Bielenda Skin Clinic Professional, Serum liftingująco-restrukturyzujące `Retinol + skwalan + tokoferol` 

Do zakupu serum od Bielenda profesional skusił mnie fakt że zmagam się z zaskórnikami i przebarwieniami po trądziku. Produkt jest zamknięty w szklanym pojemniku z pipetą aczkolwiek jego konsystencja powoduje że nałożenie produktu na twarz jest ciężkie bez wylania się chociaż jednej kropli. Serum samo w sobie jest przyjemne dla skóry pomimo częstego stosowania nie podrażnia i nie narusza bariery hydrolipidowej (bez wcześniejszego przyzwyczajania skóry do retinolu ) , po nałożeniu zostawia tłustą warstwę na skórze co może być problematyczne z względu na tłuszczenie się włosów podczas snu. Używam tego produktu już dłuższy czas i widzę pozytywy wpływ ponieważ moje zaskórniki powoli znikają a koloryt się wyrównuje .

Kupiłam serum, gdyż bardzo lubię kosmetyki Bielenda, Bielenda professional. Niestety ten kosmetyk, pomimo długiego stosowania, bo aż sześć miesięcy, nie robi nic szczególnego z moją cerą. Nie złuszcza, nie poprawia stanu skóry a tego się spodziewałam po kismetyku z retinolem. Od kilku lat używam retinol w okresie jesiennym i zimowym. Co roku mam inny retinol, zawsze byłam zadowolona. Nawet osoby z mojego otoczenia widziały różnicę w stanie mojej cery. Ten retinol nie zrobił nic. Serum jest tłuste, oleiste, nie przeszkadza mi ta konsystencja. Przeszkadza mi opakowanie z pipetą która jest po prostu zła. Nabiera produkt ale nie można go dozować bo serum spływa samoistnie. Bardzo niekomfortowo się tego używa.

Miałam już wcześniej kosmetyki z retinolem a także z retinalem w różnych formach, więc wiedziałam czego się spodziewać, jeśli chodzi o działanie. Zima to najlepsza pora na kontynuację takiej kuracji, więc sięgnęłam po to serum. Opakowanie z pipetą, olejkowa ciesz z tych bardzo tłustych, ale lekkich. Do tego stopnia, że ciężko to aplikować, krople produktu ściekają z palców, zanim zdąży się go nanieść na twarz. Trzeba się z tym bawić, ja nie mam cierpliwości. Niestety nawet po odczekaniu 30 minut i nałożeniu kremu twarz pozostaje tłusta, ten specyfik w ogóle się nie wchłania. Jak iść spać z taką skórą? Nawet rano skóra, w miejscach gdzie nie dotykała poduszki np. na czole, jest nadal tłusta, to się nie wchłania przez całą noc. Robiłam różne podejścia do tego preparatu, ale to najgorsze serum z retinolem, jakie miałam. Jednak te w emulsyjnej formie są znacznie wygodniejsze w stosowaniu. To nie nadaje się do niczego.

Serum Bielenda Skin Clinic Professional z retinolem, skwalanem i tokoferolem zrobiło na mnie całkiem pozytywne wrażenie. Jego działanie jest delikatne – nie zauważyłam żadnych podrażnień ani negatywnej reakcji skóry, co jest dla mnie dużym plusem, zwłaszcza przy produktach z retinolem. Konsystencja serum jest dość tłusta i olejowa, co może nie każdemu odpowiadać, ale dzięki temu dobrze się rozprowadza. Mimo tej konsystencji na twarzy jest naprawdę komfortowe. Samo działanie mi odpowiada- rano skóra jest nawilżona, przyjemnie napięta i w dobrej kondycji. Niestety, czas aplikacji trochę mnie zniechęca – konieczność odczekania aż 30 minut przed nałożeniem kolejnych kroków pielęgnacyjnych jest dla mnie nieco uciążliwa i wymaga dodatkowego planowania. A jeśli czas ten zostanie skrócony i nałożymy od razu krem to niestety produkty się nie wchłoną w skórę a na twarzy pozostanie tłusta okluzja, którą wytrzemy w poduszkę. Podsumowując, serum spełnia swoją rolę i nie zaszkodziło mojej skórze, ale wymaga pewnej cierpliwości w codziennej rutynie. Tłusta konsystencja może być plusem dla osób z suchą skórą, ale jednocześnie może nie spodobać się tym, którzy preferują lekkie, szybko wchłaniające się produkty. Myślę, że sprawdzi się u osób, które mogą poświęcić więcej czasu na pielęgnację i szukają produktu z retinolem w delikatnym wydaniu.

Skuszona zakupem serum, których zawsze muszę mieć w domu zapas moją uwagę zwróciła wersja z retinolem od Bielenda. Jako, że znam działanie retinolu podeszłam do niego ostrożnie i ta rozwaga była zupełnie niepotrzebna. Serum szybko się wchłania (jak chyba każde z tej serii, bo używałam już innych wersji), przyjemnie się aplikuje i faktycznie zauważyłam nieznaczną redukcję moich zmarszczek mimicznych. Serum stosuję codziennie i przy mojej normalnej cerze że skłonnością do przesuszania nie zauważyłam by była podrażniona że względu na retinol - jeśli się ktoś zastanawia, warto wrzucić do koszyka na zakupach w drogerii

Lubię kosmetyki Bielendy i postanowiłam wypróbować to serum. Z tej serii mam jeszcze kwas hialuronowy i to serum akurat bardzo lubię, chętnie do niego wracam. Serum z retinolem ma niestety tłustą olejową konsystencję, która niestety mi nie odpowiada, ciężko się wchłania i tłuści włosy na granicy z twarzą, więc nakładam je tylko przed planowanym myciem włosów (co 3 dni). Po nałożeniu na skórę serum powoduje u mnie lekkie szczypanie, swędzenie, które przechodzi po zmyciu specyfiku. Nie zauważyłam plam uczuleniowych ani podrażnień. Spodziewałam się złuszczania ale nie pojawiło się. Minusem na pewno jest sposób nakładania tego serum - po nałożeniu trzeba odczekać minimum pół godziny żeby nałożyć krem, więc trzeba zarezerwować trochę czasu, dlatego uważam że to kosmetyk dla cierpliwych. Trzeba też uważać żeby do niczego się nie dotknąć bo tłuści. Zauważyłam pozytywne działanie na skórę, rozświetlenie i lekkie spłycenie zmarszczek. Kilka osób pytało mnie czy coś robię ze skórą. Lekko przesusza skórę, zauważyłam to szczególnie na dłoniach którymi nakładam kosmetyk. Następnego dnia uczucie znika. Uważam że serum za tą cenę jest jak najbardziej ok o ile komuś nie przeszkadzają olejowe, ciężkie formuły i czas poświęcony na pielęgnację. Serum jest bardzo wydajne, zużywam go zdecydowanie mniej niż serum z kwasem hialuronowym, na pokrycie całej twarzy i dekoltu zużywam pół pipetki. Opakowanie mogłoby być z przyciemnianego szkła, jest przezroczyste i trzeba przechowywać w lodówce. Zapach jest w moim odczuciu neutralny

Bielenda Skin Clinic Professional Serum Liftingująco-Restrukturyzujące z retinolem, skwalanem i tokoferolem to produkt o olejowej formule, która niestety może nie przypaść do gustu osobom szukającym lekkich kosmetyków. Serum jest dość tłuste i długo się wchłania, co sprawia, że skóra może czuć się obciążona. Dodatkowo serum wpływa na przetłuszczanie się włosów, co może być niekomfortowe. Co gorsza, po dłuższym stosowaniu nie zauważyłam wyraźnych efektów liftingujących ani poprawy struktury skóry. Choć składniki takie jak retinol i tokoferol mogą działać korzystnie na skórę, produkt nie spełnia oczekiwań, jeśli chodzi o widoczne rezultaty.

Potrzebowałam na wakacje serum z niską zawartością retinolu, ponieważ uznałam, że nie będę rezygnować z tego składnika nawet latem. Z ciekawości kupiłam serum Bielendy, chociaż przywykłam do innych marek - głównie Nacomi. Produkt w szklanej buteleczce z pipetą - do tej pory stosowałam produkty wyciskane z buteleczek airless. No nic, pipeta też OK. Zaskoczeniem była dla mnie jednak konsystencja. Nie spodziewałam się, że to produkt olejkowy - bardzo lejący, ale i tłusty jednocześnie. To mi bardzo utrudnia dawkowanie. Do tej pory stosowałam serum w postaci emulsyjnej, dzięki czemu łatwo było monitorować nakładaną ilość - wiadomo, z retinolem lepiej nie przesadzić. Emulsji wystarczy ilość wielkości groszku.. a tu? Ile to będzie? Poza tym serum momentalnie się rozlewa, ścieka między palcami, przez co mam wrażenie, że generuje to spore straty produktu. Po nałożeniu na skórę baaaaaardzo długo się wchłania. Przez pół wieczoru muszę chodzić w opasce, by nie zatłuścić grzywki. Dopiero przed snem nakładam krem ceramidowy. Trudno mi się wypowiedzieć o wymiernych efektach, bo stężenie retinolu jest niewielkie, a i stosuję produkt zaledwie 3-4 miesiące. Dla mnie jest to głównie produkt podtrzymujący latem efekty zimowej kuracji retinolowej. Nie przesusza, nie podrażnia. Jesienią powróciłam jednak do emulsyjnych produktów i wyższych stężeń, to serum jakoś zużyję do innych partii ciała niż twarz. Myślę, że może być fajnym produktem do rozpoczęcia wdrażania stosowania retinolu przez skóru suche i wrażliwe - trudno będzie nim zrobić sobie krzywdę.

Serum dostępne w Rossmanie i często na promocji za ok. 20 zł. Serum jest dobre dla początkujących, bo niskie stężenie retinolu. Najlepiej używać na jesień/zimę. Należy pamiętać o ochronie przeciwsłonecznej. Jeżeli chodzi o samo serum jest dla cierpliwych, bo trzeba go trzymać na twarzy ok.30 min a potem nałożyć krem. Żeby zauważyć efekty należy stosować go systematycznie 1-3 razy w tygodniu, aż do wykończenia buteleczki i przy tym regularnie nawilżać twarz. Działa super, napina skórę i wygładza Idealnie się nadaje do przetestowania na skórze i obserwowania jak skóra reaguje na retinol. Jest to dobry produkt, aby przyzwyczajać skórę do retinolu.

Powiem szczerze, że bałam się zacząć używać retinolu w okresie letnim, ale poczytałam o nim co używać, czego unikać i tak oto zakochałam się w retinolu! Przede wszystkim najważniejsza jest ochrona przeciwsłoneczna - u mnie to akurat nie problem, bo nie wyjdę z domu bez nałożonego spf50 ;) Retinol działa mocno przeciwstarzeniowo, loftingujaco i ma delikatne działanie zluszczajace, dlatego bardzo ważne jest nawilżenie skóry (odpowiednimi kremami - najlepiej jak wybierzesz krem z ceramidami lub z kwasem hialuronowym). Unikaj łączenia z wit C i niacynamidem w ten wieczór oraz kwasów tj. glikolowy lub salicylowy. Zacznij on małego stężenia jaki właśnie oferuje ten produkt od marki Bielenda - ja jestem w nim zakochana i regularnie stosuję 2x w tygodniu (ja akurat przechowuję go w lodówce) :)

Bardzo lubię sera z tej serii. Testowałam kolagen, retinol, nacynamid oraz jestem w trakcie używania peptydów. Jeżeli chodzi o serum z retinolem, zawsze używam go wieczorem gdy kładę się spać. Serum ma oleistą konsystencję, na początku byłam tym trochę rozczarowana, ale skóra gdy wstaje jest dobrze nawilżona. Jak serum się wchłania nakładam jeszcze krem. To już moje trzecie opakowanie tego serum, więc mogę z pewnością polecić! Widzę poprawę stanu mojej skóry :)

Skuszona pozytywnymi opiniami o cudownym działaniu retinolu w pielęgnacji postanowiłam zakupić swoje pierwsze serum z tym składnikiem i padło właśnie na Bielende Skin Clinic. To serum jest idealne na start przygody z retinolem, bo ma małe stężenie (0,25%), ale jest one odpowiednie na sam początek. U mnie nie wywołało dużych skutków ubocznych. Wprowadzałam je bardzo ostrożnie (zaczynając od 1 raz w tygodniu, ostatecznie doszłam do częstotliwości co 2-3 dni). Z początku moja skóra zareagowała lekkim przesuszeniem, które przy odpowiednio nawilżającej pielęgnacji nie było mocno odczuwalne. Pierwsze efekty zobaczyłam po około miesiącu. Moja skóra stała się bardziej napięta i promienna. Serum ma w swoim składzie skwalan, dzięki czemu nie było czuć na twarzy ściągnięcia, a wręcz po chwili od aplikacji miałam wrażanie, że moja skóra jest odpowiednio nawilżona i "zabezpieczona", ale za każdym razem i tak po około 30 minutach od aplikacji serum, aplikowałam również bardzo nawilżający, otulający krem. Po wykończeniu całej buteleczki widziałam pozytywne zmiany w wyglądzie mojej cery, ale nie były one ogromne, jakich się spodziewałam przy retinolu. Na pewno jest to poprawne serum na start, ale można znaleźć lepsze sera z tym składnikiem na rynku, które będą działały jeszcze skuteczniej, choć jako budżetowa opcja, jest naprawdę warty uwagi.

Używałam go całą jesień i zimę i nie dosyć, że nie zauważyłam żadnej różnicy to zaostrza mi zmiany zapalne na polikach, które od razu znikały po zaprzestaniu używania. Używałam zgodnie z zaleceniami, trzymałam w lodówce, nakładałam metodą kanapki i dużo nawilżałam moją skórę, ale mi się nie sprawdza. Można poćwiczyć rutynę, ale działać to nie będzie (mam skórę lekko suchą skłonną do zaczerwienień). Zapach bardzo ładny, wydajne serum. Formuła olejowa co chyba nie jest zbyt nowoczesną metodą pakowania retinoli. Używałam na początku 1 raz w tygodniu potem 2 i na końcu 3 dla sprostowania.

Szukałam budżetowego serum z retinolem i był to strzał w dziesiątkę! Na te chwilę stosuje co drugi dzień, wykonując masaż twarzy. Stosując serum regularnie zauważyłam poprawę gęstości skóry i ujędrnienie. Do tego zapach - lekko słodki, cukierkowy, ale z dodatkiem olejku? Jestem kiepska w opisywaniu zapachów, ale myślę że większości z Was się spodoba. :) Niwelowanie zmarszczek pozostawiam raczej dobremu nawodnieniu i masażom, ale serum ma na pewno swój wkład. Oczywiście na co dzień używam kremu z spfem.

Jestem w fazie eksperymentowania z retinolem, a moje doświadczenia są raczej w początkowej fazie, choć stopniowo staram się zwiększać stężenie, budując tolerancję. W tej drodze odkryć, sięgnęłam po produkt od Bielendy, który zawiera 0,25% czystego retinolu. Zapewne najbardziej zaskakującym elementem było dla mnie oleiste serum, biorąc pod uwagę, że moje wcześniejsze doświadczenia z retinolem były związane z produktami o bardziej kremowej konsystencji. Niemniej jednak, mimo tej różnicy, aplikacja jest niezwykle prosta. Na mojej twarzy wystarczą dwie krople serum, które równomiernie rozcieram i delikatnie wmasowuję, a oleista konsystencja doskonale współpracuje z moją skórą. W rezultacie serum okazuje się niezwykle wydajne, co jest istotnym atutem. Warto jednak wspomnieć o pewnym mylnym wrażeniu spowodowanym opakowaniem produktu. Zaskoczyło mnie, że moje serum, mimo żółtawego koloru, nie jest takie białe, jak przedstawione na zdjęciu na opakowaniu. Choć to nie wpływa na skuteczność produktu, może być to traktowane jako niewielki minus, zwłaszcza gdy istnieje obawa, że produkt mógł być w jakiś sposób uszkodzony. Po zastosowaniu serum, skóra staje się wyraźnie wygładzona i ujędrniona. Szczególnie cieszy mnie fakt, że nie wywołało ono podrażnień mojej skóry, choć zdaję sobie sprawę, że każda reakcja skóry może być indywidualna. Delikatne zaczerwienienia czy mrowienie są zrozumiałym efektem ubocznym, gdy skóra adaptuje się do retinolu.

Nie jest to moje pierwsze serum z retinolem jakie używałam. Ze względu na to, że kupiłam je w okresie letnim, nie chciałam przesadzić ze stężeniem i padło na to serum o takim stężeniu. Na początku przeszkadzało mi jego oleiste wykończenie, retinolu chciałam używać nie tylko na twarz, ale przede wszystkim dekolt a jego oleiste wykończenie skutecznie mi to uniemożliwiło. Raz to ze względu na zabrudzenie ubrań przez słabą wchłanialność, a dwa z obawy, że zostanie na mojej koszulce zamiast wchłonięte przez skórę. Dlatego też, postanowiłam go używać tylko na twarz. Z aplikacją nie miałam większych kłopotów. Trzeba pamiętać, aby produkty takiego typu nie można przechowywać w miejscach z dostępem do światła dziennego bo tracą one swoje właściwości. Z obawy, że moje serum zmieniło swoją barwę, musiałam w drogerii sprawdzić czy inne także mają lekko żółtą barwę. Grafika z przezroczystym kolorem serum na stronie producenta jest bardzo myląca. Co do samego działania, nie zauważyłam tego stałego efektu glow, rozświetlenia jakie mi dają inne produkty z retinolem. Wytłumaczyłam to sobie małym stężeniem i niską ceną za produkt. Nie mogę wypowiedzieć się co do spłycenia moich zmarszczek mimicznych, bo jak już wspominałam to nie moje pierwsze serum z retinolem a szczęśliwie nie posiadam ich jeszcze. Używałam tego serum prewencyjnie. Zauważyłam, że dzięki niemu mój skóra jest elastyczna, ujędrniona. Serum, dzięki temu, że w swoim składzie posiada skwalan nie podrażnił mojej cery. Także nie podrażnia oczu. Podobało mi się, że jest to produkt praktycznie bezzapachowy.

Retinolu i retinalu używam od 9-10 lat, moja dojrzała 42-letnia skóra jest już do niego przyzwyczajona a efekty jego działania widoczne, podtrzymane i trwałe. Serum kupiłam z ciekawości, bardzo lubię połączenia retinoidów ze skwalanem, jak w SkinTra Happiness – tak i tutaj w produkcie Bielendy to się bardzo dobrze sprawdziło. Pierwotnie miałam w planach używanie tylko na szyję i dekolt, ale z wielką przyjemnością używam tego serum po wieczornym demakijażu również na twarz, pod krem kładziony przed snem. Lekka, aksamitna, delikatna pod palcami olejkowa konsystencja. Na czoło, policzki i szyję po 2-3 krople, na dekolt 3-4 w zupełności wystarczą żeby serum pokryło całą powierzchnię skóry, pod względem konsystencji jest bardzo wydajne. Używane w tej ilości pozostawia skórę miękką i delikatną, odczuwalnie wypielęgnowaną, bez niepotrzebnego tłustego filmu i bardzo dobrze się wchłania. Ma delikatny, nienachalny zapach który uprzyjemnia korzystanie i masaż twarzy podczas aplikacji. Krem nakładam około 3h po serum, czasami dodatkowo po 2h nakładam na twarz nawilżający booster jeśli czuję że moja skóra jeszcze chce pić- nic się na nałożonym serum nie wałkuje, za to czuć że dalsza pielęgnacja przed snem świetnie się w skórę wchłania. Udało się Bielendzie to połączenie – nie udało za to opakowanie. Pipeta do czegoś tak wodnistego to koszmarek – trzeba uważać żeby nabrać jednorazowo do pipety tylko tyle produktu ile od razu zakropli się na twarz, bo inaczej wszystko z niej wylatuje. Przez kilka kolejnych dni sukcesywnie zakraplałam sobie koszule nocne i piżamy. I za to serum ma ode mnie duży minus – retinol zdecydowanie należałoby pakować w opakowanie airless, szczególnie podany w tak płynnej formie. Obecne modne pipetkowe rozwiązanie jest mało wygodne i niehigieniczne. Podsumowując – chętnie kupię serum ponownie, ale z uwagi na nietrafione opakowanie raczej tylko w promocji, nie w regularnej cenie. Bardzo, bardzo chciałabym też wyższe stężenia: 0,5 i 1% w tej samej konfiguracji składników – byłby hit!

"Bielenda, Skin Clinic Professional, Serum liftingująco-restrukturyzujące `Retinol + skwalan + tokoferol`" to 0,25% czystego retinolu serum liftingująco-restrukturyzujące Tego produktu zaczęłam używać, gdy pojawiła mi się kaszka na czole i w okolicach żuchwy. Świetnie sobie z nią poradziło. Dodatkowo wycisza pojawianie się nowych zmian trądzikowych. Przystępne cenowo, na promocjach w Rossmanie można kupić już w granicach 20 zł. Uważam, że opłaca się kupić, szczególnie w przypadku początków z retinolem, gdy szukamy produktu dla siebie i przyzwyczajamy cerę. Początkowo delikatnie wsypał, ale po niecałym miesiącu stosowania cera się wyciszyła. (potrzebowała przyzwyczajenia się do jego działania) Ma oleistą konsystencję, dlatego też początkowo miałam trudności z rozłożeniem preparatu. Pozostawia dość tłustą warstwę na skórze, ale po odczekaniu 30/40 min do godziny nakładam mleczko nawilżające na skórę twarzy i dekoltu - wówczas serum wraz z preparatem nawilżającym ładnie się wchłania.