Wprawdzie peeling ma dość wysokie stężenie kwasów i miałam obawę, czy nie będzie złuszczał płatkami, ale postanowiłam zaufać producentowi. Okazuje się, że pH i formuła kosmetyku są tak dobrze dobrane, że peeling jest łatwy i przyjemny w stosowaniu i nie powoduje cierpienia skóry i nieszczególnego wyglądu. Wszystko mikrozłuszcza się elegancko, bez tzw. skóry węża.
Ale od początku. Buteleczka z peelingiem jest opakowana dodatkowo w kartonik, na którym znajdują się wszystkie istotne informacje. W przypadku kosmetyków z tak dużym stężeniem AHA nie sposób to przecenić, bo bezpieczeństwo skóry jest na pierwszym miejscu, a mnogość kosmetyków i ich różnorodność jest ogromna, przy czym każdy działa nieco inaczej.
Skład: minimalistyczny, dokładnie taki, jaki być powinien. Kosmetyk zawiera:
- wodę jako bazę
- kwas mlekowy, jako główny aktywny kwas w tym serum, wyróżnia się dużą uniwersalnością, co doceniam jako posiadaczka cery mieszanej, z różnymi potrzebami w strefie T i na policzkach
-glicerynę, która poza tym, że nawilża i tym samym zmniejsza ryzyko podrażnień, to zmiękcza i rozluźnia także warstwę rogową naskórka, zwiększając penetrację peelingu
-propanodiol, który również nawilża i zwiększa przepuszczalność warstwy rogowej
- wodorotlenek sodu, który służy do regulacji pH, by peeling nie poparzył skóry
- kwas laktobionowy - kwas PHA o własciwościach przeciutleniających, zapobiega zmarszczkom i utracie jędrności, złuszcza bardzo delikatnie
- niacynamid - zapobiega zmianom tradzikowym i pomaga w redukcji przebarwień
- kwas fitowy - kwas o cenionych właściwościach przeciw przebarwieniom
- gume ksantanową - naturalny zagęstnik
- glukonian wapnia - zapobiega przysychaniu kosmetyku i krystalizacji kwasów
- glukonolakton - kwas PHA, który lekko złuszcza, a poza tym działa przeciwutleniająco, przeciwzapalnie i przyspiesza regenerację komórek
- benzoesan sodu - substancja konserwująca
Używam oczywiście dokładnie tak, jak pisze producent – identyczny czas i częstotliwość, spłukując wodą i bez neutralizatora. Po dwóch tygodniach zauważyłam zwężenie porów, lekkie wyrównanie kolorytu i ładne rozjaśnienie całości cery. Jest wyraźnie świeższa, szczególnie w strefie T. Mam też wrażenie, że ogół pielęgnacji podczas stosowania tego peelingu wchłaniał się łatwiej i w większej ilości, także mogę polecić, by zwiększyć skuteczność konkretnych kuracji. Nie zauważyłam natomiast dużej skuteczności przy przebarwieniach pigmentacyjnych, które niestety mam. Widzę za to pozytywne zmiany w jędrności - cera sprawia wrażenie bardziej spoistej, gęstej, sprężystej.
Peelingu zdarzało mi się tez użyć mniej typowo na inne miejsca na ciele - łokcie, kolana oraz pięty – w każdym przypadku z dobrym efektem zmiękczenia i złuszczenia niechcianego nadmiaru warstwy rogowej naskórka. Pod tym względem również jest godny pochwały, bo chociaz istnieje mnóstwo złuszczających skarpetek i kremów, to część z nich złuszcza skórę płatkami. Jeśli zagapimy się latem i nie chcemy straszyć w sandałkach, to moim zdaniem, warto się wspomóc tym peelingiem, bo nie ma takiego ryzyka ;)
Z kwestii technicznych: kosmetyk nie ma zapachu i chwała mu za to, bo zmniejsza ryzyko podrażnień do minimum. Jest stosunkowo rzadkim produktem, bezbarwnym i przejrzystym. Pipetka w takiej sytuacji jest bardzo wygodna jako aplikator, a wydajność kosmetyku całkiem dobra.
Polecam, bo to dobra, a przy okazji tania i polska alternatywa dla innych kosmetyków złuszczających. Idealny kosmetyk na nadchodzące tygodnie.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie