Eco U Choose Nature, Viva Vegan, Gentle Micellar Water Makeup Remover Delikatna woda micelarna do demakijażu

No niestety. Same wady. Zalet się nie doszukałam i nawet dałam szansę temu produktowi wykazać się inaczej, niż mu to przeznaczone. To istna tragedia. Nie podoba mi się też pozowanie na produkt naturalny (`Certified`, `Viva`, `95%`) a naturalnym produktem wcale nie jest pomimo etykiety obfitującej w zielone listki. No ale nieważne... Po raz pierwszy od dawna nie byłam w stanie zużyć kosmetyku. Ba! Nie dobiłam nawet do jego połowy. Zazwyczaj nawet nietrafiony w jakimś stopniu produkt zużywam, bądź zużywam z innym przeznaczeniem. Tu się nie dało, wyrzuciłam bez bólu serca. To płyn micelarny, jego przeznaczenia i zastosowania opisywać nie muszę. Typ produktu sam w sobie bardzo popularny, choć sama marka już mniej. Ten dodatkowo określono jako `delikatny`. No niestety, absolutnie taki nie jest, to w zasadzie jego zaprzeczenie... Od czego zacząć opisywać jego wady... Od działania oczyszczającego ! Bardzo znikomego. Płyn naniesiony na wacik kosmetyczny zmywa makijaż (nawet ten wcale niezbyt mocny) kiepsko. W zasadzie to go bardziej rozmazuje. W miarę satysfakcjonujące zmycie makijażu wymaga użycia jego większej ilości i mocniejszego pocierania wacikiem. Co oczywiście nie wpływa obojętnie na skórę i w moim przypadku wywołuje reakcję i zaczerwienienie. Sam skład produktu też wydaje się nie bez znaczenia, bo skóra po jego użyciu wydaje się jakby.... aktywna, pobudzona. Ale właśnie w takim negatywnym tego słowa znaczeniu. No cóż, zdecydowanie to nie jest produkt delikatny, chyba, że producent miał na myśli moc jego działania. Ale najgorsze dotyczy zmywania oczu. Co prawda na głównej etykiecie nie zamieszczono, że produkt jest oczom dedykowany. Ale w instrukcji zastosowania już tak: do zmywania oczu. Wręcz napisano: `masować oczy`. Ufff. A co się dzieje właśnie z oczami w momencie użycia? Niemiłosierne szczypanie, mrowienie, zamglenie. Ewidentnie nic takiego dziać się nie powinno. W przypadku tego typu produktu zdarzyło mi się to w zasadzie po raz pierwszy w życiu. A do tego w konsekwencji i łzy. Szybko zarzuciłam więc pomysł stosowania do zmywania oczu, bo ewidentnie to nie jest produkt do tego odpowiedni. Z racji obecności mnogości roślinnych ekstraktów i ciekawego składu dałam szansę temu płynowi jako dodatek do glinkowych maseczek. Tu reakcji na skórze na szczęście nie było, ale nie podobał mi się całokształt wykonania takiej maseczki. Jej delikatne pienienie. Dodatkowych korzyści dla skóry nie zauważyłam, więc i ten pomysł pomysł trafił do folderu: `nieudane`. Ekstrakty...Dużo ich tu. I czy faktycznie powinny znaleźć się w płynie micelarnym? Czy faktycznie dadzą realny efekt na skórze? Płyn przecież później zmywamy...Może lepiej sprawdzi się jednak produkt z prostym, basicowym składem? No cóż, tu skład jest bogaty i jak się okazuje, może być problematyczny. Producent jednak zaleca wykonanie próby uczuleniowej przed pierwszym użyciem, więc indywidualne reakcje mogą się pojawić. Może ta u mnie też jest wiec reakcją indywidualną? Płyn ma klasycznie dużą pojemność 500ml i ogromną wydajność. Ma ziołowo-świeżo-chemiczny zapach, delikatne herbaciane zabarwienie. Wspomnę jeszcze o obietnicach producenta. Bo oprócz oczyszczania me też: odświeżać, łagodzić, zmiękczać, odżywiać. Można te obietnice włożyć między bajki, szczególnie tę dotyczącą łagodzenia.