Czy Diabolique jest zapachem kobiecości? To zależy jak postrzegamy „kobiecość” samą w sobie. Jeżeli dla kogoś są to różowe sukienki w kwiatki, zarumienione policzki, kitki na głowie i pastelowe pantofelki, kobiecość w wydaniu Jose Eisenberga stanie mu ostrą ością w gardle.
Ten zapach stanowi prawdziwy chrzest bojowy, którego nie przełkną amatorki landrynek i bukiecików ze stokrotek.
To kobiecość narkotyczna, której chce się nadużywać. Zasmakowanie jej jest niebiańskie nie tylko za pierwszym razem, każdy kęs przynosi nowe doznania, które potrafią być zarówno dziwaczne jak i ekscytujące.
W Diabolique czai się jawna perwersja. Pierwsze nuty potraktowały mnie chłodno i aseptycznie. Poczułam jałowy zapach opatrunków, bandaży, ziołowych maści, jodyny i metalowych narzędzi świeżo wyjętych z autoklawy. Zapach wywołał głuchy dreszcz, ta odsłona kobiecości jest wyrachowana, bezwzględna i zimna jak antarktyczny lód. Jak zabawa w lekarza i pacjenta. Z tym, że pani doktor zna zasady zadawania zarówno przyjemności, jak i bólu i lubi namnażać atmosferę wewnętrznego napięcia.
Ci, którzy mdleją na widok igieł, nie podołają takim wyrafinowanym igraszkom.
Ta zabawa, to wciągająca obsesja rozbrzmiewająca eukaliptusowym afrodyzjakiem, wyschniętym na pieprz kardamonem, grubą solą morską i rozgrzaną przeprasowaną skórą.
Następny obraz „diabolicznej” kobiecości jest już bardziej sensualny i pieszczotliwy, ale w żadnym razie nie rozgotowany na miękko. Jest słono, ziołowo, ale do głosu dochodzi fiołek, który przebił się przez grubą pierzynę leśnego runa. Jest wilgotny heliotrop, który wprowadza w nastrój spokoju i oczekiwania na odkrywanie tego, co nieznane i dziewicze. Eisenberg obnaża przed nami wielkie łoże, nie barokowe, lecz modernistyczne, sterylne, ze świeżo wykrochmalonym prześcieradłem wygładzonym parą buchającego żelazka (w tym zapachu zaiste jest coś z magla). Łoże, demonstrujące nam nowe ekscytujące horyzonty, które dotychczas były tylko twardym węzłem gordyjskim.
Diabolique wpisują się w nurt zapachów dziwacznych, metafizycznych, zmieniających się jak kolor rozlanej benzyny w słońcu, budzących multum różnorakich skojarzeń i odczuć. Raz potrafią być ostre i jałowe, za chwilę ciemiężno-słone, tytoniowo szorstkie, musująco cytrusowe, po to by na końcu zniewolić balsamiczną żywicą o ciepłym metalicznym wydźwięku.
Nie uderzają buławą w głowę, tylko zapraszają do świata pieprznej erotyki, takiej której trochę się boimy, ale po kryjomu marzymy o niej, fascynujemy się nią i z wypiekami na twarzy chcielibyśmy aby przestała być jedynie nieukontentowanym pragnieniem.
Diabolique to zapach dla tych, którzy nie szukają przygód w zastygłej i ubitej na sztywno konwencji. To propozycja dla eksploratorów, którzy cenią to, co pozazmysłowe i niezbadane.
Używam tego produktu od: 2 miesiące
Ilość zużytych opakowań: 2 x próbka 1,5 ml