Kobo Professional Nude Goddess by Daniel Sobieśniewski, Lipstick Pomadka do ust

Gama kolorów tego produktu jest bardzo ładna i to jest chyba jedyny plus tych pomadek. Mam dwa kolory, coffee nude i toffee nude - bardzo ładne, ccoffee jest lekko brązowy, toffee cielisty, lekko nawet pomarańczowy, ale bardzo delikatnie. Ale co z tego skoro po nałożeniu te pomadki wyglądają bardzo brzydko. Niemiłosiernie wchodzą w zmarszczki na usatch, odbijają się przy najmniejszym dotknięciu. Zachowują się troche jak błyszczyk z pigmentem. Nie pomaga im przypudrowanie ani zmieszanie z czymś trwalszym. Producent nie obiecywał, że będą trwałe, ale mimo wszsytko pomadki w sztyfcie powinny być troszkę trwalsze, a tutaj nie ma o tym mowy. Zapach jest delikatny, taki zwykły chemiczno-kosmetyczny. Opakowanie na magnes więc to jest całkiem spoko.

Niestety ta szminka nie jest zbyt udana a tak była chwalona przez Youtuberki dlatego też się na nią skusiłam. *Ja kupiłam na wyprzedaży za 9,90zł ale regularnie kosztowała ok.20zł więc nie jest źle. Powiedziałabym że jak na produkt od Daniela Sobieśniewskiego to cena bardzo przystępna i niewygórowana. * Opakowanie ładne .Ścięte, złote i zamykane na magnes. Eleganckie i wyglądające drogo. * Niestety konsystencja jest dziwna. Tępo się rozprowadza bo sztyft jest mało kremowy i niezbyt miękki .Trzeba użyć troszkę siły aby ją jakoś nałożyć. Jedna z Recenzentek dobrze ją określiła jako plastelinową . Czuję że mam na ustach suchą , gruba warstwę mało przyjemnego produktu. * Zapach jest taki zwykły kosmetyczny, pudrowy. Ani ładny ani brzydko . Zupełnie mi nie przeszkadza. * Jest to szminka matowa więc wysusza usta ale myślę że w granicach normy tak jak wiele innych produktów. * Największy dla mnie minus to kolor. Wybierając go w drogerii i robią swatch na dłoni wdziałam ładny nudziak a nazwa Coffee Nude wydawała mi się nawet trafiona. W domu kiedy ja nałożyłam o mało nie dostałam zawału .Nie wiem czy światła w drogerii tak przekłamują czy ten nudziak w kontakcie z moim naturalnym kolorem ust tak się zmienia. Odcień jest bardzo jasny z żółto-zielonkawymi tonami no dosłownie jak kupa niemowlaka. Masakra. Nie wiem kto wymyślił taki nietwarzowy kolor . Próbowałam ja łączyć z konturówkami , jakoś ograć no ale sorry ja takiego badziewia nosić nie będę. Szminka ląduje w koszu.

Nie wiem skąd zachwyt na instagramie tymi pomadkami, bo poza kolorem (który na ustach różni się niestety od tego co widzimy w sztyfcie) nie posiada nic, za co można ją polubić. Jest mega sucha, tępa przy aplikacji i pozostawia nieprzyjemne uczucie na ustach - jakbyśmy wysmarowały się plasteliną: z jednej strony lekko skleja ze sobą usta, z drugiej czujemy odrobinki rolującego się po nich produktu. Jest to jedna z najgorszych pomadek jakie kupiłam i uważam, że stwierdzenie o wyrzuconych pieniądzach w błoto sprawdzi się tutaj idealnie.

Kupiłam ją niedawno w naturze, kolor przepiękny nude, elegancki, można rzec, że ślubniaczek, choć na ustach wygląda pięknie to przeszkadza mi jej suchość. Jest matowa, fenomenalna w wykończeniu końcowym, ale aplikacja nie należy do najprzyjemniejszych i najłatwiejszych. Usta poprzednio muszą być naprawdę idealnie nawilżone i odżywione i gładkie, by nie eksponowała niedoskonałości i nie wyglądała brzydko na ustach.