Treaclemoon Brazilian Love Body Lotion Balsam do ciała

Nie lubię balsamów, które długo się wchłaniają i zostawiają lepką warstwę, więc ten produkt to strzał w dziesiątkę! Szybko znika ze skóry, nie oblepia jej, a mimo to fajnie nawilża. Do tego zapach jest absolutnie boski – ciepły, słodki, otulający, jak wakacyjna bryza na tropikalnej plaży. Dużym plusem jest też poręczne, niewielkie opakowanie, które bez problemu mieści się w torbie. To świetny balsam na podróż! A do tego jest całkiem wydajny – nie trzeba go nakładać dużo, żeby skóra była miękka i pachnąca. Jest też idealną bazą pod mgiełkę Sol de Janeiro 62! Dzięki temu zapach mgiełki trzyma się dłużej i jeszcze lepiej rozwija na skórze. Czy kupię ponownie? Na pewno! To świetny wybór na cieplejsze dni i szybkie poranne rytuały pielęgnacyjne.

Recenzje zacznę od tego, że kupiłam go ze względu na świetne oceny :/ na szczęście nie był drogi. Pierwsza zaskoczyła mnie buteleczka bo miałam wrażenie, że pojemność będzie mniejsza ale ma 250 ml więc super. Zapach...początkowo wydobyty z buteleczki mnie zachwycał, ale w trakcie smarowania skóry zmienia się i trochę kojarzy mi się z plastikiem. Z konkretów, które mają największe znaczenie przy ocenie to: -Konsystencja, która jest kremowo-żelowa. Trzeba troche rozmasować żeby wsiąkła w skórę. Przy pierwszym użyciu nawet sprawdzałam czy przez przypadek nie kupiłam żelu pod prysznic. -Działanie....po nazwie "Rich" spodziewałam się bogatej konsystencji z super efektem miękkiej i nawilżonej skóry. Podsumowując słaby...

Treaclemoon Brazilian Love to świetny zamiennik Sol de Janeiro numer 62. Kosztuje około 25 zł i jest dostępny w większości drogerii. Zapach tego balsamu jest obłędny. Dosłownie wakacje na rajskiej plaży zamknięte w butelce. Wyczuwalna jest wanilia oraz karmel. Dobrze nawilża, ale jeśli ktoś ma bardzo suchą skórę to może nie do końca się sprawdzić. Produkt ma fajną konsystencję i szybko się wchłania. Zapach utrzymuje się kilka godzin na skórze. Idealny produkt w okresie letnim, wakacyjnym.

Treaclemoon Brazilian Love Body Lotion to produkt, który może stanowić atrakcyjną alternatywę dla bardziej znanych balsamów o podobnym zapachu. Jego tropikalna, słodka woń przenosi nas myślami na egzotyczne plaże, co czyni codzienną pielęgnację przyjemniejszą. Zapach i kolorystyka balsamu wyraźnie nawiązują do Sol de Janeiro Cheirosa 62, co z pewnością ucieszy miłośników tego aromatu. Konsystencja balsamu jest dość bogata i kremowa, co zapewnia w miarę dobre nawilżenie skóry(za cenę ok. 20 zł jest spoko). Jednak nie jest to jakiś mocarz nawilżenia, więc jeżeli borykacie się z bardzo suchą skórą to może być za mało! Należy jednak rownież zauważyć, że wchłania się gorzej i wolniej niż droższy odpowiednik zapachowy. W przeciwieństwie do oryginalnego produktu nastawionego na poprawę kondycji skóry poprzez ujędrnianie, w tym przypadku efektu ujędrnienia nie zauważyłam. Jednak można się tego spodziewać, bo producent wspomina tylko o nawilżeniu, więc nie odbieram akurat braku ujędrnienia za minus. Jeżeli zależy Ci na zapachu balsamu to zdecydowanie polecam, jednak jeżeli liczysz na właściwości pielęgnacyjne jak w Sol de Janeiro to polecam odpuścić, bo dla mnie pod tym względem to zupełnie inny produkt.

Uwielbiam kosmetyki o słodkich zapachach, więc ten balsam od Trealemoon od razu zdobył u mnie duży plus. Po zakończeniu używania poprzedniego balsamu innej marki, postanowiłam spróbować czegoś nowego i wybór padł właśnie na ten produkt. Pierwsze, co zauważyłam, to jak szybko się wchłania. Skóra po jego użyciu jest wyraźnie wygładzona i miękka, co jest dla mnie bardzo ważne. Balsam świetnie sprawdza się w ciepłe dni, zwłaszcza podczas upałów, gdyż nie pozostawia uczucia lepkości, co często zdarza się przy innych produktach. Jego lekka formuła sprawia, że skóra oddycha i nie jest obciążona. Mimo to, mam pewne obawy, że w chłodniejsze miesiące może okazać się zbyt lekki, by odpowiednio nawilżyć skórę. Warto jednak spróbować, bo zapach i działanie latem są naprawdę godne uwagi.

Każdy wie czego zamiennikiem jest balsam Brazilian Love od Treaclemoon. Jednak dobry zamiennik (taki, który właściwie wyeliminuje chęć posiadania oryginału) to rzadkość. A w moim przypadku temu gagatkowi się to udało. Ba! Uważam nawet, że jest lepszy! Wszystko za sprawą jego konsystencji- lekkiej, ale kremowej, nieco rzadkiej- co sprawia, że łatwo się rozprowadza i bardzo szybko wchłania, nie pozostawiając tłustej warstwy na skórze. Świetny do codziennego użytku, nawet rano, gdy nie mamy zbyt wiele czasu na czekanie, aż kosmetyk się wchłonie. Może byłoby lepiej gdyby była pompka, albo słoiczek- wtedy byłaby pewność zużycia ostatniej kropli. To opakowanie, niestety, trochę mi przeszkadza. Sam zapach jest dla mnie IDENTYCZNY, utrzymuje się na skórze bardzo długo, jest idealną bazą pod perfumy. Smakowita wanilia ze słonym karmelem i drzewem sandałowym- bajka. Nie powiedziałabym, że jest to produkt ultra odżywczy i bogaty- nie będzie "wystarczający" dla bardzo suchych skór. Ale moim zdaniem jest świetny do codziennego stosowania, na przykład po porannym prysznicu. Skóra jest wygładzona, napita i pięknie pachnąca. Jak najbardziej warto na niego polować (a znaleźć go trudno!), ponieważ jest to naprawdę świetny produkt!

Testując balsam Treaclemoon Brazilian Love Body Lotion, miałam nadzieję, że przeniesie mnie na brazylijskie plaże, i nie zawiodłam się! Już od pierwszego użycia poczułam, jak słodki, tropikalny zapach otula moją skórę niczym ciepła bryza – to uczucie jest niezwykle przyjemne i relaksujące. Konsystencja balsamu jest bogata, ale nie obciąża skóry, co dla mnie jest dużym plusem. Z łatwością się wchłania, pozostawiając skórę nawilżoną i miękką w dotyku. Olej makadamia i ekstrakt z guarany, które znajdują się w składzie, doskonale dbają o moją skórę, zapewniając jej odżywienie i delikatność przez cały dzień. Balsam jest w 100% wegański i nie testowany na zwierzętach, co sprawia, że korzystanie z niego jest nie tylko przyjemne, ale i zgodne z moimi wartościami. Codzienna aplikacja stała się dla mnie małym rytuałem, który sprawia, że czuję się bardziej zadbana i zrelaksowana. Jeśli szukacie produktu, który nie tylko zadba o Waszą skórę, ale i przeniesie Was myślami na egzotyczne plaże, Treaclemoon Brazilian Love Body Lotion jest idealnym wyborem!

Po średnich doświadczeniach jakie zapewnił mi peeling do ciała tej marki nie byłam do końca przekonana do tego, czy chce coś jeszcze z asortymentu tej marki kupić. No ale wyszło tak, że potrzebowałam balsamu do ciała na już a ten balsam był najciekawszy co wtedy rzuciło mi się w oczy w Ross. No to kupiłam i w sumie nie żałuje. Jest to taki klasyczny drogeryjny balsam do skóry normalnej ( w moim odczuciu) a ja właśnie czegoś takiego potrzebowałam. Do opakowania nie mam żadnych zastrzeżeń. To plastikowa butla która na szczęście nie jest przesadnie twarda, więc nie stwarza problemów z wydobyciem produktu (ale nie wiem jak to będzie gdy dobije do resztek na dnie) z estetyczną szatą graficzną oraz zatyczką z którą nie trzeba się siłować. No i w sumie tyle. Jest to biały i faktycznie lekki balsam- mi troszkę przypomina konsystencję lotionu, ale nie jest aż tak wodnisty. Jeśli chodzi o zapach to jest on przyjemny ale jeśli kogoś interesuje czy jest to zapach zbliżony do Sol de Janeiro to absolutnie nie. Tutaj zapach jest słodki i pachnie 1;1 jak białe landrynki. One w zamyśle chyba miały być migdałowe i to co pamiętam z dzieciństwa to białych nikt nigdy nie jadł. I nie znam nikogo kto je lubi ;D. No ale tutaj idzie o zapach i ten jest przyjemny o ile lubicie słodkie leciutko ulepkowate aromaty. Ja za takimi przepadam i dla mnie zapach jest ok, ale on dość szybko wietrzeje- wyczuwam go jakiś kwadrans od aplikacji produktu. Dzięki temu, że konsystencja produktu jest lekka to nie ma żadnych problemów z aplikacją produktu. Można go bez problemu rozprowadzić po ciele, błyskawicznie się wchłania nie będąc przy tym produktem ''tępym'' czy oblepiajacym. Nie zauważyłam by bielił. Jestem posiadaczką skóry normalnej jeśli chodzi o ciało i nie trzeba mi wiele by zapewnić swojej skórze optymalny poziom nawilżenia. I w tym celu ten balsam naprawdę fajnie się sprawdza. Nawilża, lekko wygładza i zmiękcza. Faktycznie, im dłużej się go używa tym lepiej on działa. Po ponad miesiącu widzę coś co można nazwać jakimś nieśmiałym odżywieniem- skóra jest sprężysta i jedwabista w dotyku, a to naprawdę fajne działanie jak na klasyczny drogeryjny balsam. Nie mam również zastrzeżeń co do wydajności i ceny. Dla skór suchych może być za słaby ponieważ nie jest to produkt z którego można zrobić ''koło ratunkowe'' zapewniające regenerację i ukojenie suchej skóry, ale dla cer normalnych będzie jak znalazł- pielęgnuję i fajnie pachnie. No to czego chcieć więcej? ;D

Balsam Brazilian Love ma lekką, nieco żelową konsystencję, jest w kolorze białym i pachnie słodko - jakby karmelowo, ale z kokosowa nutą. W trakcie stosowania balsamu zapach jest intensywny, ale na skórze nie utrzymuje się zbyt długo. Świetnie się rozprowadza na skórze, całkiem szybko wchłania, nie pozostawia tłustej warstwy. Gdy skóra jest w dobrej kondycji, nawilża całkiem przyzwoicie i nie trzeba do tego dużej ilości balsamu. Jednak w okresie, gdy moja skóra była dość mocno przesuszona, uczucie nawilżenia nie było dla mnie satysfakcjonujące. Jak dla mnie niewątpliwą zaletą balsamu są jego właściwości wygładzające - po jego zastosowaniu wyraźnie odczuwam gładkość i przyjemną miękkość skóry. Opakowanie balsamu to plastikowa, nieprzezroczysta, nieco pękata butelka o poj. 250 ml, w przyciągającym wzrok słonecznym kolorze, z czarnym zamknięcie na klik. I to zamknięcie uważam za niepraktyczne - ma ono owalny kształt, więc nie da się butelki postawić do góry dnem, by balsam spływał w stronę zamknięcia. Zatem, gdy balsam się kończy, jego wydobycie staje się problematyczne. Generalnie to całkiem przyjemny kosmetyk do pielęgnacji ciała i szybkiego nawilżenia oraz wygładzenia niewymagającej skóry.

Balsam ma fajną, lekko wodnistą konsystencję. Przyjemnie się rozprowadza po skórze, szybko się wchłania, Stosuję go codziennie. Daje fajne uczucie skóry, która jest taka właśnie smooth :) ale na pewno nie nawilża tak świetnie jak deklaruje producent. Mimo to lubię ten produkt i będę go stosować, bo to nawilżenie mimo wszystko jakieś złe nie jest. Pachnie kokosem i nie widziałam innych zapachów, a szkoda bo akurat zapachu kokosa nie lubię.

Balsam ma bardzo lekką konsystencję, może nawet za lekką dla mojej suchej skóry, szczególnie zimą. Dawał mi za mało nawilżenia w chłodniejsze miesiące, ale możliwe, że wrócę do niego latem, kiedy potrzebuję czegoś lżejszego. Na co dzień lubię czuć konkretne nawilżenie po użyciu balsamu, dlatego często nakładam grubą warstwę. W przypadku tego balsamu, nie czułam wystarczającego nawilżenia, a gdy nakładałam większą ilość, ciężko się wchłaniał i długo lepił się na skórze. Ostatecznie zaczęłam mieszać go z olejkiem, aby uzyskać bardziej nawilżone uczucie. Zapach jest przepiękny! Bardzo słodki, waniliowy, pistacjowy i karmelowy, mocno inspirowany znanymi mgiełkami. Jest to jeden z największych atutów tego balsamu, ponieważ zapach utrzymuje się całkiem długo i jest naprawdę przyjemny. Cena balsamu jest bardzo przystępna, wynosi około 20 zł. Jest dostępny stacjonarnie w drogeriach Hebe, ale przez swoją dużą popularność jest ostatnio dość trudno dostępny. Opakowanie jest bezproblemowe, a buteleczka bardzo ładna, nowoczesna i estetyczna, co wyróżnia ją na tle innych produktów. Ten balsam może być świetnym wyborem na lato, kiedy potrzebujemy lekkiego nawilżenia. Zimą jednak dla osób z suchą skórą, może okazać się niewystarczający. Zapach jest zdecydowanie jego największym atutem, ale jeśli szukasz intensywnego nawilżenia, może być konieczne łączenie go z olejkiem. Mimo to, ze względu na przystępną cenę i piękny zapach, warto go wypróbować.

Miesiąc temu odkryłam balsam Brazilian Love i muszę przyznać, że jestem nim absolutnie zachwycona! Od pierwszego użycia moja skóra stała się niesamowicie gładka i miękka. Balsam ma wspaniały, egzotyczny zapach, który utrzymuje się przez cały dzień, co sprawia, że czuję się jak na tropikalnych wakacjach. Konsystencja balsamu jest idealna - nie jest zbyt ciężka, dzięki czemu szybko się wchłania, ale jednocześnie daje uczucie głębokiego nawilżenia. Uwielbiam go stosować po kąpieli, bo od razu widzę, jak moja skóra staje się bardziej promienna i elastyczna. Dodatkowo zauważyłam, że regularne stosowanie Brazilian Love sprawiło, że moja skóra wygląda zdrowiej i jest mniej podatna na przesuszenia. Dzięki temu że pachnie tak pięknie stosuje go regularnie a nie tylko jak sobie przypomne. To naprawdę świetny produkt, który na stałe zagościł w mojej codziennej pielęgnacji. Polecam go każdej kobiecie, która pragnie poczuć się pięknie i zadbana!

Zapach inspirowany Brazilian Bum Bum Cream od Sol de Janeiro, ale nie jest to typowy zamiennik. Zacznę od tego, że kupiłam krem do rąk, a używałam go jako balsam, bo to jest mini wersja balsamu z tej serii (oba produkty mają takie same składy). Zapłaciłam za niego ok. 12zł (75ml) w drogerii internetowej. Konsystencja taniego kremu do rąk, niezbyt treściwa. Ciężko się rozsmarowuje i wchłania. "Czuć" go na skórze, pozostawia warstwę okluzyjną, więc może powodować zaskórniki. Działa wtórnie nawilżająco, nic specjalnego, ale dla skóry normalnej wystarczy. Zapach jak wyżej, ale bardziej mdły. Jakby więcej w nim kokosa. Bum Bum Cream jest "masełkowaty" i pachnie mlecznie, pistacjowo. Zapachy bardzo podobne, ale niestety BBC zdecydowanie ładniejszy. Opakowanie na plus, bo to tubka, aczkolwiek mało wygodna do wyciskania. Krem osadza się na dnie i trzeba się nieźle namachać, żeby go wycisnąć. Skład w porządku. Ważność produktu 12 miesięcy od otwarcia. Ogólnie nie kupię ponownie, bo na mojej skórze pozostawia taki pudrowy, ciężki zapach, który (plus i minus w moim przypadku) utrzymuje się kilka godzin. W dodatku trzeba się nieźle namęczyć, żeby go wsmarować. Jeżeli ktoś marzy o BBC, a jego cena jest nie do przeskoczenia, to warto przetestować ten krem/balsam, bo może akurat komuś podpasuje. (!) Zauważyłam, że od czasu mojego zakupu skład się trochę zmienił, raczej w szyku, ew. dwa składniki wypadły. Na opakowaniach w Internecie widnieją dwa różne napisy: Guarana & Macadamia Oil/Coconut & Macadamia Oil. Nie wiem, czy ma to wpływ na zapach albo na skład, bo może co innego podają na stronach, a co innego jest na produkcie. Mój krem do rąk ma napis "Coconut & Macadamia Oil" i pachnie typowym, słodkim kokosem.

Słysząc opinie, iż jest to zamiennik słynnego balsamu sol de janerio skusiłam się na jego zakup. Absolutnie się nie zawiodłam. Zapach bardzo przypomina kultowy produkt od sol de janerio. Nie ma co oczekiwać na jakieś ogromne nawilżenie, jest to zwykły zapachowy balsam. Cenowo nie wypada źle, jednak bardziej opłaca się go kupować na promocji. Jeżeli chodzi o minusy należy wspomnieć o samej trwałości zapachu, ponieważ nie utrzymuje się on zbyt długo. Balsam ten charakteryzuje bardzo lekka konsystencja.

Uwielbiam mgiełkę numer 62 z sol de janeiro, a ten balsam pachnie dokładnie tak jak ona. Zapach lata zamknięty w butelce. Wanilia, kokos, karmel, pistacje. Cudeńko. Nawilżenie mogłoby być lepsze, ale ten balsam pachnie tak pięknie, że mogę mu to wybaczyć. Uwielbiam całą serię!

Wszystkie balsamy ten firmy pachną cudownie ! Ale ten pachnie jak wakacje w tropikach. Ładnie się wchłania nie zostawia tłustej warstwy, dobrze nawilża sucha skórę. Wystarczy niewielka ilość.

Zapach jest niesamowity, u mnie utrzymuje się około dwóch godzin. Pachnie takim karmelem… Mniam. Ma fajną formułę, nie zostawia tłustego filmu i szybko się wchłania. Nie daje jakiegoś świetnego nawilżenia, ale zapach nam to wynagradza. Kupiłam od razu dwa opakowania z polecenia i się nie zawiodłam. Udało mi się go dorwać za 18 złotych. Bardzo satysfakcjonujący zakup. Polecam każdemu, szczególnie na sezon wakacyjny, i szczególnie w połączeniu z żelem pod prysznic z tej samej serii.

Kupiłam przez polecajki na Tiktoku. Akurat była promocja w hebe i się skusiłam. Produkt zamknięty w stosunkowo małym opakowaniu (250ml), ale za to ładnym i poręcznym. Niestety przez małą pojemność wychodzI całkiem nietanio, ale za to jest wydajny i nie trzeba go zbyt wiele nakładać. Balsam sam w sobie przyjemnie się rozsmarowuję, nie robi smug, nie zostawia poświaty, błyskawicznie się wchłania. Najważniejszy aspekt tego produkt i główny powód mojego zakupu to zapach. Zapach nieziemski, piękny. Pachnie jak plaża, wakacje, morze; jakby ktoś posmarował się olejkiem do opalania, leżał na plaży, świeciło słońce i czuło się zapach fal morskich. Uważam, ze dla samego zapachu, produkt jest wart zastanowienia. Natomiast, uważam, że średnio nawilża.