Lanolips The Original Lanostick Balsam do ust

Balsam w sztyfcie kupiłam jakieś dwa tygodnie temu. Na szczęście w promocji w Sephorze. To już odpowiedni czas na wyrobienie sobie zdania na jego temat. Zacznę od tego, że jestem wielką fanką produktów marki Lanolips. Bardzo podoba mi się ich filozofia, skład i nie ukrywam - design opakowań. Za to wszystko jednak trzeba słono zapłacić. Przetestowałam masę innych, dużo tańszych produktów, które działają tak samo albo i lepiej (carmex, blistex, a najlepiej: zwykła maść witaminowa z apteki). Jednak żaden z nich nie ma tak pięknego opakowania. Jest kompaktowe, w kolorze bladego różu, matowe. Połysk mają jedynie litery logo i gwiazdki. Sam sztyft jest fajnie ścięty, gładko się wysuwa. Jeśli chodzi o produkt, jest ścięty pod kształt opakowania, kolor jest żółtawy (taki sam jak ich maść 101 ointment). Zapach ma ledwo wyczuwalny. Można wyłapać leciutką cytrynę, ale w sumie bardziej klasyfikowałabym go jako bezzapachowy. Na pewno jest to przewaga nad klasycznym carmexem, który osobiście mi aż tak nie przeszkadza, ale nie jestem jego największą entuzjastką. Na duży plus jest brak zapachu mięty czy mentolu - tego nie lubię, a balsamy często mają w sobie te składniki. Konsystencja balsamu jest dość gęsta, gładko sunie po wargach - tym łatwiej im jest cieplej. Przy pierwszym użyciu, na zewnątrz przy temperaturze bliskiej 0, trzeba było się troszkę namachać :) Ale to uroda jego naturalnego składu. W domowych warunkach nie ma z nim najmniejszego problemu. Po nałożeniu wargi mają lekki połysk, produkt nie klei się, ale jest wyczuwalny przez dłuższy czas i jest "bez smaku". Mi to bardzo odpowiada. Szybko zregenerował mi wysuszone usta. Nie wiem jednak jak poradziłby sobie przy bardziej problematycznych przypadkach. Myślę, że całkiem przyzwoicie :) Koniec końców - jestem z niego bardzo zadowolona. Balsam jest dość wydajny, będę do niego wracać - dla opakowania;) Ale to nie znaczy, że jego działanie jest niezadowalające - jest naprawdę super! Takie na poziomie marek carmex czy blistex. Ale to właśnie opakowanie i sympatia do marki sprawiają, że jestem w stanie wydać na niego prawie 50 zł. Jeśli dla kogoś to kwota nie do zaakceptowania za zwykły balsam do ust - lepiej kupić odpowiedniki, które wcześniej wymieniłam. Działanie jest takie samo :) Nie ukrywam, że to bardziej zachcianka niż ratunek dla ust. Ratunkiem nazwałabym maść witaminową za 3 ziko w aptece - ale już nie wygląda tak ładnie w torebce ;) Ewentualnie 101 ointment Lanolips- bo to broń również grubszego kalibru ^^, choć też swoje kosztuje.