Shelee Naturalna pianka do mycia twarzy z biofermentem 10% 

Przyjemna pianka. Miło się ją nakłada na skórę, bo jest turbo puszysta i milusia. Delikatnie oczyszcza skórę, nie naruszając jej bariery ochronnej, a wspierając przy tym naturalny mikrobiom skóry. Z opakowania wydobywa się puszta pianka, która może być poprzecinaną brązowymi lub złotymi pręgami i to jest całkowicie normalne. Te pręgi lub plamki to są właśnie naturalne biofermenty, które mają po zmieszaniu taki kolor. Jeżeli ktoś zna inne produkty tej marki, to wie, że nawet tonik jest taki brunatny. Pianka ma przyjemny zapach, nie jest raz tak mocny, jak w przypadku toników. Duże opakowanie wystarcza na naprawdę długo, a sama pianka też jest bardzo wydajna.

Porządna, dokładna pianka, bardziej wydajna niż większość i pozostawiającą skórę w jej stanie wyjściowym. --> Opakowanko jest standardowo plastikowe z dobrą pompeczką, ale jak na mój gust, to etykietka zbyt szybko się odkleja na obrzeżach i czasami trudno utrzymać te fragmenty w czystości od kleju. --> Ma dość delikatny, szybko ulatniający się zapach cytryny z małym dodatkiem kwaśnej róży. Nie odbiega prawie w ogóle od typowych zapachów pianek naturalnych (czyt. cytrus). --> Konsystencyjnie wydaje się być bardziej kremowa od większości pianek oraz zdecydowanie bardziej zbita. Przypomina mi gęstą śmietankę kremówkę. Podoba mi się ta jej cecha, bo nie dość, że dzięki temu delikatniej sunie po skórze i o wiele dłużej na niej zostaje, w ogóle nie znika pod wpływem wody, to jeszcze wystarczy jej dużo mniej, bo czasami to nawet jedna poranna pompka do bardzo dokładnego umycia buziaka. Także tworzy taką zbitą pianę, ale nie osiada we włosach. --> Oczyszcza dokładnie. Pomimo tej kremowości dobrze wsiąka w skórę, oczyszcza pory i nie podrażnia wrażliwych oczu. Używałam jej podczas trudnego okresu dla mojej egzemy, szczególnie właśnie wokół oczu i nie zdarzyło mi się ani razu pieczenie lub swędzenie podczas mycia. Chociaż będąc całkiem szczerą, to potrafię pod jej wpływem poczuć gorąco na skórze, jest to zasługa fermentów, ale generalnie to nawet będąc gorącą, nie podrażnia. Stosowałam ją zarówno po płynie, jak i olejku do demakijażu, których tłustość bardzo dokładnie domywa. W żaden sposób nie wpłynęła na ilość wyprysków, nie wpływała na szybsze gojenie się istniejących ani nie powodowała nowych. --> Zostawia skórę w stanie neutralnym. Nie nawilża bardziej niż trzeba, ale też i nie wysusza. Natomiast nie wspomogła mojej tłustej, odwodnionej skóry w rejonach przesuszonych. Po umyciu nadal miałam ściągniętą skórę, odstawały suche skórki i bardzo szybko byłam zmuszona buzię tonizować.

Jestem zachwycona tym produktem. Jest to najlepsza pianka jaką miałam przyjemność testować. Produkt ma bardzo gęsta konsystencję, a pianka nie znika od razu po rozprowadzeniu na twarzy, przez co jest naprawdę bardzo wydajna i wystarcza na długo. Ponadto pianka dobrze oczyszcza przy czym nie powoduje podrażnień ani uczucia ściągnięcia. Twarz po jej zastosowaniu jest ukojona. Na pewno kupię ponownie.

Bardzo lubię różnego rodzaju fermenty i -biotyki w kosmetykach, więc już jakiś czas temu natknęłam się na firmę Shelee, jednak nic nie było mi za bardzo na daną chwilę potrzebne, więc tylko miałam z tyłu głowy, że taka firma istnieje. Okazja do przetestowania czegoś od nich nadarzyła się, kiedy kończyła mi się poprzednia pianka do mycia buzi. Zamówiłam dwupak z Hebe i zabrałam się do testów. Pierwsze wrażenie: aksamitna, sztywna, kremowa pianka o neutralnym zapachu i beżowym kolorze. Jeśli ktoś mówi, że pianka z Ziaji jest aksamitna i puchata to nie wie, co mówi, bo Ziaja nie dorasta Shelee do pięt w tej kwestii. Jest o tyle kremowa, że nawet po kontakcie z wodą nie znika, tylko gładko rozprowadza się na twarzy, w związku z czym mi wystarczy tylko 1 pompka do dokładnego umycia buzi. Biorąc więc pod uwagę, że samej pianki jest 200ml, a ja kupiłam dwupak, myślę, że mam spokój z kupowaniem myjadeł do twarzy na najbliższy rok. Nie powoduje wysuszenia mojej skóry i jej nie podrażnia, a jednocześnie nie mam wrażenia niedomytej buzi, jak np po żelu z Sorayi z probiotykami. Producent zaznacza, że może się pojawić tymczasowe zaczerwienienie po zastosowaniu jego kosmetyków, ale jest to związane z działaniem składników aktywnych i taki efekt u mnie był po pierwszych kilku użyciach. Jednak nic mnie nie piekło, nie szczypało, tylko przez około minutę moja buzia była zaczerwieniona. Teraz już tego nie zauważam, więc cera chyba się przyzwyczaiła. Nie zaostrza u mnie wysypu ewentualnych wyprysków. Ciężko powiedzieć, czy goi istniejące, ponieważ jest to produkt zmywalny, ale myślę, że może tak być, ponieważ krostki zabliźniają się już po 1-2 dniach, więc jakiś efekt łagodzący może ma. Jest to kosmetyk dość drogi, ale jednak będzie wydajny i robi to, co ma robić w moim odczuciu.

Musiałam się skusić na piankę szczególnie, że fermenty fajnie sprawdzają się na mojej odwodnionej cerze. - OPAKOWANIE: typowa dla pianek butelka wykonana z białego plastiku, wyposażona w pompkę, która wytwarza pianę. Wizualnie jest bardzo estetycznie, a funkcjonalnie bez zarzutu bo pompka się nie zacina, ani też niezawodnie wytwarza pianę, a nie wylewa płyn. Chroni ją przeźroczysta, plastikowa zatyczka. - KONSYSTENCJA: kosmetyk jest płynny wewnątrz butelki, ale za pomocą pompki tworzy się gęsta, aksamitna, zwarta piana, która dobrze trzyma się skóry, nie spływa, ani nie przecieka przez palce. - ZAPACH: cytrusowo-mleczny, tak bym to określiła - DZIAŁANIE: powiedziałabym, że świetne, ale na mojej skłonnej do podrażnień skóry czasem występuje podrażnienie w miejscu, które najszybciej i najłatwiej podrażnić czyli wokół ust – ta taki barometr dla mojej całej twarzy – jeśli tu wystąpi podrażnienie, to w następnej kolejności będą policzki, więc zaczerwienienie i szczypanie oraz suchość w tym miejscu jest sygnałem, że coś szkodzi mojej skórze. I w przypadku tej pianki niestety tak jest z tym że ona podrażnia mi jedynie rejon wokół ust, a resztę skóry pozostawia bez zmian. To jedyny zarzut jaki mam do tego kosmetyku, więc kiedy podrażnienie wystąpi do kolejnego mycia stosuję inny preparat póki zaczerwienienie nie zniknie i znów wracam do pianki. Podrażnienie też nie występuje za każdym razem więc spokojnie zużyję kosmetyk, ale też raczej już nie wrócę. Podrażnienie to rzecz bardzo indywidualna dlatego też mimo wszystko bardzo polecam bo świetnie myje, a przy tym pozostawia skórę niezwykle miękką, przyjemną w dotyku – to taka czystość ale już z dodatkiem pielęgnacji. Piankę stosuję w porannej rutynie jako jedyny kosmetyk myjący lub na drugim miejscu w trakcie wieczornego dwuetapowego zabiegu po masełku do demakijażu. W obu przypadkach odpowiednio oczyszcza naskórek… gdyby tylko nie przytrafiało się podrażnienie…. Warto zwrócić uwagę na wydajność bo ta robi wrażenie. Piankę ma od ponad dwóch miesięcy, a ubyło jej zaskakująco mało. Będzie służyć jeszcze dłuuuuugo…

Pianka jest gęsta i puszysta jak chmurka. Pięknie, świeżo pachnie. Wyciśnięta z butelki nie przelatuje przez palce, tylko jest zwarta i dobrze się ją rozprowadza na twarzy, szyi i dekolcie. Już niewielka jej ilość pozwala dokładnie zmyć zanieczyszczenia oraz makijaż. Nawet ten wodoodporny. Skóra po myciu nie jest przesuszona i ściągnięta, jak to miało miejsce w przypadku innych tego typu pianek. Dokładnie oczyszczenie pianką sprawia, że skóra jest dobrze przygotowana na dalszą pielęgnację. Odkąd ją stosuje poprawiła się kondycja skóry (mniej niedoskonałości, mniej wągrów i zaskórników). Na szczególną uwagę zasługuje jej bogaty, naturalny skład, który nie narusza bariery hydrolipidowej skóry, a pomaga ją odbudować.

Nie lubię pianek do mycia twarzy. Wszystkie, jakie stosowałam przez lata, wysuszały moją cerę, nie odświeżały należycie, pozostawiały skórę tępą w dotyku. Piankę Shelee kupiłam z polecenia, do tego w promocyjnej niskiej cenie. To był strzał w dziesiątkę. Opakowanie to plastikowa butelka z pompką, która działa idealnie, nie zacina się. Nie widzimy jednak ile produktu zostało wewnątrz, ponieważ nie jest przezroczysta. Mogę jedynie potwierdzić, że jest bardzo ekonomiczna i starcza na długi czas. Konsystencja to gruba, gęsta, puchata pianka, która nie rozmywa się podczas mycia. Pachnie delikatnie, niezwykle świeżo. Czuć pod palcami jej aksamitność i gładkość. Lubię ją stosować do podwójnego oczyszczania twarzy, spisuje się idealnie. Produkt, tak niepozorny, skrywa w sobie prawdziwą przyjemność. Do tego skład bazujący na biofermencie, fitoskładnikach, postbiotykach. Nie podrażnia, nie wysusza, nie powoduje trądziku i nie zaostrza zmian atopowych. Totalnie pielęgnująca i wzmacniająca skórę twarzy.

Jest jednym z elementów w mojej wieloetapowej pielęgnacji, zaczynam od olei dopasowanych do mojej mieszanej skóry,czasem od płynu micelarnego plus rękawicy,bywa że po olejach używam jeszcze mydła Alepia (tak średnio dwa razy w tygodniu). Pianka sama w sobie dobrze oczyszcza mimo łagodnego działania, jest miękka,bardzo wydajna,wspomaga również regeneracje skóry, po wypryskach czy podrażnieniach. Używam ją nie tylko na twarz ale i szyję,dekolt,czy podrażnione miejsca po goleniu, kiedy jest jakaś sytuacja podbramkowa zostawiam ją na minutę i spłukuję. Skóra musi przyzwyczaić się do zawartego w niej fermentu więc kiedy za pierwszym razem zostawiłam ją na dłużej była lekko zaczerwieniona. W oczy nie zauważyłam żeby jakoś szczególnie szczypała,ale makijaż zazwyczaj zmywam rękawicą z Glov czy płynem micelarnym. Na pewno nie narusza bariery hydrolipidowej, można powiedzieć że wręcz wspomaga jej odbudowę. Ma przyjemną, miękka ale jednocześnie zwartą konsystencję. Kolor biało beżowy, zapach jak dla mnie neutralny w odbiorze. Dobrze uzupełnia się z tonikiem z fermentem tej marki,ale piankę w przeciwieństwie do toniku spokojnie mogę łączyć z każdą substancja aktywną,w końcu jest to produkt zmywalny. W duecie z wspomnianym tonikiem przyczyniła się do poprawy stanu mojej mieszanej skóry, sebum jakby mniej,czarnych kropek na nosie też a wypryski pojawiają się rzadziej. Na pewno też nie wysusza. Ma u mnie 5,spełniła wszystkie moje oczekiwania,myślę że wrócę. Wraz z Cerave jest teraz moim jednym z faworytów w mało inwazyjnym,ale skutecznym oczyszczaniu skóry.

Skończył mi się żel do golenia. Pianek nie używam...są za słabe jak na mój zarost. Lata całe używałem żelu. No i przyszedł ten dzień gdy zapas żeli się skończył i musiałem posiłkować się tym co miałem pod ręka. Pianką mojej dziewczyny :) Nie czytałem etykiety..po prostu jej użyłem i tu pozytywne zaskoczenie. Świetnie się po niej ogoliłem, na drugi dzień skóra była gładka i niepodrażniona. Brawo. Tak trzymać !

Ta pianka to jest mega sztos!!!!!!!!! Cudny zapach, pięknie zmywa. Nie znika pod palcami ale cały czas jest jak chmurka. Mega kremowa. Cena do jakości zachowana! Polecam wszystkim fankom naturalnych cudów do mycia twarzy. Kupiłam w Hebe razem z kremem mikrobiotycznym tej samej marki. Przyjaciółka mi poleciła no i to była najlepsza polecajka ever.....

Piankę kupiłam w jednej z drogerii internetowych. Opakowanie to smukła butelka z pompka o pojemności 200 ml zapłaciłam około 45 zł. Pianka ma delikatny świeży zapach, jej konsystencja jest przyjemnie gęsta i nie zmienia swojej struktury po kontakcie ze skórą twarzy, jest mega wydajna. Mam cerę mieszaną pianki używam w duecie z normalizującym płynem micelarnym również firmy Shelee, wpierw przemywam twarz płynem a później myję pianką, skóra jest dobrze oczyszczona, odświeżona, miękka i gładka w dotyku. Dodatkowy plus za skład 98,2 % składników pochodzenia naturalnego oraz za opakowanie starannie wykonane z dobrej jakości dozownikiem z ładną szatą graficzną. Podsumowując pianka skutecznie myje i oczyszcza skórę, bez jakiegokolwiek uczucia pieczenia czy ściągnięcia, jest to aktualnie mój hit w oczyszczaniu skóry, skuteczność bez zarzutu. Serdecznie polecam !

Dobrej pianki do mycia twarzy szukałam kilka lat. I w końcu znalazłam. Czym ta pianka wyróżnia się na tle innych? Jest bardzo delikatna dla skóry, nie pozostawia jej wysuszonej i ściągniętej, wręcz przeciwnie. Skóra po myciu jest nawilżona, ukojona! (W przypadku mojej cery, która czasem zimą piecze, to jest zbawienie działanie). Bardzo skutecznie oczyszcza cerę, radzi sobie z makijażem doskonale. Gdy nie mam makijażu na twarzy, do umycia całej twarzy wystarczy jedna pompka, w innym wypadku dwie. Pianka jest idealnej konsystencji, nie za rzadka, nie za gęsta. Myjąc nią nie ma się wrażenia, że produkt tylko spływa przez palce. Skóra jest rzeczywiście doczyszczona. Mycie uprzyjemnia cytrusowy zapach pianki. Bardzo delikatny, ale dobrze wyczuwalny.

Po przetestowaniu serum, które świetnie się sprawdziło na mojej skórze kupiłam również piankę. Jestem nią zachwycona! Jest niesamowicie miękka i delikatna. Ma świeży, cytrusowy zapach. Nie szczypie w oczy i nie podrażnia skóry. Największe zaskoczenie, to że tak naturalna pianka zmywa makijaż, nawet wodoodporny tusz. Wystarczą dwie pompki i skóra jest idealnie czysta. Dzięki temu jest też bardzo wydajna. Dla mnie spokojnie może zastąpić płyn micelarny i żel do mycia twarzy.