Lirene Dermoprogram Hydro krem-ratunek do rąk `Nawilżenie` 

Nadaje się do torebki czy na biurko. Szybko się wchłania, nie klei się, nie zostawia żadnej warstwy. Szybko można wrócić do wcześniejszych zajęć. Jednak to nawilżenie jakie zapewnia jest dość krótkie. Na okres jesienno zimowy na pewno za słabe, z popękaną skórą nie poradziłby sobie na pewno.

Jak w tytule - nie mam temu produktowi nic do zarzucenia. Przy mojej lekko przesuszonej częstym myciem skórze dłoni, sprawdza się wzorowo. Stosuje go raz dziennie, zawsze na noc i rano budzę się z nawilżoną i miękką skórą. Dobrze się wchłania, ładnie pachnie, opakowanie sprawuje się bez zarzutu.

Krem bardzo dobrze nawilża dłonie, skóra jest bardziej miękka i gładka w dotyku. Szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy. Przyjemny delikatny zapach, który umila stosowanie. Kosmetyk umieszczony w tubce z zamknięciem, wygodnej w używaniu.

Lirene Dermoprogram Hydro krem-ratunek do rąk "Nawilżenie" to krem stworzony do intensywnej pielęgnacji skóry rąk. Działa on głównie w sposób nawilżający i regenerujący. Krem zawiera składniki, które pomagają zatrzymać wilgoć w skórze, zapobiegając jej wysuszeniu. Dzięki temu skóra rąk jest miękka (dzięki zawartości bławatka), gładka i odpowiednio nawilżona (intensywne nawilżenie, aż w 92%) Składniki kremu wspomagają proces regeneracji naskórka, co pomaga w utrzymaniu zdrowego wyglądu skóry rąk. Dzieje się tak za sprawą emolientów i alantoliny, która łagodzi podrażnienia. Krem może też działać ochronnie, tworząc delikatną barierę na skórze, która chroni przed negatywnym wpływem czynników zewnętrznych, takich jak wiatr czy zimno. Krem jest delikatny, nie tworzy klejącej warstwy, szybko się wchłania. Idealny do codziennej pielęgnacji. Konsystencja i aromat, sprawiają, że mogłabym go używać z niezwykłą intensywnością.

Niestety mnie ten krem do rąk nie zachwycił, dawał krótkotrwałe poczucie nawilżenia i ten zapach… zdecydowanie nie dla mnie. Był męczący na dłuższą metę. Z pozytywnych cech, krem wchłania się dosyć szybko, kiedy nakłada się niewielką ilość i nie jest zbyt drogi.

Kupiłam ten krem w okresie kiedy przesuszały mi się dość mocno dłonie. Z tym przesuszeniem krem poradził sobie kiepsko. Efekt nawilżenia jest bardzo krótkotrwały i wcale nie intensywny. Nie przynosi ulgi suchym dłoniom. Krem ma ładne opakowanie w wygodniej tubce na klik. Nie podrażnia i nie uczula. Pachnie przyjemne i słodko, zapach utrzymuje się trochę na skórze. Kosmetyk ma lekką konsystencję, łatwo go rozsmarować, pozostawia uczucie wygładzenia. Nie koi. Raczej nie polecam…

Na test kremu zdecydowałam się, kiedy poszukując tego typu kosmetyku zobaczyłam tą propozycję na promocji w Rossmannie. Na pierwszym planie widoczna jest informacja, że mamy tutaj styczność z nawilżającą formułą, dlatego stwierdziłam że mogę trafić na właściwości, które najlepiej odpowiadają potrzebom mojej skóry. Konsystencja jest kremowa i dość zbita, ale z łatwością rozprowadza się po ciele. Kosmetyk dedykowany jest dla skóry suchej, chociaż ja myślę, że dla zniszczonej i popękanej skóry będzie niewystarczająco kojący. Producent informuje nas, że konsument może liczyć na intensywne i długotrwałe nawilżenie, ja jednak określiłabym poziom nawodnienia jako standardowy i raczej krótkotrwały. Produkt jest wegański oraz zawiera 94% składników pochodzenia naturalnego. Dobroczynne czynniki jakie posiada to: olejek z agawy, hydrolat z bławatka oraz emolienty i alantoina. Krem dobrze się wchłania nie pozostawiając przy tym tłustej, lepkiej warstwy. Zapach jest przyjemny, jego intensywność określam jako średnią, a główna nuta wyczuwalna to woń różana. Skuteczność oceniam jednak nieco gorzej, ponieważ efekt nawilżenia jest zbyt delikatny i nie jest trwały. Patrząc na opakowanie, gdzie na pierwszym planie widać, że jest to krem ratunek dla skóry suchej i gwarantuje intensywne nawilżenie użytkownik może być jednak zawiedziony. W związku z tym faktem stwierdzam, że skonstruowany opis nie jest w pełni zgodny z rzeczywistymi rezultatami. Pojemność mojego egzemplarza wynosi 75ml, wydajność jest nieco na minus, ponieważ preparat stosunkowo szybko mi się skończył. Opakowanie w formie tubki jest wygodne otwierane za pomocą zatrzasku. Etykieta w delikatnych pastelowych odcieniach w pełni trafia w mój gust. Cena raczej nie wyróżnia się na tle konkurencji, jest standardowa dla tego typu pielęgnacji dla dłoni. Marka jest powszechnie dostępna, można znaleźć ją w wielu punktach. Reasumując moje wrażenia stwierdzam, że krem mnie nie zachwycił, jest przyjemny w użyciu, natomiast raczej dla skóry normalnej i niewymagającej.

Krem kupiłam na fali poszukiwań dobrych kremów nawilżających, a ponieważ kupiłam go wraz z kremami Botanique, automatycznie porównywałam go z nimi. Tamte są moimi hitami i odkryciami przełomu 2021/2022, więc ten automatycznie miał poprzeczkę zawieszoną bardzo wysoko. I choć nie będzie moim ulubionym, uważam że sprostał i daje radę w kategorii lekkich na co dzień. Zamknięty w estetycznej tubce, kobieca szata graficzna. Tubka jest dość twarda, nie ma idealnego zamknięcia i aplikatora - taki standard. Robi się nawis. Krem jest średnio gęsty, trochę się ślizga, czuć frakcję olejową. Po rozsmarowaniu szybko się wchłania. Nie zostawia tłustego filmu, przez chwilę nawet satynowy mat, ale szybko to znika i skóra lekko się świeci. Jest poczucie, że coś się na dłonie nałożyło. Skóra jest miękka, elastyczna i nawilżona. Nie tłuści. Można z nim pracować prawie od razu po aplikacji, pod warunkiem że nie przesadzimy z ilością. Lubię go nakładać na noc, bo jest takim połączeniem między nawilżeniem a lekkim natłuszczeniem. Krem ma dość intensywny cierpki zapach. Czuć kaktusa :) i bławatka, którego znam z serii Polany. Zapach się utrzymuje, więc nie będzie to krem dobry dla miłośników bezzapachowej pielęgnacji. Ze względu na swoją lekko olejową i średnio gęstą konsystencję nie będzie mistrzem wydajności. W cenie regularnej kosztuje 10zł bez grosza, więc w promocyjnej jeszcze mniej - jest to dobry stosunek ceny do jakości. Ma wydłużone PAO - 12 m-cy. Produkt wegański. Zawiera 94% składników pochodzenia naturalnego. Reasumując, nie żałuję zakupu. Dobrych kremów do rąk nigdy za dużo. A ten jest ciekawą uniwersalną propozycją zarówno na dzień jak i na noc, szczególnie na lato lub gdy nie chcemy stosować bogatych, ciężkich kuracji.

Dostałam ten krem w prezencie, na początku byłam sceptycznie nastawiona, gdyż nie do końca przepadam za produktami marki Lirene. Natomiast ten produkt mnie miło zaskoczył ???? Świetnie się rozprowadza dzięki lekkiej konsystencji, bardzo dobrze i długotrwale nawilża, jest dosyć wydajny oraz subtelnie pachnie ???? Jestem bardzo zadowolona na pewno kupię kolejne opakowanie ???? Mam bardzo suchą i wrażliwą skórę dłoni, dlatego większość kremów do rąk mi nie odpowiada i bardzo szybko z nich rezygnuję. Ten natomiast zostanie ze mną na dłużej ????

Uważam, że to jeden z najlepszych kremów drogeryjnych do rąk, jakie używałam. Moja skóra dłoni jest naprawdę kapryśna. Mam tu na myśli aktualny okres jesienno - zimowy. Popękania, przesuszenia na wiór i uczucia skóry jak papier ścierny nie są mi obce. :D W tym kremie znalazłam to, na czym zawsze mi zależy - naprawa skóry, dogłębne nawilżenie i uelastycznienie razem z nieklejącą się formuła. Tym razem wyszłam na przeciw tej tragedii skórnej, a mianowicie zaczęłam go używać, kiedy moje dłonie już zaczynały wchodzić w ten stan. Zauważyłam, że krem świetnie chroni skórę, emolienty zapobiegają uszkodzeniom i to mi się bardzo sprawdza. Mam wrażenie, że krem wypełniony jest świetnymi nawilżaczami, bowiem dłonie stają się miękkie, gładkie i to jest uczucie głębszej penetracji skóry, bo nie czuję żadnych ściągnięć. Polecam zacząć od mniejszej ilości aplikowanej na dłonie, dzięki czemu zyskujemy ukojenie i nawilżenie, ale nie lepią się ręce, nie kleją, krem nie daje uczucia spoconych dłoni. To moja pierwsza tuba, ale na pewno zaopatrzę się w ten preparat na cały okres grzewczo - mrozowy. :)