FaceBoom Seboom, 10 minutowy wygładzający peeling kwasowy do twarzy `Nadzwyczajny Przyjaciel` 

Mam cerę mieszaną z tendencją do zaskórników i lekkich przebarwień, a ten peeling to jedyny produkt, który u mnie naprawdę coś robi. Po kilku tygodniach stosowania mogę śmiało powiedzieć, że zasługuje na swoją nazwę. Peeling ma żelową, lekką konsystencję i aplikuje się go pipetą, co jest mega wygodne. Nakładam go na oczyszczoną skórę na 10 minut, 2-3 razy w tygodniu, jak zaleca producent. Już po pierwszym użyciu czułam delikatne mrowienie, które świadczy o działaniu kwasów Skóra po spłukaniu była wyraźnie gładsza i bardziej promienna. Z czasem zauważyłam, że pory są mniej widoczne, zaskórniki zredukowane, a przebarwienia po niedoskonałościach jaśniejsze. Co najważniejsze, peeling reguluje sebum moja strefa T przestała się tak błyszczeć.

Szukałam produktu, który odświeży moją cerę i pomoże w redukcji niedoskonałości, z którymi się zmagam. Sięgnęłam, trochę przypadkiem, po peeling kwasowy od FaceBoom i jestem zadowolona. Jego formuła jest lekka i nie podrażnia skóry. Po zastosowaniu skóra jest gładsza, a pory mniej widoczne. Produkt świetnie sobie też poradził z lekkimi przebarwieniami. Na początku mojej przygody z peelingiem czułam lekkie lekkie pieczenie, które zniknęło po kilku minutach, jednak dla osób z cerą wrażliwą może to być problematyczne. Podsumowując peeling kwasowy od Facebook to naprawdę solidny produkt, który sprawdzi się w domowej pielęgnacji. Jedyny minus to drobne pieczenie, ale generalnie jestem zadowolona z jego działania. Polecam szczególnie osobom z problematyczną cerą i drobnymi niedoskonałościami.

Jest to mój ulubiony produkt, wspaniale wygładza skórę, zawsze gdy na mojej twarzy pojawia się kaszka ten produkt ekspresowo sobie z tym radzi, nie podrażnia, ładnie pachnie, fajnie nawilża. Naprawdę coś wspaniałego

Redukuje zaskórniki, rozjaśnia przebarwienia, świetnie reguluje produkcję sebum. Stosuje regularnie od trzech miesięcy i moja skóra jest gładsza oraz powstaje na niej dużo mniej niedoskonałości niż przedtem. Bardzo polecam dla cer mieszanych i tłustych. Peeling kwasowy jest dużo lepszy niż mechaniczny, delikatniej ale skuteczniej złuszcza naskórek. Tylko pamiętajcie o stosowaniu kremu z filtrem <3

Produkt o konsystencji dość gęstego płynu, przez to dobrze rozprowadza się po twarzy a nie ścieka. Zapach nie jest najprzyjemniejszy, ale z racji tego że to kwas to myślę, że to normalne. Produkt został zamknięty w szklanej butelce z pipetą, która ułatwia nakładanie. Przy regularnym stosowaniu twarz jest widocznie oczyszczona, natomiast już po pierwszym użyciu jest uczucie oczyszczenia i wygładzenia skóry. Ogólnie polecam, bo peeling mimo niewielkich rozmiarów jest na prawdę wydajny i przynosi super efekty.

Peelingów do twarzy staram się używać regularnie. Moja wrażliwa cera oczywiście toleruje tylko te bez drobinek. Używałam już dość dużo takich produktów i większość niczego nie robiła. No, najwyżej podrażniła, ale ze skutecznym złuszczaniem to bardzo ciężko bywało. Gdy ten peeling już dość dawno się pojawił z całą turkusową serią, to skusiłam się na niego w ramach szukania ideału, ale bez większych nadziei. Wcześniej na dodatek miałam z serii Seboom krem mikrozłuszczający i on też niczego nie robił. Tutaj mamy buteleczkę z pipetą i preparat w pięknym przezroczysto - miętowym odcieniu. Sam kosmetyk ma żelowo - lejącą konsystencję i faktycznie pachnie jakby octem z jakimiś innym kwasowymi zapachami, ale, że to peeling kwasowy, to chyba nie dziwi to nikogo. Po nałożeniu produktu czuję mrowienie i naprawdę czuję to złuszczanie, absolutnie nie jest to bolesne ani nieprzyjemne. Po oczyszczeniu skóra jest gładziutka w dotyku, miękka, niedoskonałości są zredukowane. Oczywiście nie wszystkie obietnice producenta sprawdzają się co do joty. Seboregulacji nie ma, redukcji przebarwień też nie, tak samo jak nawilżenia i zwężenia porów. Wręcz, jak po każdym peelingu skóra wymaga nawilżenia w postaci kremu/serum, czy maseczki, to już co kto lubi. Ale i tak czuć, że skóra jest po nim dogłębnie oczyszczona, a to i tak dużo, w porównaniu z innymi kosmetykami drogeryjnymi, więc mnie to całkowicie zadowala. Jedyne zastrzeżenie, że najlepiej go kupować na promocji, bo cena regularna jest troszkę wysoka, choć jest on i tak bardziej wydajny, niż by się mogło wydawać, patrząc na małą 30 ml buteleczkę i wodnistą konsystencję. Obecnie mam już 2 opakowanie, które czeka w kolejce aż zużyję 2 inne peelingi, które kupiłam w międzyczasie, bo były przystępne cenowo, ale nie są tak dobre jak ten.

Zakupiłam ten peeling zupełnie przez przypadek i bardzo pozytywnie się zaskoczyłam. Do tej pory miałam do czynienia wyłącznie z peelingowi mechanicznymi, uważałam że enzymatyczne niewiele dają. Po wypróbowaniu tego kosmetyku zmieniłam swoje zdanie. Opakowanie peelingu jest chyba standardowe jak dla tego typu produktów - szklana buteleczka + pipetka. Sam kosmetyk pachnie „kwasowo”, ma żelową konsystencje, która po nałożeniu cienką warstwą nie spływa. U mnie, po nałożeniu, występowało delikatne pieczenie skóry ale do przeżycia. Peeling nakladalam tez na różne części ciała jak plecy czy ramiona, na tych partiach tez sprawdził się rewelacyjnie. Skóra po peelingu jest wyczuwalnie wygładzona, miła, nie pozostawia uczucia ściągnięcia. Buteleczka starczyła mi na bardzo długo i nastawiam się na zakup kolejnego opakowania.

Kosmetyki z serii Seboom to w sumie dla mnie kompletna nowość, o ile linię Superstar znam i miałam prawie cała, tak Seboom mnie kusiło bardzo, ale wstrzymywałam się z zakupem. Do czasu aż dostałam ten peeling w prezencie i przepadłam. Peelingi kwasowe goszczą w mojej pielęgnacji od kilku miesięcy i przetestowałam kilka, ale ten to zdecydowany faworyt. Jestem bardzo zadowolona z jego działania – ma wygodny sposób aplikacji, świetnie wygładza skórę a przy tym regularnie stosowany poprawia koloryt skóry i zmniejsza wydzielanie serum. Opakowanie Kosmetyk zapakowany jest w bardzo ładny kartonik w kolorze srebrno-seledynowym z metalicznymi elementami. Na każdej ze ścianek kartonika znajdziemy potrzebne informacje na temat funkcji kosmetyku, jego działania, składu czy wskazówki dotyczące sposobu stosowania. W środku znajduje się szklana butelka, dzięki temu, że jest przezroczysta widzimy zawartość i możemy na bieżąco śledzić zużycie. Butelka posiada praktyczny aplikator w formie pipety, która umożliwia precyzyjne dozowanie produktu i higieniczną aplikację. Peeling Peeling opiera się na działaniu kwasów, w formule znajdziemy między innymi kwas salicylowy (BHA), kwas cytrynowy (AHA), kwas glikolowy (AHA) glukonolakton (PHA) oraz trehalozę, które mają działanie regulujące prace gruczołów łojowych, rozjaśniające przebarwienia i złuszczające. Peeling ma postać dość gęstego bezbarwnego żelu o owocowym zapachu. Jego użycie jest banalnie proste – wystarczy nałożyć odpowiednią ilość, rozprowadzić, odczekać 10 minut i zmyć. Zmycie nie stanowi problemu, bo produkt szybko się usuwa ze skóry. Podczas aplikacji i oczekiwania na zmycie nie powoduje uczucia pieczenia ani dyskomfortu. Po zmyciu skóra jest aksamitnie gładka, miękka w dotyku, byłam zaskoczona, że peeling za kilkanaście złotych dał mi takie efekty. Stosuję go regularnie kilka razy w tygodniu (2-3 razy) i już po kilku zastosowaniach zauważyłam rozjaśnienie przebarwień i wyrównanie kolorytu skóry. 10% stężenie kwasów jest dla mojej skóry bezpieczne (ja już wcześniej używałam produktów o podobnym lub wyższym stężeniu). Oczywiście trzeba pamiętać, aby w ciągu dnia używać kosmetyków z filtrem, to bardzo ważne przy stosowaniu kwasów. Produkt dzięki swojej żelowej konsystencji jest wydajny. W opakowaniu znajduje się 30 ml , które biorąc pod uwagę częstotliwość stosowania wystarczą na dobre kilka miesięcy. Plusem jest wegańska formuła z 95% składników pochodzenia naturalnego. Plusy Żelowa forma Łatwość użycia Wygładzenie i rozjaśnienie skóry Redukcja przebarwień Wydajność Praktyczne opakowanie

Mam skórę mieszaną z widocznymi porami z umiarkowaną skłonnością do niedoskonałości, więc moja cera wpisuje się w kanon działania peelingu. Zaczynając od opakowania można się przyczepić, do tego, że napisy na buteleczce w niektórych miejscach są słabiej widoczne, ale znajdują się także na pudełeczku. Jednak jeśli chcemy odczytać to, co jest na finalnym produkcie, to gdzieniegdzie trzeba wytężyć wzrok. Brakuje mi też informacji, że po użyciu peelingu powinno się stosować krem z filtrem UV, ze względu na to, że jest to peeling kwasowy. Sam kosmetyk pachnie trochę octem jabłkowym, mi osobiście ten zapach w ogóle nie przeszkadza. Konsystencja jest płynna, łatwo się rozprowadza na twarzy, jedna pipetka w zupełności wystarcza. Jeśli mamy wrażliwą cerę, to przed pierwszym użyciem obowiązkowo trzeba wykonać próbę uczuleniową. Zaraz po aplikacji produktu możemy poczuć mrowienie, które jest normalnym zjawiskiem. Na szczęście szybko ono znika. Po 10 minutach peeling należy zmyć, unikając okolicy oczu. Nie zauważyłam jednak, żeby jakoś mocno podrażniały moje oczy, ale warto uważać Po zmyciu moja cera jest przez dłuższy czas zaczerwieniona, jednak też jednocześnie bardzo gładka. Pory też jakby były mniej widoczne. Przy długotrwałym stosowaniu zauważyłam też mniej powstających niedoskonałości. Sam efekt gładkiej skóry nie utrzymuje się długo, jednak jest ona naprawdę przyjemny. Mimo iż działanie peelingu jest dobre, to jakoś miałam problemy ze zużyciem go do konca. Może to z powodu tego, że wolę tradycyjne peelingi, a może po prostu te 10 minut to trochę za długo na peeling. W każdym razie jest to produkt, który warto wypróbować.

Mam cerę mieszaną, wrażliwą, strefa T jest dość problematyczna. To był mój pierwszy peeling kwasowy. Urzekło mnie opakowanie i konsystencja (oraz obietnice). Działanie Wyobrażałam sobie, że jak nałożę ten peeling to on będzie taki mocny, że aż skóra będzie mnie piec, ale nic takiego się nie zdarzyło. Używałam tak jak zalecał producent, niestety skóra nie była gładsza, czułam, że mój martwy naskórek nadal jest. Używałam go z miesiąc i zero efektów, pryszcze nadal wyskakiwały, sebum produkowało się tyle samo, skóra nie była gładsza. Opakowanie Jest podobne do serum, szklany słoiczek z pipetką. Nie miałam problemów z nakładaniem produktu, było wygodnie. Zapach i konsystencja Peeling jest taki bardziej żelusiowy, zapach jest kwaśny (w końcu to peeling kwasowy), dla mnie nieprzyjemny (jednak bardziej zwracam uwagę na działanie). Nie zrobił nic dobrego, ale też nie zaszkodził. Oddałam dalej, może komuś się sprawdzi.

Na wstępie zaznaczę, że jest to mój pierwszy peeling kwasowy, więc nie mam narazie porównania z innymi peelingami. Szata graficzna jest przepiękna, produkt od razu rzuca się na sklepowej półce w oczy i krzyczy "wybierz mnie!" :) Poręczna, mała butelka, łatwo się aplikuje. Konsystencja jest ciut za rzadka, wolę nieco gęstsze produkty. Skład jest świetny, czego nie można powiedzieć o zapachu :P Podczas stosowania nic mnie nie uczuliło, ani nie podrażniło. Po zaaplikowaniu najpierw czułam delikatne szczypanie, ale trwało bardzo krótko, kilka sekund. Po upływie 10 min i spłukaniu peelingu cera była napięta, z czasem zmieniając się na bardzo miękką i delikatną. Świetnie złuszcza i nawilża, myślę, że jest wart polecenia!

Postanowiłam się skusić na ten peeling z racji składu i dlatego ze nie jest on z drobinkami. Peeling pachnie dość kwasowo ale nie jest to jakoś bardzo nieprzyjemny zapach do wytrzymania. Sama konsystencja to taki gesty żel który bardzo ładnie rozprowadza się po skórze i co najważniejsze nie spływa z niej do tego mamy bardzo wygodne formę aplikacji. Co do samego działania peeling faktycznie wygładza skórę i oczyszcza ją zauważyłam ze zaskórniki są trochę mniej widoczne a sama skóra nie jest aż tak bardzo zanieczyszczona na plus to ze nie podrażnia jest zarazem delikatny ale i skuteczny, nie zauważyłam natomiast żeby zmniejszał wydzielanie sebum

Peeling ma postać wodni-żelowego serum, jego działanie oceniania na 5. Naprawdę niweluje niedoskonałości i wygładza, daje nieznaczne zaczerwienie i pieczenie trwające kilka minut. Skóra już kolejnego dnia jest rozświetlona i wygładzona, choć w przesuszonych, dojrzałych cerach moze nasilać uczucie ściągnięcia. Minimalnie przesusza skore i jako codzienna pielęgnacja solo sie nie sprawdzi - myśle ze 2x w tyg będzie optymalnie. Nie jest to łagodny peeling enzymatyczny, raczej porządny złuszczający odnawiacz naskórka. Dość wydajny, wygodna szklana buteleczka, neutralny zapach, przemyślany zestaw kwasów. Wart swojej ceny! Trzeba tylko pamiętać, żeby z nim nie przesadzić bo efekt będzie odwrotny ;)

Dobry ,niezbyt agresywny peeling kwasowy . Fajnie wygładza skórę , nie podrażniając jej. Stosowany 2 razy w tygodniu nie robi skórze krzywdy. Zauważalne zmniejszenie ,pojawiania się niedoskonałości.

Po całą serię produktów FaceBoom Seboom sięgnęłam zachęcona próbką kremu. Peeling z tej serii jest jednym z moich ulubionych. Lubię gdy peeling "daje o sobie znać", tak żebym czuła, że nałożyłam na twarz jakiś produkt, ale bez podrażniania - a przy mojej wrażliwej cerze nie trudno o uszkodzenia. Ten peeling podpasował mojej skórze i lubię go używać na zmianę z peelingiem mechanicznym. Niestety ciężko określić mi jego skuteczność, bo jestem winna nadużywania różnych produktów złuszczających.

Lubię serie BodyBoom i FaceBoom, więc chciałam wypróbować także tę nową – Seboom. Peeling ma świetny, naturalny skład, dobrą cenę i wygodną buteleczkę. Konsystencja jest żelowa, dość przyjemna. Trochę nieładnie pachnie, ale da się przeżyć – to ze względu na obecność kwasów. Ja używam tylko peelingów chemicznych lub enzymatycznych, więc to nie była dla mnie nowość. Jeśli chodzi o działanie: delikatnie złuszcza, nie piecze ani nie podrażnia (moja cera jest jednak wyjątkowo odporna, nigdy nie miewam żadnych reakcji na kosmetyki). Nie zauważyłam wyraźnego oczyszczenia porów ani zniwelowania niedoskonałości. Jak dla mnie to nieco zbyt słaby produkt. Po użyciu innych peelingów czułam konkretne złuszczenie i gładką, wyrównaną skórę. Tutaj raczej tylko lekkie, powierzchowne odświeżenie. Wydaje mi się, że ten peeling może się sprawdzić osobom z nieco delikatniejszą skórą od mojej, a ja wracam do silniejszych graczy (np. peelingu enzymatycznego z Tołpy) :).

To mój pierwszy kwasowy peeling do twarzy jaki stosowałam. Akurat była promocja w rossmannie i dorwałam go za 18 zł. Peeling ma żelową formułę i łatwo rozprowadza się po skórze. Na początku wyczuwam lekkie pieczenie, które trwa tak z 3 minuty, potem znika. Trzymam 10 minut jak wskazał producent i zmywam. Po zmyciu od razu czuć że skóra jest bardzo wygładzona w dotyku, miękka i wręcz delikatnie nawilżona. Mnie absolutnie nie podrażnia, ani nawet nie pozostawia skóry zaczerwienionej, ale jest ona raczej niewrażliwa i odporna na podrażnienia. Nie podoba mi się zapach peelingu, ma taki kwaśny, jakby octowy zapach. Przez pierwszy miesiąc używałam go raz w tygodniu, a teraz raz na 2 tygodnie i taka częstotliwość mi najbardziej odpowiada. Cera jest delikatnie złuszczona i odświeżona ale ma też czas na regenerację. Jestem bardzo zadowolona z działania tego kosmetyku i polecam wypróbować, szczególnie kiedy jest w promocyjnej cenie 18 zł

Dałam mu się skusić podczas promocji w Rossmannie. Śliczny kolor opakowania, chwytające zabawne opisy, ale przede wszystkim skład-kwasy o 10% steżęniu. Miałam okazję wypróbować legendarny peeling 30% AHA z The Ordinary i zrobił na mnie duże wrażenie, ale miałam obawy czy moja alergiczna i naczynkowa cera by dobrze zniosła takie regularne kwaszenie(moja gruboskórna siostra zrobiła sobie nim małe kuku). Dlatego gdy zobaczyłam polski odpowiednik o niższym stężeniu to nie zastanawiałam się długo(swoją drogą oba produkty posiadają praktycznie ten sam zapach, taki drażniąco-chemiczny ;) ). Mam cerę tłustą z rozszerzonymi porami. Lubi się zanieczyszczać oraz świecić, ale jednocześnie nie mam problemu z pryszczami czy bardziej widocznymi zaskórnikami. Obecnie to bardziej te rozszerzone pory i przebarwienia. Peeling stosuję 2-3 razy w tygodniu na umytą(łagodną emulsją) skórę. Zostawiam na ok 15 minut(początkowo było to 10 minut, ale skóra przywykła i teraz zostawiam na nieco dłużej) i spłukuję letnią wodą. Raz w tygodniu poprawiam łagodnym peelingiem mechanicznym, jednak ciężko mi się całkiem od takiej formy peelingów odzwyczaić ;) Przy regularnym stosowaniu zauważyłam przede wszystkim znaczne wygładzenie skóry, wyrównanie kolorytu i rozjaśnienie przebarwień. Cera zrobiła się jaśniejsza, bardziej promienna oraz świeża. Zaskórniki znacznie się zredukowały, nawet te najbardziej uporczywe na czole i żuchwie. Mam wrażenie, że też troszkę mniej się przetłuszcza. Jedynie na rozszerzone pory ten peeling nie wpłynął w żaden sposób, ale myślę, że po włączeniu do mojej obecnej pielęgnacji serum z niacynamidem w końcu mi się to uda ;) Dzięki łagodniejszemu stężeniu nie robi mi w żaden sposób krzywdy-nie podrażnia naczynkowych policzków, nie powoduje zbyt intensywnego złuszczania czy wysuszenia-oczywiście przy zastosowaniu odpowiedniej pielęgnacji-łagodne mycie, nawilżanie oraz ochrona przeciwsłoneczna. Oczywiście jak macie jakieś rozdrapane krostki czy bardzo wrażliwą cerę to zapiecze, więc nie polecam na skórę z aktywnymi podrażnieniami. Widząc i czując tak pozytywne efekty po stężeniu 10% nie widzę potrzeby sięgania po te mocniejsze-moja cera bardzo polubiła ten produkt. Pomógł mi zrozumieć, że nie potrzebuję bardziej agresywnego ścierania mechanicznego(gdzie i tak nigdy nie byłam w 100% zadowolona z efektów), aby cieszyć się czystą i ładną cerą. Mam do zużycia jeszcze kilka produktów przeciwtrądzikowych i wiem jedno-jak już je w końcu wykończę to wracam do peelingu Seboom :) Jedyne co mu mogę zarzucić to wydajność-jakoś tak lubi szybko ubywać z buteleczki.