Przede wszystkim,skład na karcie wizaż musi iść do zmiany, na opakowaniu widnieje zupełnie inny,tu podany jest jak mniemam tej humektantowej.
Mamy tam z tego co widzę 4 rodzaje protein, a oparty jest głównie na ceteryl alcohol i Coco caprylate.
Kiedy skończyłam odżywkę proteinową Stars for the Stars już na mnie czekała grzecznie w zapasach, ponieważ nabyłam ją kiedyś w promocji Hebe razem z wersją humektantową i wcierką z tej serii. Próbowałam jeszcze po drodze zmierzyć się z odżywką Hiskin Czekolada,a że zostawiłam ją w gościach trzeba było więc napocząc żelazne zapasy ;).
Używam ją już drugi miesiąc,dobijam do denka i muszę przyznać,że spośród tych trzech wymienionych proteinowych masek podpasowała mi najbardziej, ale do ideału jej jeszcze trochę. Przez ostatnie miesiące zwiekszyłam częstotliwość stosowania protein, bywało,że za każdym myciem,bywało że co drugie, powodem było skrócenie włosów, a proteinowe odżywki dodają krótszym fryzurom większej lekkości a co za tym idzie objętości.
Włosy rozjaśniam,głównie odrost,stosuje też lepszej jakości toner,nie da się ukryć,że w połączeniu z ich skręcająca się naturą szybko robią im się wysokoporowate końce, tego trudno uniknąć,łatwo więc o puch, szorstkość i brak połysku, proszą się o wzmocnienie struktury, oczywiście trzeba też zmyślnie balansować z równowagą PEH.
Od początku roku staram się też dość intensywnie traktować skalp wcierkami a kiedy w lutym zdecydowałam się je mocno podciąć wcierki stały się moim must have.Za punkt honoru wzięłam sobie,że zapuszczę je,ale zadbam solidniej niż zazwyczaj o ich pielęgnacje co by nie musieć zbyt często je skracać.
I jak tu wypada Only Bio? Z początku kiedy włosy odrastały, bywało,że po jej użyciu starczało mi tylko serum na końcówki, co by włosy były i elastyczne i miękkie i błyszczące. Z biegiem czasu jednak częściej musiałam robić jej mix z humektantem czy emolientem,w każdej z tych opcji odżywka OnlyBio wypada dość dobrze. Ma eleganckie czarne opakowanie, chociaż te tęczowe, gwiezdne i rzucające się w oczy opakowania też są fajne, tu jest tak przejrzyście, konkretnie ale z klasą. Jak się zastanowie,to wolę jednak chyba taką oprawę kosmetyku, idzie ją szybciej rozszyfrować a nadal cieszy oko. Wiadomo,kwestia gustu.
Zapakowana jest w miękka tubę,co ma zalety bo jest lekka i poręczna,ale i wady bo na końcówce,na której już jestem, ciężej wydostać produkt do końca, prawdopodobnie będę musiała ją rozciąć.
Zapach ma przyjemny, nienachalny, delikatniejszy niż Star for the Stars lub Hiskin, ale jakiś czas czuć go jeszcze na włosach. Konsystencja jest średnio gęsta, biała,nie spływa z włosów. Cena do wydajności jest ok. Swój egzemplarz kupiłam w Hebe.
A jak z DZIAŁANIEM,na pewno włosy są mniej spuszone niż po wymienionych wcześniej odżywkach, nabierają też subtelnego blasku i czuć to wypełnienie włosa, nie zauważyłam płaskiego matu,ale też nie jest to połysk z kosmosu.
Końcówki z biegiem czasu niestety coraz częściej robią się zbyt sztywne,więc wymaga albo emolientów na koniec albo łączenia ją z humektantami i nie jest to na mój gust kwestia przeproteinowania, robię przerwy,a włosy konkretniej oczyszczam raz w tygodniu.Na co dzień preferuje delikatne oczyszczanie skalpu, bo jest kapryśny i za mocne oczyszczanie paradoksalnie skraca jego świeżość.
Zbytnia sztywność włosów nie sprzyja też moim falom lub wydobywaniu skrętu, więc w ruch wchodzą emolienty. Moje włosy niestety nie są zbyt proste w obsłudze,ale i tak wydaje mi się,że ten strzał protein jest najlepszy spośród tych trzech odżywek,to taki konkret,który moim włosom odpowiada mimo wszystko najbardziej,ale im włosy mam dłuższe tym więcej tuningu wymaga i zmniejszania jej częstotliwości.
Z tego co pamiętam przy Stars to the Stars częściej dokładalam emolientów i humektantów, bardziej się puszyły na końcach,ale włosy były bardziej miekkie. No niestety,coś za coś. Jak zawsze kwestia gustu,no i aktualnych potrzeb włosów.
Przyznam jednak szczerze,że nie wiem czy do niej wrócę, im dłuższe mam włosy tym potrzebują pielęgnacji bardziej nastawionej na konkretną porowatość, więcej wodotrysków protein wzbogaconych o większą ilość emolientów czy humektantów,tu widzę że im dalej tym może być coraz trudniej,bo ta uniwersalność i w miarę krótki skład może się zwyczajnie nie sprawdzać.
Zobaczymy. Ma u mnie 4. Jak już wspominałam w recenzjach tego typu produktów (odżywki Hiskin i kolorowe wersja OnlyBio), dzielenie ich na rodzaj ma dla nie uzasadnienie w przypadku kiedy nasze włosy są bardziej wymagające i dość dobrze znamy ich potrzeby.
Moje włosy im dłuższe tym od końca są bardziej wysokoporowate i mają duże wymagania,zupełnie inne mają końcówki a inne na długości, niekoniecznie wtedy za każdym myciem służą im proteiny.
Nie stosuje odżywek na długości, często kończy się to skracaniem ich świeżości, zdecydowanie wolę używać delikatnych szamponów które nie rypia je u nasady i dyscyplinować końcówki odżywkami i maskami.
Kiedy włosy mają mniejsze wymaganie dzielenie odżywek w taki sposób zdaje się nieekonomiczne i poniekąd zbyteczne, takie włosy często potrzebują na co dzień lekkich odżywek (z przewagą jakiego składnika to już kwestia indywidualna) a z raz,dwa razy w tygodniu masek o PEH-owym składzie jako SPA dla włosów;). Dzielenie ich na trzy rodzaje kończy się i tak czy siak ich mieszaniem i co najwyzej ich łączna pojemność sprawia,że starczają na dłużej,bo nie używa się ich za dużo jednorazowo.
Producent na opakowaniu wyjaśnia czym różnią się te porowatości włosów i tu w sumie sam sobie w stopę strzela,bo ta odżywka jak na mój gust,z racji braku konkretnych emolientów na konkretną porowatość (jak np oleje dostosowane do typu włosów) sprawdzi się przede wszystkim solo dla nisko co najwyzej średnioporowatych włosów. Dla takich jak moje,które im dłuższe tym bardziej wysokoporowate (a z natury z racji skrętu i fal są srednioporami)jest odżywką bazową,bo zawiera kilka rodzai protein i tak czy siak muszę ją mieszać z innymi bo takie włosy, proteiny podane prawie na "czysto" przyjmują różnie,albo się zbyt puszą albo są za sztywne. Stąd moje przekonanie,że mogę już do niej nie wrócić, zdecydowanie bardziej przekonuje mnie dzielenie odżywek nie tylko na typ z PEH ale i porowatość włosów. Dlatego sprawdza się tu zasada,że jak coś jest do wszystkiego to często do niczego ;).
Zalety:
- Cztery rodzaje protein roślinnych w składzie,
- wydajność,
- cena do wydajności,
- zapach,
- włosy nie puszą się intensywnie,
- mają lekki połysk,czuć,że proteiny je wypełniają,tam gdzie mogą być ubytki. Czas trzymania jej na włosach nie musi być długi żeby była skuteczna, 5 minut wystarczy.
Wady:
- Im bardziej moje włosy robią się wysokoporowate,tym częściej wymaga dodatkowego emolientu czy humektantów,robią się zbyt sztywne,skład nie jest nimi bogato nasycony,także brakuje mi tu podziału na porowatość,podkręcenia jej składnikami dostosowanymi do konkretnej porowatości.
- Dla osób z włosami średnio i niskoporowatymi taki podział może być zbyteczny i może lepiej sięgnąć po proteiny,które są bardziej PEH-owe albo z raz,dwa razy w tygodniu,albo po taką maskę,nawet opartą na keratynie,kwestia włosów,potrzeb i częstotliwości mycia.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie