Mediheal Vital Firming Mask to dla mnie po prostu solidna, dobrze skrojona maseczka w płachcie — taka, jakiej oczekuję, gdy chcę dać skórze zastrzyk ukojenia, nawilżenia i lekkiego „ogarnięcia” przed snem, rano albo przed większym wyjściem. Nie jest to kosmetyk, który robi rewolucję — ale zdecydowanie jest tym, który wspiera codzienną rutynę i kondycjonuje skórę tak, że wygląda po prostu lepiej.
Płachta jest celulozowa, czyli idealnie cienka i elastyczna, co sprawia, że świetnie przylega do skóry. Dla mnie to ważne — nie zsuwa się, nie przesuwa i nie podrażnia. Przezroczysta, niewidoczna, nieodbijająca światła — można ją spokojnie założyć, nawet jeśli w mieszkaniu ktoś się kręci.
Jest hojnie nasączona esencją, której sporo zostaje w opakowaniu — ja wmasowałam ją w szyję, dekolt i dłonie. Niestety, jak to zazwyczaj bywa, sama maseczka kończy się tuż pod brodą, a szkoda, bo kosmetycznie twarz kończy się dopiero na linii biustu. To coś, co chętnie widziałabym w większej liczbie produktów.
Działanie? Nazwa obiecuje efekt „firming”, czyli ujędrnienie — ale moim zdaniem lepiej nazwać to efektem kondycjonującym. Skóra po zdjęciu jest nawilżona, miękka, odświeżona i zdecydowanie bardziej promienna. Nie zauważyłam spektakularnego napięcia, ale nie tego oczekuję od maseczki w płachcie — to nie zabieg gabinetowy, tylko domowy rytuał, który wspiera resztę pielęgnacji.
Maseczka ma delikatny, przyjemny zapach, który nie dominuje i nie drażni. To zdecydowany plus.
Kupiłam ją online w Douglasie — kosztowała około 7–8 zł, co czyni ją przystępną cenowo jak na jednorazowy produkt. W internecie można ją znaleźć w różnych sklepach nawet taniej - dobra maska nawet za 5 zł - dobry deal :)
Minusem jest jednak plastikowe opakowanie — coś, co przy częstym stosowaniu generuje sporo odpadów.
Podsumowanie:
Dla mnie Mediheal Vital Firming Mask to jedna z tych maseczek, do których wraca się z przyjemnością. Działa, wygląda schludnie, nie przesadza w żadną stronę. To nie „game-changer”, ale bardzo przyjemny towarzysz rutyny pielęgnacyjnej. I jest tania.
Zalety:
- dobrze przylegająca, cienka płachta,
- sporo esencji, którą można wykorzystać na szyję, dekolt i dłonie,
- nawilżenie i wygładzenie skóry,
- delikatny, nienachalny zapach,
- dobra cena (ok. 7–8 zł),
- dostępność (m.in. Douglas online).
Wady:
- maseczka kończy się na brodzie, nie obejmuje szyi i dekoltu,
- plastikowe opakowanie jednorazowe,
- efekt ujędrnienia raczej delikatny niż spektakularny.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie