Bath & Body Works Saltwater Breeze, Fine Frangrance Mist Mgiełka zapachowa do ciała

Może obudzić w nas mityczną boginię. Otoczy włosy i ciało rześką lecz zmysłową aurą, przyozdobi je świetlistymi, skrzącymi w słońcu drobinkami. Najbardziej lubię w tej mgiełce to, że nie zmienia zapachu w trakcie noszenia. Czuć najbardziej ten len i białe piżmo. Zapach jest słodki ale i świeży, wspaniale się rozprasza osiadając na włosach , ubraniach i ciele. Przez kilka godzin w przyjemy sposób dociera do moich nozdrzy wprawiając mnie w dobry nastrój. Jak na mgiełkę zapachową uważam, że ma całkiem trwałą ekspozycję. Jednak gdy chcemy ponownie po nią sięgnąć w ciągu dnia, nie przesadzimy z zapachem. Mgiełka wspaniale odświeża w upalne dni. W składzie znajdziemy aloes, który świetnie nawilża skórę. Po spryskaniu jest miła w dotyku i skrzy się drobnymi, subtelnymi drobinkami. Nie sprawia, że skóra staje się lepka, czuć bardziej nawilżenie. Drobinek też nie jest na tyle dużo, by wyglądać jak posmarowana rozświetlaczem. Jest subtelnie i absolutnie nie zaburzą naszej stylizacji. Drobinki łatwo zmywają się podczas kąpieli/prysznica. Nie zauważyłam, by produkt zabrudził mi ubranie. Opakowanie z piękną szatą graficzną przypominającą rześką spienioną wodę. Bardzo dobrze oddaje zapachy w nim zamknięte. Ma przeźroczyste prześwity, przez które widać skrzącą się od drobinek płynną zawartość. Butelka ma atomizer, który uwalnia odpowiednią ilość mgiełki. Mgiełka jest wydajna, więc cena nie boli tak bardzo. Produkt kupiłam w sklepie stacjonarnym Bath &Body Works w Polsce.