Your KAYA Twój naturalny efekt glow, Naturalny olejek do ust (nowa wersja) 

Są kosmetyki, które po prostu robią robotę, i właśnie taki jest olejek do ust Your Kaya. Używam go od kilku tygodni i z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że to jeden z tych produktów, które uzależniają – od efektu, wygody i tego, jak pięknie prezentują się na ustach. Co urzeka od razu? Efekt glow. Usta zyskują zdrowy, soczysty blask, ale bez przesady – tafla jest wyraźna, ale subtelna, nie wygląda jak coś „na siłę”. To bardziej naturalna mgiełka z połyskiem niż klasyczny błyszczyk. Różowy odcień jest uniwersalny, podkreśla naturalny kolor warg i świetnie współgra zarówno z dziennym, jak i wieczorowym makijażem (albo w ogóle bez makijażu). Taki odcień "moje usta, tylko lepsze" – w najlepszym wydaniu. Jeśli chodzi o działanie pielęgnacyjne, to naprawdę czuć, że to coś więcej niż tylko ładny efekt. Usta stają się miękkie, wygładzone, nie pękają i nie są suche nawet po całym dniu. A to dla mnie ogromny plus, bo mam tendencję do przesuszania ust – ten olejek naprawdę im służy. Do tego lekka, nieklejąca się formuła – można zapomnieć o włosach przyklejających się do ust przy pierwszym podmuchu wiatru. Komfort noszenia jest na medal. Nic się nie rozlewa, olejek łatwo się rozprowadza i nie trzeba używać lusterka – działa niemal intuicyjnie. Opakowanie? Małe, poręczne, idealne do każdej torebki czy kieszeni a przy tym urocze. Dlaczego warto go mieć? • daje piękny, naturalny blask i podkreślenie ust • nawilża i wygładza, bez uczucia lepkości • lekka, komfortowa formuła • praktyczny aplikator, który ułatwia stosowanie w każdej sytuacji • cudowny letni zapach i przyjemny smak (subtelny, ale obecny!) • odcienie, które pasują każdemu Your Kaya znowu to zrobiło – stworzyli produkt, który wygląda dobrze, działa świetnie i po prostu chce się go używać. Jeśli szukasz czegoś, co łączy pielęgnację i delikatny makijaż ust w jednym, to ten olejek to strzał w dziesiątkę. Ja już wiem, że będzie ze mną nie tylko latem.

Kupiłam skuszona powszechnie dobrymi opiniami i zastanawiam się, o co tyle szumu. Całe szczęście, że produkt był wtedy na promocji, za ok. 15zł. Opakowanie nie jest wygodne - olejek jest bardzo płynny, przez co trudno wycisnąć odpowiednią ilość produktu, łatwo przedobrzyć. Z czasem aplikator się brudzi, a produkt wylewa z opakowania. Łatwo potłuścić wszystko, co jest w torebce. Olejek miał za zadanie zmiękczać i wygładzać usta. Uwaga, nie robi totalnie nic. Wręcz przeciwnie, czasami miałam wrażenie, że wręcz potęguje wysuszenie ust. Jak były suche, tak suche zostawały. Musiałam ratować się innymi produktami. Nie kupię ponownie, totalna lipa.

Mała, poręczna tubka, z której niestety produkt się wylewa więc niepotrzebnie się marnuje. Olejek ma przyjemną, gęstą formułę, która świetnie się rozprowadza. Mój odcień to nude glow, który przepięknie pachnie tofii. Kosmetyk jest wegański, 90% składników jest pochodzenia naturalnego w tym witamina E (zapobiega podrażnieniom), olej z nasion słonecznika i olejek rycynowy (wygładzają i zmiękczają). Formuła łatwo się rozprowadza i się nie lepi. Olejek jest komfortowy w noszeniu. Na ustach daje efekt tafli, który przepięknie wygląda. Świetnie nawilża i wygładza usta. Sprawia, że są one bardziej miękkie i pełniejsze. Wydajność niestety dosyć słaba, a szkoda, bo nawet go polubiłam. Polecam.

Nie lubię smarować ust, a odkąd używam olejków Your Kaya robię to z przyjemnością! Olejek cudownie wygładza, nawilża usta. Robi piękną taflę , nadaje subtelnego koloru ( w zależności od wybranego odcienia) , pięknie pachnie. Nie skleja ust, nie lepi się tak jak błyszczyki! No ja jestem absolutnie zakochana.

Olejek w każdym z odcieni jest piękny jednak słabo koloryzujący. Konsystencja to delikatne masełko, nie lepi się, nie zbiera w koncikach ust, jedynie jak nałoży się za dużo roluje się do środka i zostawia słodko gorzki posmak. Za 19 złotych w promocjach można się skusić i spróbować. Samo opakowanie super, aplikator wygodny o ile nie jest bardzo nagrzany, wtedy wszystko spływa na raz. Ogólnie oceniam dobrze, za jakiś czas kupię inną opcję kolorystyczną ale nie jest to must have.

Na te olejki trafiłam podczas promocji 2 w cenie 1, w Rossmannie. Nie miałam wcześniej doświadczenia z innymi produktami tej marki, ale olejki jakoś wpadły mi w oko. Wybrałam sobie dwa odcienie – marshmallow oraz raspberry. Nie używałam wcześniejszej wersji olejków, więc nie mogę powiedzieć czy ta jest lepsza/gorsza, ale w moim odczuciu te olejki są całkiem przyjemne. Przede wszystkim dawały ładny efekt tafli na ustach i nie sklejały ich. Z dwóch wersji kolorystycznych bardziej przypadł mi do gustu malinowy, bo usta miały fajny, soczysty odcień. Wersja „piankowa” akurat u mnie dawała lekko trupi efekt, bo rozjaśniała usta. Niby wszystko dobrze, tylko dziwi mnie, że ten produkt nazwany jest olejkiem. Bardziej przypomina on błyszczyk, ponieważ usta ani trochę nie były po nich nawilżone, wręcz po dłuższym używaniu tylko tego olejku miałam wrażenie przesuszenia. Co do opakowanie, to nie miałam z nimi większego problemu, może czasami zdarzyło się wycisnąć za dużo produktu, ale mam wrażenie, że to standard przy tego typu tubkach. Poza tym, plus za estetyczny kartonik, w którym jest olejek. Co do wydajności nie mam żadnych uwag, bo każdą sztukę zużyłam przez ok. 1,5 miesiąca kiedy miałam je cały czas pod ręką (leżały sobie na biurku).

Aplikator chociaż na pierwszy rzut oka wydaje się fajny, to niestety nie da się nim zaplikować odpowiedniej ilości, zawsze wyciśnie się go zbyt dużo. Niby fajny, wygodny, silikonowy, higieniczny to mało wydajny. Koloru niestety nie daje, ale nie oszukujmy się to tylko olejek a nie szminka. On ma jedynie podkreślać naturalną czerwień wargową i to robi. Ja kupiłam go w dwóch odcieniach (marshmallow i watermelon) i w sumie za dużej różnicy między nimi nie widzę, a jakby nie patrzeć wzięłam najjaśniejszy i najciemniejszy kolor. Ma dawać efekt tafli z którym nie do końca się zgadzam, ale faktycznie połysk daje i to całkiem fajny. Olejek nie nawilża tylko bardziej natłuszcza więc może sprawdzi się w zimę jako ochrona. Ale są one smaszne, ładnie pachną. Mała tubka z zakręcaniem (to na plus bo nie zgubi się np w torebce). Poj 10ml.

Ten olejek do ust to straszny bubel. Według mnie wcale nie nawilża ust, a wręcz przeciwnie - miałam wrażenie, że wysuszał. Zastanawiam się jaki jest sens takiego produktu. Nie zauważyłam też, żeby dawał jakiś kolor, mimo że przecież są jego różne wersje kolorystyczne. Według mnie na ustach wygląda raczej transparentnie. Jest też dość kleisty i szybko znika z ust. Na plus jest jedynie całkiem ładny zapach i konsystencja.

Miałam olejek z poprzedniej serii, właściwie z początków, jak były jeszcze w zbyt dużych opakowaniach i tylko w trzech wersjach kolorystycznych. Wtedy, pomijając opakowanie, byłam z produktu zadowolona. Myślałam, że nowy będzie tej samej jakości, skusiłam się jak pojawił się w drogerii. Niepotrzebnie! Olejek się klei, nie nawilża na zbyt długo, właściwie - jak wyschnie, usta są wysuszone. Jeśli chodzi o kolor, tutaj również nie ma szału. Lepszy efekt daje nałożenie na usta olejku (ja stosuję konopny), pozostaje dłużej uczucie nawilżenia niż po tym produkcie. W opakowaniu jak zostaje niewiele, ciężko wycisnąć właściwą ilość, zwykle wtedy wyciska się za dużo.

Ucieszyłam się, gdy zobaczyłam nową wersję tych olejków. Miała być to ulepszona formuła, a stara wersja była tak beznadziejna, że tylko ulepszenie mogło tu pomóc. Łudziłam się, sądząc, że nie można "skopać" tego jeszcze bardziej. Do wyboru były wtedy w drogerii chyba 3 koloro - zapachy (bez Sweet Orange), ja wybrałam odcień Marshmallow, bo wydał mi się najbardziej neutralny. Opakowanie wyglądało ładniej z tą kolorową zatyczką, a kolorowy, silikonowy aplikator też wydawał się lepszy, a na pewno estetyczniejszy. Niestety, jeśli chodzi o działanie to jest identyczne, jak starego olejku - zbiera się na ustach i kropla spada na brodę, a nawet się tego nie czuje, ale nie dodaje to nikomu uroku, raczej. Nawilżenie i odżywienie bardzo słabe. Kolor mojego to taki mleczny, ale prawie niewidoczny na ustach, co akurat mi nie przeszkadza, wolę to, niż jakiś jaskrawy, czy nietrafiony kolor malin lub arbuza. Olejek nabłyszcza, ale nie jest to tafla, raczej satynowy połysk. Zapach może i piankowy, ale wąchałam już lepsze zapachy marshmallow w kosmetykach. Sam pomysł by wypuścić te kosmetyki w nowych, wakacyjnych zapachach był dobry, ale przydałoby się jednak bardziej je ulepszyć.

Nie pamiętam dlaczego kupiłam. Dorzuciłam do dużego zamówienia w Hebe. Warto było? Niezbyt. Lubię olejki. Zwłaszcza do twarzy. Mam też świetną olejową maskę do ust na noc. W Your KAYA liczyłam na pielęgnujący olejek PLUS kolor. Olejek jest bardzo tłusty. Koloru jak na lekarstwo (czyli prawie nie widać). Poza tym trudno się nałożyć subtelnie, bo z opakowania wręcz kapie. Co do właściwości pielęgnacyjnych - mam wrażenie, że zwykły olej kuchenny, lub oliwa mają podobne właściwości. Olejek nie szkodzi, ale można bez niego żyć. PODSUMOWUJĄC Zbędny produkt. Szkoda pieniędzy. Lepiej mieć nawilżającą pomadkę na dzień i maskę do ust na noc.

W pewnym momencie cały tiktok krzyczał o tym olejku. Był wszędzie wyprzedany. Gdy zobaczyłam go w moim Rossmannie bez zastanowienia wzięłam i… bardzo się rozczarowałam. Nie wiem co mnie podkusiło, żeby to kupić. Spodziewałam się w miarę lekkiej formuły a produkt jest gęsty, lepki. Przez co wydajny. Przypomina mi tani błyszczyk z gazety. Niestety żaden z "olejków" nie nadaje ustom koloru. Są gęste, niezbyt trwałe. Aplikator jest beznadziejny, ciężko dozować odpowiednią ilość produktu, zazwyczaj wyciska się za dużo. Najbardziej na minus jak dla mnie jest fakt, że ten efekt glow utrzymuje się bardzo krótko. W mgnieniu oka przeistacza się w lekko tłustą warstwę, której połysku już nie widać, ot zwykły balsam do ust za bardzo dużą cenę.