Jak chciałaś błysnąć...✨ to trzeba było iść do Biedronki i kupić ten rozświetlacz! :D
O tym, w jaki sposób trafiłam na ten rozświetlacz możecie przeczytać w recenzji dotyczącej różu z tej samej serii [ODSYŁAM DO RECENZJI] a ponieważ sporo się tam rozpisałam, to w tym miejscu postanowiłam to sobie podarować i przejść do konkretów.
Podwójny rozświetlacz został umieszczony w klasycznej okrągłej kasetce z plastiku barwionego na cukierkowy róż, przez co sprawia wrażenie zabawki. Spodobał mi się napis ze srebrnej folijki rozpraszającej światło na wszystkie kolory tęczy jak prawdziwy pryzmat! Czcionka, jaka została wybrana na napis - niebanalna, płynna jak rozlany kisiel. Wszystko spójne, dobrane idealnie, dopasowane do siebie jak ulał. Aż miło popatrzeć na zestaw kosmetyków, który faktycznie coś mówi! I co mówi? Słowami-kluczami, które miały być tematem przewodnim były: iluzja, kosmos, eteryczność, nieuchwytność, nowoczesna syrenka, A.I. i... wszystko się zgadza! Sesja zdjęciowa produktów również bardzo na temat! Ewa w trzech odsłonach: Rockowy Czerwony Kapturek (moim zdaniem bardziej futurystyczny, niż rockowy, ale ok), Eteryczna Syrenka (myślałam, że to anioł - tak byla eteryczna!) i - bezdyskusyjnie - Postać z Mangi! W takiej właśnie konwencji został zachowany ten zestaw, a ten rozświetlacz wpisuje się w nią tak doskonale, że po prostu lepiej nie może! Nie znam rozswietlacza z pierwszej serii RLM x Bell, ale ten mnie OCZAROWAŁ! Czyli dokładnie spełnił swoje zadanie. :)
Od niedawna ogromnie spodobały mi się rozswietlacze i zaczęłam je traktować niemalże jako obowiązkowy element makijażu. Nie wiem, co się stało, że tak pokochałam błysk, ale... Stało się. Nie zdążyłam jeszcze zostać znawczynią rozswietlaczy, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałam! I bardzo jest mi ciężko napisać sensowną recenzję na temat tego kosmetyku... Dlatego nie miejcie mi za złe ewentualny chaos, który może się tu pojawić.
Rozświetlacz, podobnie jak róż RLM&Bell podzielony został na dwie części: różowy neon i nieoczywista brzoskwinia. I teraz uwaga...
• Różowy - świeci jak wystawowy neon w samym centrum Tokio. Dlaczego akurat Tokio? Bo Tokio od zawsze kojarzyło mi się z innowacją i nowoczesnością. Nigdy tam nie byłam i wcale nie ciągnie mnie w te rejony - nie moja bajka - ale paradoksalnie ten różowy rozświetlacz jest idealnie w moim guście! Niepospolity chłodny fuksjowy ton. Różowa tafla z miliardem srebrzysto-złotych iskierek, które zdają się w niej pływać i pulsować - tak bym określiła to cudeńko (i byłabym wielce zadowolona z tego opisu)! To wygląda tak jakby mieć na policzku malutki zbiornik wody z zatopionymi w niej błyszczącymi kryształkami w wielkości ziarenek piasku. Ten odcień prawdopodobnie został stworzy w odpowiedzi na Barbie róż, bo pasuje do niego IDEALNIE. Nie sposób ich ze sobą nie łączyć - choćby w głowie.
• Brzoskwinia - dlaczego napisałam, że jest nieoczywista? Ponieważ tylko w opakowaniu wygląda na brzoskwinię... A na policzku wybija się błękitem i fioletem z brzoskwiniowo-złotym wykończeniem. Ewa powiedziała, że "nie ma takich rzeczy" - i ja w to wierzę! Ten odcień wygląda jak zachodzące słońce wraz z mruganiem odległych gwiazd. Jest porywający, niezwykły, ale subtelniejszy od różowej siostry. Co jest dla mnie fenomenem - to świecidełko jest widoczne w momencie, gdy łapie światło; w cieniu pozostaje niewidoczny. Zrobił na mnie tak ogromne wrażenie, ŻE ŁOOOOŁ MOJE USZANOWANIE! :D
• Łączymy je razem? - Ależ tak! Ich sucha formuła sprawia, że możecie jeździć po nich pędzlem czy palcem tam i z powrotem, a nie pomieszają się w opakowaniu, jeden nie pobrudzi się od drugiego. A efekt połączenia tych dwóch dzieł sztuki jest... galaktyczny. Po prostu kosmiczny. Nie z tej ziemi. Całkowicie "tak nie-realną"! Róż-fiolet-srebro-błękit-złoto-pomarańczowa brzoskwinia-seledynowa zieleń-żółć-róż-srebro-fiolet-złoto-błękit-pomarańczowa brzoskwinia-seledynowa zieleń-żółć-złoto-srebro-fiolet-róż... I tak w kółko!
Wspomniałam, że rozświetlacz jest suchy. Tylko przy nabieraniu go palcami. Na policzkach nie poczujecie żadnego drapania, ani żadnej chropowatości. Według mnie taka formuła jest idealna. A wykończenie zawsze oLŚNIEwające! Niezależnie od tego, jak i gdzie go nałożycie - czy zgodnie z tradycją, a więc na kości policzkowe, pod łuk brwiowy, czy może chcecie poszaleć i pokryć nimi powieki, czy zaznaczyć łuk kupidyna, albo np. pacnąć go na nosek - tym jednym produktem możecie stworzyć cały makijaż! (albo znaczną jego część!). Z powodzeniem można też nim rozświetlić szyję, dekolt, ramiona. Ten wielofunkcyjny, wielokolorowy kosmetyk od pierwszej chwili skradł moje serce. Moc i natężenie blasku możecie dozować wedle uznania - od delikatnego poblasku iskier do intensywnej kosmicznej tafli landyrynkowego lodu. Być może gadam 3po3, ale ciężko mi opisać ten kosmetyk zgodnie z tym, jaki on jest w rzeczywistości (może dlatego, że jest taki... nierzeczywisty?!) "Kryształ" to świetna nazwa dla niego - bardzo naprowadzająca, chociaż trzeba zaznaczyć po raz kolejny - tak, żeby to mocno wybrzmiało - że jest to kryształ barwiony, wielokolorowy! ;)
Wiele osób mówi, że Ewa stworzyła tę kolekcję "pod siebie" i trochę prawdy w tym jest, bo świetnie wpisuje się w jej szaloną estetykę. Ja jestem pod względem wizualnym osobą mocno stonowaną - nie mam ani jednego tatuażu i mieć nie zamierzam, piercing w ogóle nie wchodzi w grę, paznokcie malowane na jeden kolor (lub klasyczny frencz), włosów nie farbuję od lat (farby w zbyt odjechanych kolorach nigdy nie były dla mnie), makijaż jeśli już to delikatny, jednym słowem: stawiam na naturalność, ale... Ta kolekcja mnie tak ujęła, że zgromadziłam każdy jej element! ♥️ Mówicie, że jest ona nie dla każdego... Ja uważam, że jest dla wielu, ale warunek jest jeden - musicie lubić choć subtelny błysk, taką delikatną perełkę.
Jeśli go sobie kupiliście lub - tak jak ja - otrzymaliście w prezencie :) to możecie śmiało śmigać na Sylwestra bez obawy o makijaż (gigantyczna trwałość i GIGA efekt gwarantowane!) i tam czarować i uwodzić wszystkich po kolei, ale jeśli nie... to chyba odwołajcie tę imprezę dopóki nie dostaniecie tego rozświetlacza. :D Kupiłam go przyjaciółce w prezencie świątecznym i... musicie wiedzieć, że zabrałam przedostatni. Został jeden. Ale pewnie już ktoś go zgarnął. ;)
- Koszt: niecałe 40zł
- Firma: Bell we współpracy z RLM
- Dostępność: Biedronka / sklep Bell
- Efekt: Przepiękny
- Wniosek: nic, tylko brać i się świecić!
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie