Moc nawilżenia dla spragnionych skór.
Wszystkie produkty marki Chitone Care mnie interesowały i chciałam je przetestować – aż miałam okazję przetestować kilka z nich! Szczególnie zainteresowały mnie ze względu na zawarty w nich chitozan. Tworzy on na skórze ochronny film, chroniąc skórę przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych, ale też dzięki niemu woda nie odparowuje nadmiernie z naskórka. Chitozan to dobroczynny składnik – pomocny w leczeniu mikrourazów właśnie dzięki ochronnemu filmowi, który stwarza odpowiednie środowisko do regeneracji skóry. Właśnie dlatego to składnik, który według mnie jest ciekawy w pielęgnacji.
Miałam okazję testować wszystkie maski tej firmy. Ich maski wyróżnia to, że płachta wykonana jest z Tencelu, biodegradowalnej tkaniny z celulozy drzewnej, zapewniającego idealne przyleganie do skóry twarzy. Tkanina jest bardzo mocna, a sama maska jest dobrze wykrojona. Tutaj również grafika jest minimalistyczna, prosta. Opakowanie maski również wykonane jest z dbałością o szczegóły. Najpierw mamy kartonowe pudełeczko, które się otwiera, a w nim znajduje się saszetka z płachtą i esencją.
Maska to taki rodzaj produktu, od którego oczekuję natychmiastowego widocznego i odczuwalnego efektu, który deklaruje producent. Lubie maski w płachcie, bo są one rodzajem okluzji. Maseczki tej firmy naprawdę przylegają idealnie do skóry twarzy, dzięki czemu składniki zawarte w esencji wnikają ładnie w skórę.
Zacznę jednak od tego, że dla mnie minusem jest to, że po wyjęciu płachty aż kapie z niej esencja – zdecydowanie producent nie żałował esencji, jednak po domu chodzić w niej się za bardzo nie da, bo najzwyczajniej w świecie z niej kapie – co wiązało się z tym, że musiałam nieco wycisnąć tego płynu z tkaniny. Spokojnie pozostałości starczyłoby na kolejne dwie płachty :)
Co znajduje się w środku:
* Chito Velum - naturalny hydrożel, będący bazą produktu,
* proteiny ryżowe - uelastyczniają i wygładzają skórę,
* hydrolizowane glikozaminoglikany - działają silnie nawilżająco,
* ektoinę - nawilża oraz działa regenerująco i ochronnie,
* ekstrakty z lukrecji i róży damasceńskiej - działają łagodząco oraz wspomagają procesy regeneracyjne skóry.
Jakie miałam odczucia po użyciu maski?
Tak jak wspomniałam wcześniej od tego rodzaju produktu oczekuję natychmiastowego efektu. Sprawdźmy więc efekty. Zacznijmy od tego, że producent deklaruje:
* głębokie nawilżenie moja skóra wręcz piła esencję i brała z niej to co najlepsze, po zdjęciu płachty była widocznie nawilżona, a efekt nie był taki krótkotrwały, bo utrzymywał się parę dni,
* wygładzenie i uelastycznienie skóra była gładka i niezwykle mięciutka – czułam to pod palcami!
* wspomaga procesy regeneracyjne skóry jak powyżej wspomniałam wyjątkowa w ich produktach jest technologia ChitoVelum, czyli hydrożelu, który pozostawia na skórze film, który zatrzymuje na dłużej w skórze składniki aktywne i chroni skórę przed czynnikami zewnętrznymi, a to jest idealne środowisko do regeneracji.
Z maski byłam bardzo zadowolona, ponieważ efekt był widoczny po zdjęciu płachty. Nawilżenie, widocznie złagadzane stany zapalne.
Zalety:
- widoczne i odczuwalne efekty po zastosowaniu maski,
- dobry skład – chitozan sam w sobie działa na kosemtyk konserwująco,
- skóry suche, odwodnione na pewno będą zadowolone – skóra będzie piła esencję,
- cienka, lecz bardzo mocna płachta, idealnie przylega do skóry, dobrze wykrojona,
- maseczka pozostawia na skórze film ochronny, który jednocześnie tworzy idealne środowisko do regeneracji skóry.
Wady:
- mały minusik za ociekającą płachtę, ale esencję można użyć na szyję, dekolt.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie