FeedSkin Serum pod oczy `Bye Eye Bag` 

Feed skin kolejny raz u mnie punktuje! Minimalistyczna szata graficzna opakowania wygląda niczym z apteki, schludna i czytelna. Fioletowy pastelowy kartonik na którym umieszczono wszystkie niezbędne informacje dotyczące produktu min. skład, adres producenta, zastosowanie, szczegółowy opis produktu, pojemność 30 ml, PAO 6 miesięcy od momentu pierwszego otwarcia. Szklana oszroniona buteleczka z pompką ułatwia szybkie stosowanie i wydobycie odpowiedniej ilości serum w kolorze białym o średnio gęstej konsystencji, szybko się rozprowadza i wchłania. Sprawdza się stosowany w małej ilości pod makijaż, na noc stosuje grubszą warstwę oraz w dni wolne od makijażu dla wzmocnienia, nawilżenia i ukojenia skóry pod oczami, a mam problematyczną, sucha, wrażliwą i często z podkówkami. Brak snu i przewlekle już zmęczenie pomaga zatuszować właśnie serum od Feed skin z kofeiną, serum obłędnie pachnie świeżo zaparzoną kawą - ubóstwiam ten zapach oraz działanie oraz szaloną wydajność dzięki zwiększonej ilości produktu nie standardowe 15 czy 10 ml tylko AŻ 30 ml!!!!!!!!! Skład zasługuje na pochwałę, zawiera min. kofeina, pullulan, trehaloza, betulina, liporetinol, kwas hialuronowy. Polecam wypróbować z całego serca, a sama kupię i kupować będę kolejne opakowania ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️ Skład zasługuje na pochwałę :)

Pierwszy raz trafiłam na tak fatalny produkt pod oczy. Serum nie spełniało obiecywanych przez producenta funkcji. Cienie pod oczami bez zmian, opuchlizna tak samo. Produkt zamiast pomagać to szkodził. Za każdym razem jak pokusiłam się aby go użyć to kończyłam z podrażnioną okolicą pod oczami i ze załzawionymi oczami. Totalna masakra. Do tego ma tak fatalny zapach że ciężko było mi je zużyć. A gdzieś chwilę przed skończeniem połowy opakowania odpuściłam i zaczęłam stosować je jako krem do rąk na noc. Co też się nie sprawdziło przez ten okropny zapach. Idealnie odwzorowany zapach zużytychz zimnych, kilkudniowych fusów z ekspresu do kawy. Teraz za każdym razem jak oprozniam ekspres to mam w głowie ten produkt...

Lekkie serum pod oczy, które ma eliminować worki pod oczami. Nie zauważyłam tego efektu, może jest minimalna poprawa. Serum jest lekkie, więc powinno być ok pod makijaż, ale bez kremu się nie obejdzie. Samo serum ściąga skórę. Podobnie jest z aplikacją na noc, musi być dodatkowo krem bo można przesuszyć skórę. Ciężko mi ocenić efekty jego działania, raczej do niego nie wrócę. Plus za kawowy zapach.

Przede wszystkim serum ma tę niesamowitą cechę - jest lekkie, ale jednocześnie wyjątkowo treściwe. Gdy je aplikuję, czuję, jak moja skóra pod oczami się budzi i nabiera blasku. Odżywienie, którego dostarcza, to prawdziwa uczta dla mojej skóry, która teraz jest miękka i gładka jak jedwab. Co więcej, nie tylko doskonale odżywia, ale także nawilża skórę pod oczami, co jest dla mnie niezwykle istotne. Producent rekomenduje stosowanie go 2-3 razy w tygodniu, natomiast ja nakładam je dwa razy dziennie, opakowanie 30 ml jest bardzo wydajne. Kremy pod oczy zwykle mają około 15 ml. Jedną z najlepszych cech tego serum jest to, że świetnie sprawdza się pod makijaż. Przetestowałam wiele produktów pod oczy, ale większość z nich kończyła się nieudanym eksperymentem z rolowaniem korektora. To serum pozwala mi cieszyć się makijażem bez martwienia się o tę irytującą kwestię. Nie mogę też nie wspomnieć o zapachu. Serum pachnie delikatnie, ale wyraźnie kawą. To prawdziwa przyjemność dla moich zmysłów każdego poranka i wieczora. A co ważne, nie podrażnia moich oczu, bo zapach zawdzięcza naturalnemu olejowi arabica. A teraz chwilę na temat efektów - bo przecież to one są najważniejsze. Serum Bye Eye Bag skutecznie redukuje cienie i obrzęki pod moimi oczami. Dzięki zawartości kofeiny, skóra nabiera blasku, a mikrokrążenie zostaje pobudzone. To naprawdę działa! Zauważyłam wyraźną poprawę w kwestii widoczności oznak zmęczenia, co sprawia, że moje spojrzenie jest świeże i wypoczęte. Nawilżenie to druga mocna strona tego serum. Składniki takie jak pullulan, trehaloza i kwas hialuronowy to prawdziwe magicy nawilżenia. To pozwala mi zachować promienny wygląd na dłużej i cieszyć się zdrową skórą. Co więcej, serum działa także na efekty starzenia. Dzięki liporetonolowi moja skóra jest ujędrniona, a drobne zmarszczki mimiczne zaczynają zanikać. To jest to, czego szukałam - produkt, który nie tylko działa na teraźniejszość, ale także chroni przed przyszłymi zmarszczkami.

Serum o zapachu fusów z parzonej kawy :) Konsystencja lekkiego mleczka, spore opakowanie z wygodną pompką, skład bardzo dobry, ale... no właśnie :) Mam mieszane uczucie co do tego produktu - teoretycznie jest ok, nałożony na skórę pod oczami nie powoduje ich pieczenia, nie uczula, jest lekki i nawet sprawnie się wchłania. Natomiast nie zauważyłam, aby poprawił kondycję skóry w tej okolicy. Po używaniu tego serum przez dwa miesiące, każdego wieczora, przestałam go używać, aby sprawdzić, jakie będą moje odczucia pielęgnacji tylko kremem. Otóż różnica była żadna - sam krem wystarczająco sobie radzi. Czy ten produkt jest zły? Nie, raczej nie - nie spowodował niczego złego. Natomiast w mojej pielęgnacji okazał się zbędny. Tłumaczę sobie to tym, że widocznie moja 34-letnia skóra wciąż jest młoda :) *Połowę buteleczki, która mi pozostała, zużywam na szyję i dekolt po porannym prysznicu - w końcu ten zapach kawy musi zostać dobrze spożytkowany :)

Zdobył moje kawowe serduszko:) Dlaczego piszę o kawie? Bo te cudeńko przypomina właśnie zapach świeżo palonej kawy i zawiera w swoim składzie kofeinę. Serum ma bardzo delikatną i lekką konsystencję, aż miło się go używa. Bez problemu się rozprowadza i jeszcze lepiej wchłania. Ma delikatnie mleczna barwę. Może być używany zarówno na dzień, jak i na noc, z kremem albo bez. Dla mnie ważne jest to, że nie powoduje żadnego pieczenia czy łzawienia oczu. Jak dla mnie serum jest prawdziwym sztosem! Bardzo dobrze radzi sobie z moimi problemami. Przede wszystkim już po kilku dniach zauważyłam, że zmniejszyła się ilość cieni pod oczami, a skóra stała się bardziej elastyczna. Dzięki temu worki powoli zaczęły znikać, a ja wyglądam na wyspaną i wypoczętą I ten zapach....!

Od razu muszę napisać, że zapach przypadł mi do gustu, ponieważ czuć delikatnie kofeinę, a ja uwielbiam pić kawę.☕️ Serum jest przeznaczone dla każdej cery nawet tej wrażliwej. Ma delikatną, kremową konsystencję i bardzo szybko się wchłania. Zauważyłam, że serum zmniejsza cienie pod oczami, sprawia, że skóra jest nawilżona i elastyczna. Powiedziałabym, że nawet w delikatnym stopniu zmniejsza zmarszczki mimiczne.

Serum nabyłam jako dodatek do gazety. Już po pierwszym użyciu byłam nim oczarowana . Im dłużej je stosuję tym bardziej uwielbiam. W małej, szklanej buteleczce z pompką ukryty jest prawdziwy skarb. Produkt, który świetnie nawilża skórę pod oczami, sprawia , że jest bardziej gładka I elastyczna . Napina , ale w dobrym słowa znaczeniu. Kosmetyk nie uczula, nie powoduje żadnych podrażnień. Mam bardzo wrażliwą okolicę oczu, więc jest to dla mnie bardzo ważne. Działa tak jak powinien , dobrze się rozprowadza I szybko się wchłania. Idealnie nadaje się pod makijaż. Dodatkowo oblednie pachnie kawą , jest to zapach , który uwielbiam . Aromat jest bardzo mocny , więc dla osób, które nie lubią tego zapachu może być kłopotliwy w użyciu. Każdy jednak musi sam spróbować. Skóra wokół oczu jest świetnie zaopiekowana , wygląda dużo lepiej. Ze swojej strony polecam to serum.

Serum zamknięte w sporym szklanym opakowaniu. Widać ile produktu znajduje się w opakowaniu. Dozownik sprawdził się świetnie, można było wydobyć odpowiednią ilość produktu. Serum było bardzo treściwe i mam wrażenie, że naprawdę znakomicie nawilżało, odżywiało i spłycało zmarszczki mimiczne. Było też bardzo wydajne. To z pewnością będzie jeden z moich ulubieńców.

Serum znajduje się w poręcznym opakowaniu. Posiada pompkę. Jego stosowanie jest wygodne i komfortowe. Serum z łatwością aplikuję na skórę i wklepuję opuszkami palców. Wchłania się bardzo szybko i nie pozostawia tłustego filmu na skórze. Jest bardzo wydajne. Z pewnością kupię ponownie.

Ta linia od Sylveco to naprawdę coś, czemu warto przyjrzeć! Ten krem robił wszystko, to miał + nie kosztuje przesadnie dużo. Na mojej 35letniej, tłustej cerze nie rolował się, nie szczypał, nie zbierał. Po tygodniu zauważyłam poprawę jakości skóry, po miesiącu na pewno zmniejszyły mi się zasinienia. Jedyną wadą może być zapach, bo nie jest to taka "świeżo zmielona kawa", a taka leżąca od kilku lat w puszce :D. Nie jest to brzydki zapach, ale dość specyficzny.

Produkt zakupiłam w ramach kalendarza adwentowego od firmy Sylveco. Był to produkt pełnowymiarowy, który różnił się wyłącznie opakowaniem (było ono w formie tubki). Zużycie go zajęło mi prawie dwa miesiąca (przy stosowaniu 2xdziennie). Formuła była przyjemna, szybko się wchłaniała, nie rolowała się pod makijażem. Serum rewelacyjnie zmniejszało cienie pod oczami - efekt był widoczny już po pierwszym dniu. Czy zmniejszało opuchliznę - nie wiem, ale wynika to bardziej z faktu, że mi okolica oczu nie puchnie. Serum nie powodowało u mnie reakcji alergicznych, nie szczypało. Jedyne co niektórym może się nie podobać to zapach - intensywny, na mojej skórze dość długo utrzymujący się zapach mocno palonej kawy. Czułam go nawet po nałożeniu makijażu i innych kremów.

Serum pod oczy FeedSkin to mój pierwszy pełnowartościowy produkt pod oczy, wcześniej miałam tylko próbki innych marek (dostałam na prezent). Przez pierwszy tydzień nakładałam tylko pod oczy, ale potem postanowiłam wypróbować na całej twarzy i efekt naprawdę mi się spodobał. Akurat miałam kilka krostek, które po użyciu tego serum zaczęły ekspresowo się goić. Bardzo mi się podoba, że nakładane również na powieki nie podrażnia oczu. PAO to 3 miesiące, stosując tylko na okolice oczu mi byłoby ciężko je zużyć, a że akurat nie mam innego serum to używam na całą twarz. Skład jest naprawdę bogaty. Zaraz na początku mamy olej jojoba, masło z avocado i olej rycynowy, a dalej również olej z ziaren kawy, betulinę, kwas hialuronowy i witaminę E. Wszystkie te składniki działają nawilżająco, odżywczo i przeciwzapalnie. Nie jestem w stanie ocenić tytułowego działania „żegnajcie wory pod oczami” bo ich nie posiadam.. bynajmniej nie w widocznym stopniu. Mimo wszystko działanie bardzo mi odpowiada, stosując to serum dwa razy dziennie skóra jest dobrze nawilżona, skóra pod oczami napięta, nawet ludzie z otoczenia zauważają różnicę w wyglądzie skóry, a to już bardzo dużo. Cieszę się, że na nie trafiłam, szczególnie że akurat szukałam serum do twarzy, a tu mam serum do twarzy i pod oczy 2w1.

Serum zamknięte zostało w szklanej fiolce z pompką o pojemności 30ml. Pompka działa bez zarzutów, dozując odpowiednią ilość produktu. Samo serum jest lekkiej konsystencji o kremowo- białym zabarwieniu. Zapach jest subtelny, ledwie wyczuwalny ale przyjemny, kawowy *.*. Zaaplikowany kosmetyk pod delikatna strefę pod oczami jak i na powieki szybciutko się wchłania. Jego działanie jest wyczuwalne oraz widoczne. Nie sądziłam, że tak ekspresowo i fenomenalnie zacznie działać. Ledwie się wchłonęło, a ja dosłownie czułam jak miło napina mi się skóra w okoli oczu. Widocznie serum zabierało poranną opuchliznę pozostawiając po sobie bardzo świeże spojrzenie. Skóra pozostaje napięta ale nie ściągnięta, zasinienia pod oczami zaczynają znikać, a kolor zaczyna się wyrównywać. Prócz tego produkt pozostawia bardzo dobrze nawilżoną skórę z czego jestem bardzo mocno zadowolona. Nie znalazłam żadnych negatywów w tym produkcie. Z pewnością będę systematycznie po niego sięgać.

Uwielbiam kawę - mocną, aromatyczną, najchętniej z ekspresu. Uwielbiam wszelkiego rodzaju " kawowe" kosmetyki. O ocenianym tutaj kremie usłyszałam po raz pierwszy oglądając w necie zawartość lipcowego pudełka Pure Beauty i to właśnie ten kremik przesadził, że - choć projekt denko to moj cel- zapragnęłam mieć to pudełko PB Szklana buteleczka z pompką to taki sztosik. Jest elegancka i pięknie wygląda na toaletce. Sam krem jest leciutki, niemal wodnisty ( choć kolor ma biały). Wchłania się błyskawicznie i najwyraźniej dobrze dogaduje się z kosmetykami do makijażu, skoro nic się nie roluje Stosuję go solo i to mi wystarczy, żeby worki zniknęły. Akurat , kiedy zaczęłam używać tego cuda, miałam mega wory pod oczami. Wiecie, taka kombinacja mało snu plus uczulenie na pylące rośliny ( nie mam alergii na kocią sierść, ale na pyłki roślin jak najbardziej) - to równa się mega wory pod oczami. Natomiast trzy dni stosowania tego kremu wystarczyły, żeby wory zniknęły. Ten efekt dla mnie wystarczył, żeby polubić się z tym kosmetykiem. Dodam jeszcze , że krem nie uczula u nie podrażnia. W dodatku fajnie pachnie zmieloną kawą. Dla mnie bomba! I na pewno nie jest to moje jednorazowe spotkanie z tym cudem.

Szklana butelka z pompką z fioletową szatą graficzną. Coraz bardziej podobają mi się takie minimalistyczne opakowania. Serum ma lekką, kremową konsystencję białego koloru. Delikatnie, ale konkretnie pachnie mocną kawą. Ze składników aktywnych mamy tu uwielbiane przeze mnie kwas hialuronowy, trehalozę, kofeinę, betulinę czy liporetinol, które mają nawilżać, ujędrnić i uelastycznić delikatną skórę wokół oczu. Kosmetyk łatwo się nakłada i jest bardzo wydajny. Minimalna ilość wystarczy na pokrycie okolicy pod okiem. Szybko się wchłania i fajnie nawilża skórę. Zmniejsza cienie pod oczami chociaż nie jest to zbyt spektakularny efekt to faktycznie widać różnicę. Skóra wygląda zdrowiej, jest bardziej napięta, ukojona i miękka w dotyku. Serum sprawdza się również pod makijaż, dzięki czemu można je używać rano i wieczorem. Nie podrażnia i sprawdzi się nawet do cery wrażliwej. Myślę, że do skóry, która nie ma zbyt wielu problemów mogłoby się sprawdzić nawet samodzielnie bez kremu pod oczy. To serum pod oczy to kolejny świetny kosmetyk od marki Feedskin. Zdecydowanie mam ochotę na kolejne ich produkty, których działanie może po raz kolejny pozytywnie mnie zaskoczy. Powyższy kosmetyk jest idealny dla osób, które borykają się z cieniami pod oczami, potrzebują nawilżenia czy regeneracji delikatnej skóry wokół oczy.

Kupiłam to serum pod oczy już jakiś czas temu w Hebe. I już na wstępie muszę powiedzieć, że używam go tylko wieczorem, kilka razy w tygodniu, w dodatku pełni u mnie rolę maseczki pod oczy (grubsza warstwa średnio raz na trzy dni). Dlaczego tak? Bo inaczej już kompletnie się nie sprawdza. Kosmetyk ma kilka plusów - jest bardzo wydajny, buteleczka ma 30 ml, czyli zdecydowanie więcej niż przeciętny krem pod oczy. Nie wywołuje pieczenia ani podrażnienia. Konsystencja - płynna, mleczna. Do składu też nie mogę się przyczepić - oleje, masła, kofeina, trehaloza, kwas hialuronowy (i inne fajne rzeczy). Co jest więc nie tak? Początkowo używałam go codziennie, ale przez to, że się roluje (solo i pod kremem), przeznaczyłam go na maseczkę pod oczy (zgodnie zresztą z opisem producenta). Niestety nie widzę żadnych efektów. Kosmetyk nie napina skóry. Jeśli chodzi o cienie pod oczami - rzadko mam ten problem, ale też nie zauważyłam korelacji między brakiem cieni/opuchnięcia a zastosowaniem FeedSkin. Nie zapewnia u mnie jakiegoś specjalnego nawilżenia - co najwyżej nie wysusza. W ostateczności nakładam go miejscowo na popękaną skórę na dłoniach - bez szału, ale nie mam co z nim zrobić. Gdyby się nie rolował, zużyłabym na całą twarz, a tak...? Produkt nie dla mnie - z cerą suchą, przesuszającą się, często zmęczoną.