Obecnie w użyciu (i praktycznie w "zużyciu" :)) mam kilka kosmetyków od Mokosh z figowej serii. To ciekawe produkty, chociaż chyba największym rozczarowaniem był dla mnie zapach, bo jest mało soczysty i u mnie jakoś modyfikuje i nabiera dziwnego wykończenia. Balsam jest leciutki, jak dla mnie tylko na lato, chociaż czasem nawet w ciepłe dni nie był wystarczający. Według mnie jest to balsam do skóry nie mającej wielkich potrzeb - we względnie dobrej kondycji, potrzebującej wygładzenia i bardzo delikatnego nawilżenia.
Balsamu używałam regularnie w ciągu ostatnich dwóch miesięcy, chociaż czasem zdradzałam go z bardziej odżywczym produktem. Doceniam to, że jest lekki, bo na pewno przyjemnie się go używa wtedy, gdy wysokie temperatury sprawiają, że nakładanie balsamu to męczące zadanie. Balsam jest gładki, w ogóle nie lepki pod palcami, cienką warstwą pokrywa ciało i łatwo się rozprowadza. Ma biały kolor, ale nie zostawia smug, bez problemu się rozsmarowuje. Bardzo szybko się wchłania. Jest to ten typ balsamu, którym możemy się posmarować, a po 2 minutach założyć ubranie, bo skóra jest już matowa w dotyku.
Po posmarowaniu skóra jest przyjemnie gładka, odzyskuje miękkość. Uczucie napięcia jest zlikwidowane, czuć komfortowe nawilżenie. Jest to naprawdę fajne uczucie, z tym, że... bardzo krótkie. Balsam bardzo szybko się wchłania, co jest na pewno plusem, ale równie szybko przestaję po nim czuć nawilżenie. Często w ciągu dnia skórę ciała miałam już tak samo suchą jak przed nałożeniem balsamu. Tak więc balsam sam w sobie jest przyjemny i da się lubić, ale to na pewno nie jest produkt, który da wytchnienie i ukojenie skórze na długi czas. Doceniam za to fakt, że dobrze używało mi się go w gorące dni, kiedy to inne, bardziej odżywcze balsamy raczej by ze mnie spłynęły :)
Opakowanie to szklany słoiczek w ciemnym kolorze z wygodną nakrętką. Zdecydowanie wolę balsamy z pompką lub szerokie słoiki. Tutaj średnica jest odpowiednia,żeby wyciągnąć zawartość, ale im głębiej trzeba sięgać do dna, tym komfort użycia spada, bo jednak nie jest to duży słoiczek. Mimo to plus dla marki za konsekwencję i używanie ekologicznych opakowań, którym można dać drugie życie.
Mam też problem z zapachem balsamu. Faktycznie jest to figa, co do tego nie ma wątpliwości. Ale sądziłam, że będzie bardziej soczysta i świeża. W balsamie czuję jakąś taką ziemistość pod koniec, a także delikatnie czuć to na ciele po wsmarowaniu i na ubraniu. Nie jest to trwały zapach, Mokosh ma zdecydowanie intensywniej pachnące kosmetyki, ale ta figa jakoś tak u mnie często była na nie. Może po prostu nie przepadam za figą w kosmetykach, ale ciekawa jestem czy w produktach innych marek pachnie ona podobnie.
Jeśli chodzi o ten balsam, to zaspokoiłam ciekawość, jaką we mnie wzbudził od dnia premiery, ale na tym chyba poprzestanę :) Były dni, że podobał mi się bardziej, a czasem niechętnie po niego sięgałam. Zapach - wiadomo, kwestia gustu, ale działanie mogłoby być trochę lepsze.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie