Chanel N°1 de Chanel, Fond de Teint Revitalisant au Camelia Rouge Podkład rewitalizujący z czerwoną kamelią

Nie wiedziałam jak ocenić ten podkład, bo zachwyt i niezadowolenie nad jego działaniem przychodziły do mnie falami. Po pierwsze - dobór odcienia. Zrobiłam skok w nieznane i po bardzo długiej analizie internetowych zdjęć wybrałam kolor w ciemno, przez internet. Trochę się lękałam, czy nie utopiłam dość sporej jak na podkład sumy ale trafiłam w 10! Plus więc dla Chanel za szacunek do osób o chłodnych, różowych podtonach. Opakowanie jest solidne, ciężkie, półprzezroczyste. Jestem w połowie i już widzę, że ciężko będzie wydłubać całość podkładu, dużo zostanie w butelce. Szkoda. Podkład kryje teatralnie- jest dość wydajny, sprawia wrażenie lekkiego ale wszelkie moje zaczerwienienia po AZS są zakryte, nie potrzebuję korektora. Na mojej skórze podkład wymaga utrwalenia i lekkiego zmatowienia bo świeci się już od pierwszych chwil. Wytrzymuje 3 godziny,żeby znów zaświecić pełnym blaskiem, który przy próbie zmatowienia (czasami robię to samym pędzlem, bez pudru) pozostawia nierówne placki. W początkowym okresie używania ten glow mi się nawet podobał ale może źle trafiłam i w okresie letnim mnie po prostu drażni. Zostawię resztę na zimniejsze dni. Nie podoba mi się jak podkład nie stapia się że skórą. W pierwszych godzinach od naloze ia jest ok ale potem jakby się odkleja, ślizga się. Liczyłam na więcej w podkładzie za tyle pieniędzy. Czego mu nie można odmówić to fantastyczne działanie pielęgnujące. Przez pewien czas nie używałam pod spód żadnej pielęgnacji bo świetnie zastępował krem czy serum nawilżające. Ale od pielęgnacji mam pielęgnację. Od podkładu oczekuję innych efektów. Podsumowując jestem bliżej 3 gwiazdek niż 2. Wysoka cena zniechęca mnie przed ponownym zakupem. Efekt glow nie dla mnie. Wrócę do reszty zimą.

Od razu po premierze kupiłam pełnowymiarowe opakowanie. Nie widząc jego recenzji, nie mając żadnych próbek, zaryzykowałam. Na szczęście nie zawiodłam się. Pokład znajduje się w klasycznej szklanej buteleczce z logiem marki. Nie widząc swatchy, nie mając pojęcia jakie są odcienie, ani jaki mam wybrać pokusiłam się na odcień, który notabene jest turbo jasny, zbyt jasny dla mnie nawet w okresie zimowym, lecz mieszam go po prostu z innym, ciemniejszym podkładem, lub po prostu przyciemniam go przyciemniaczem z Nyxa. BD01 - ultrajasny odcień, leciutko zółty, dla alabastrowej cery. Mimo, że z odcieniem nie trafiłam, sam podkład jest bardzo dobry. Ma konsystencję bardziej lejącą, niż gęstą. Krycie lekkie do średniego. Satynowe wykończenie. Trwałość bardzo dobra jak na tak lekki podkład, po utrwaleniu pudrem spokojnie wytrzyma cały dzień w "normalnych" warunkach użytkowych. Pokład pachnie, jednak jest to bardzo delikatny, przyjemny zapach. Jestem bardzo zadowolona. Czy jest wart takiej ceny ? Pewnie nie, co nie zmienia faktu, że jest to dobry, ekskluzywny podkład :)

Podkład jest dobry; delikatne krycie, nie podkreśla suchości, nie roluje się. Pachnie ładnie i trzyma się długo, nie zmienia koloru. Tylko czy jest wart takiej ceny? Nie wiem. Kupiłam na promocji w UK i cena wydawała mi się przyzwoita, w Pl- bezsensownie wygórowana. W tej chwili znane marki masowo wycofują swoje produkty i wprowadzają nowe- lepsze, fantastyczne, ulepszone i takie tam brednie. Chodzi o wszechobecne oszczędnosci. Dlatego ten podkład jest tylko dobry, nie rewelacyjny.

Podkład to nie do końca moja bajka, ale na pewno znajdzie zwolenników. Ja lubię trwałe, zastygające podkłady, które dotrzymują mi kroku przez wiele godzin. Makijaż robię zazwyczaj około 6.00 i do 18.00 chcę wyglądać jak człowiek. Chanel no 1 to podkład delikatnie kryjący (do średniego krycia), delikatnie przystygający. Trzeba uważać podczas pudrowania, żeby go nie poprzesuwać. Na twarzy wygląda lekko i ładnie, ale nie liczyłabym na efekty specjalne w postaci wygładzenia itp. Jego dużym plusem jest to, że nawet jak znika czy się wyciera to tego nie widać, gdyż robi to bardzo równo. Utrzymuje się przyzwoicie. Jednak nie jest to podkład, który używałabym do pracy, raczej na weekendy, kiedy nie muszę wyglądać perfekcyjnie ;-) Podkład nie wysusza skóry, nie zapycha, nie wpływa na nią negatywnie. Przypomina mi nieco les beiges. Przyjemny, ale nie mogę mu w 100% zaufać.