkami ale sam Jelly Joker też daje radę. Nigdy nie miałam problemów niedomytej twarzy czy niespodzianek nad ranem. Trzeba wtedy lepiej wetrzeć żel i dokładniej umyć nim twarz ( tak wbrew obiegowej opinii nie trzeba rozpuszczać SPF olejkami. Z chemicznego punktu widzenia nie ma potrzeby dwuetapowego oczyszczania, jeśli dobrze radzimy sobie z usuwaniem kremu zwykłym środkiem oczyszczającym, niemniej jednak jest to pomocne i ułatwia dokładne oczyszczenie skóry. No chyba żeby produkt jest wodoodporny to wtedy zwykły żel raczej nie wystarczy)
Jeśli ktoś myje rano twarz środkiem czyszczącym to będzie to idealny produkt.
Sprawdzi się w sytuacjach kiedy skóra jest podrażniona, zniszczyliśmy sobie barierę hydrolipidową, stosujemy kurację lekami przeciwtrądzikowymi, np. Differin, Duac, Epiduo, przy zapaleniu włosków mieszkowych, trądziku.
Ok jest to produkt dość nudny i podstawowy;) Trochę jak ten wielki nawilżający balsam myjący z Cerave. Dlatego czasem coś testuje, ale zawsze wracam bo zwykle zmiany kończą się na pogorszeniu cery i muszę do niego wrócić. Nie znalazłam na razie nic w zastępstwie w tym przedziale cenowym - prosty środek czyszczący, bez zapachów, bez olejków eterycznych bez dodatkowych składników aktywnych czy innych potencjalnie drażniących składników, bez betainy kokosowej, bez nadmiernych emolientów - alkoholi tłuszczowych. A przeszłam w swojej drodze do idealnej rutyny przez bardzo wiele produktów - od marek aptecznych (La Roche, Avene), drogeryjnych Cerave, azjatyckich (koreańskie jak i japońskie), indie marek jak A. Florence Skincare, luksusowych, kosmeceutyków (Sesdermy, Dermalogica, Paula's Choice, Cell Fusion C , Biologique Recherche, Oskia, Drunk Elephant i sporo by jeszcze wymieniać) i zawsze coś. Plus doszłam do wniosku, że już więcej niż 50 zł za żel do mycia twarzy nie dam.( Chyba, że za dużą pojemność). Cena jest optymalna, żel ma 150 ml więc bez szału, na szczęście dla mnie jest wydajny. (używam tylko wieczorem)
Zalety:
- Podstawowy środek do oczyszczania twarzy
- Prosty skład
- Brak substancji zapachowych, olejków eterycznych czy innych substancji aktywnych mogących wpłynąć na niepożądaną reakcję alergiczną
- Dobry dla wrażliwych cer
- Skutecznie oczyszcza
- Delikatny, nie powoduje ściągnięcia skóry
Wady:
- Dla mnie nie są to wady ale rozumiem, że komuś może to nie odpowiadać
- Nie pieni się
- Może się znudzić, bardzo podstawowy produkt
- Są podstawowe środki myjące które mają lepszy stosunek wielkości do ceny ( być może ktoś będzie miał szczęcie z la roche, avene czy cerave)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie