Balea Beeren Vanille Cremeseife Mydło w płynie

To nie był planowany zakup. Wrzuciłam to mydło do koszyka w sklepie tylko dlatego, że skusiło mnie jego opakowanie i wyobrażenie ładnego, jeżynowo-waniliowego zapachu. No i okazało się strzałem w dziesiątkę :) Używam go z prawdziwą przyjemnością, faktycznie pachnie prześlicznie, uroczo wygląda na półce, dobrze domywa ręce, miło się pieni i wychodzi naprawdę tanio. KOLOR To moje rozczarowanie, bo naprawdę wyobrażałam sobie, że to mydło będzie w kolorze ciemnego fioletu. A jest kompletnie bezbarwne i półprzeźroczyste. Także smuteczek :( ZAPACH W sklepie nie było testerów, więc pierwszy raz otworzyłam to mydło w domu. Zakochałam się w jego zapachu od pierwszego użycia. Jest inny niż się spodziewałam - bardziej delikatny, kwaskowaty i uroczy niż typowe, chamskie, sztuczne jeżyny w kosmetykach. Ten zapach jest świeży, ale łagodny. Faktycznie czuć w nim kwaśne owoce jeżyn przełamane nutką słodkiej wanilii. Nie wydaje się mdły, nudny, zbyt sztuczny, nie boli od niego głowa. Czuć go tylko podczas mycia dłoni, i to raczej delikatnie. Nie utrzymuje się na dłoniach po umyciu i nie dominuje łazienki. Natomiast, paradoksalnie, mimo że jest delikatny, to świetnie sprawdza się w kuchni, bo całkowicie niweluje przykre zapachy po myciu naczyń, krojeniu cebuli i czosnku itp. KONSYSTENCJA Jego konsystencja jest glutowato-żelowa, dość rzadka, ale naprawdę fajna. Nie ciągnie się i nie maże się po wydobyciu z opakowania. Nie tworzy farfocli zwisających z pompki. FAJNE DO MYCIA RĄK, ALE LECIUTKO PRZESUSZA Mydło naprawdę dobrze oczyszcza ręce, lepiej niż typowe mydła w kostce. Sięgam po nie w pierwszej kolejności, kiedy mam ręce brudne od tłustych kremów i olejków, a także od najróżniejszych produktów kuchennych typu: olej z puszki z tuńczykiem. Wystarczy namydlić ręce tym mydłem dosłownie raz, żeby wszystkie tłuszcze i nieprzyjemne zapachy zniknęły bez śladu. Ale oczywiście super sprawdza się też do zwykłego, codziennego mycia dłoni. Naprawdę przyjemnie i delikatnie się pieni, miło pachnie. Moim zdaniem jego jedyną wadą jest to, że leciuteńko przesusza dłonie. To naprawdę subtelne odczucie. Chcę mocno podkreślić, że większość innych mydeł w płynie przesusza znacznie mocniej. Jednak fakty są takie, że odkąd go używam, częściej odczuwam potrzebę stosowania kremu do rąk. ŚWIETNE DO HIGIENY INTYMNEJ Sprawdza mi się też do higieny intymnej, bo idealnie myje i odświeża, ale nie podrażnia, nie powoduje jakiegokolwiek dyskomfortu, pieczenia ani zaczerwienienia. OPAKOWANIE Opakowanie tego mydła jest urzekające. Plastikowa butelka jest solidna, nie wygina się podczas używania produktu i wygląda naprawdę ślicznie. Etykieta w jeżyny i kwiaty wanilii oraz fioletowa pompka niesamowicie mi się podobają i ślicznie wyglądają na półce w łazience. Pompka sama w sobie jest niezawodna. Nie zacina się i wydobywa idealną ilość kosmetyku. Jedyny minus: kiedy butelka stoi na półce, nie widać stopnia zużycia produktu, bo etykieta jest całkowicie nieprzeźroczysta. POJEMNOŚĆ, WYDAJNOŚĆ, CENA Moim zdaniem to mydło jest opłacalne. Za pół litra (500 ml w opakowaniu z pompką) zapłaciłam ok. 3,35 zł. Doceniam, że w sprzedaży jest dostępny również zapas w foliowym woreczku (też 500 ml za cenę 3,25 zł). Jedna butelka wystarcza mi na około 1-2 miesiące używania, przy czym w tym samym czasie używam również mydła w kostce, więc ten czas trochę mi się wydłużył. Normalnie wystarcza pewnie na ok. miesiąc. PODSUMOWANIE To naprawdę przyjemne mydło do rąk, bardzo się cieszę, że je kupiłam, i używam go z przyjemnością. Jednak muszę przyznać, że moim nr 1 jeśli chodzi o mydła w płynie są nadal mydła Cosmia (marki własnej Auchan) - które kosztują ciut więcej niż Balea, ale jednak mają wyjątkową konsystencję żelu, który zamienia się w piankę, i kompletnie nie przesuszają rąk nawet jeśli używam ich co chwilę.

Opakowania kosmetyków Balea przyciągają wyglądem i zachęcają do zakupu obietnicą przyjemnego zapachu. Czasem zawartość opakowania rozczarowuje, ale nie w tym przypadku. Mydło dobrze się pieni, jest wydajne, nie podrażnia moich przesuszonych dłoni. Nie nawilża, ale zdziwiłabym się, gdyby było inaczej, bo to nie rola taniego mydła. Nastawiłam się na fioletowy kolor, ale mydło jest zwyczajne, perłowo białe. Zapach jest przyjemny, słodki, przypomina zapach jogurtu o smaku owoców leśnych. Nie zostaje na skórze, szybko znika, ale sprawia, że mycie dłoni jest przyjemną czynnością.

Lubię nowości od Balea i staram się kupować na bieżąco pojawiające się mydła o nieznanych mi zapachach. Recenzowane ma na etykiecie owoce leśne, wanilię i liście mięty. Produkt zapakowano w typową, pękatą, plastikową i stabilną dla Balea butelkę z pompką, która się nie zacina i dozuje odpowiednią ilość produktu. Butelka w kolorze kremowym z grafiką jeżyn, jagód, kwiatów i laski wanilii w otoczeniu zielonych liści mięty. Konsystencja mydła - żelowa, średnio - gęsta, barwa - produkt transparenty, zapach - owocowy, sztuczny, chemiczny, rzeczywiście wyczuwalne owoce leśne, ale pozbawione świeżości . Mydło pieni się dobrze, do umycia dłoni wystarczy niewielka ilość produktu, zapach, który towarzyszy aplikacji jest ulotny, nieco sztuczny ale przyjemny. Po użyciu dłonie są oczyszczone i odświeżone w stopniu zadowalającym, gładkie i miłe w dotyku. Po zużyciu całego opakowania nie zauważyłam przesuszenia i podrażnienia skóry chociaż moja skóra wykazuje takie predyspozycje . To całkiem przyjemna propozycja od Balea, ale znam lepsze, przyjemniejsze .