~•°*. Mieniąca się zorza polarna ~°•.* czyli... Czy te oczy mogą kłamać?
Na początku nie byłam przekonana do zakupu kredki, a tak się złożyło, że... jestem w posiadaniu wszystkich trzech wariantów. Biedronka pod koniec grudnia zorganizowała promocję, z której udało mi się w pełni skorzystać. Wiele zaoszczędziłam, a zebrałam wszystkie elementy z kolekcji RLM z Bell, z czego do tej pory się ogromnie cieszę! :)
Dlaczego nie planowałam zakupu?
~ po pierwsze: nie używam kredek do oczu i pachniało mi to stratą kasy na coś, czym nie będę się malować
~~ po drugie: nie wiedziałam, na którą się zdecydować - na Raindrops, czy na Moonlight? (Arctic mnie nie przekonywał, bo ten odcień nie wydawał mi się ani zbyt odjechany, ani jakoś specjalnie wyjątkowy) Wyglądały bardzo podobnie i na upartego, mogłam po prostu wyliczyć, który wróci ze mną do domu
~~~ po trzecie: ponad dwie dychy za kredkę do oczu to trochę drogo jak na "niedrogą" kolekcję
Jakie są te kredki?
* Nieziemsko kremowe
* Mięciutkie jak masełko
* Migotliwe jak zorza polarna
* Mieniące się duochromki
* Zaskakujące - znikają i pojawiają się 0.0
* Trwałe jak kamienie... szlachetne kamienie!
* Śliczne! <3
Zacznijmy od numeru 01, czyli od Arctic (Arktyczny)...
Najciemniejszy, najgłębszy z całej trójeczki. Bardzo intensywny seledyn/turkus. Przydatny w stworzeniu festiwalowego makijażu. Wyrazisty, hipnotyzujący, totalnie syreni. Ewa słusznie powiedziała, że ten odcień wyglądałby odjazdowo przy ciemnej tęczówce - brązowej lub czarnej. Oglądałyście "The love witch"? – ... to chyba wiecie o co chodzi? ;) Mimo, że mam zielone oczy, to i tak pięknie podbija ich - i tak wyrazisty - kolor. Bardzo mi się ta kredka spodobała. Nadaje mi takiego syrenkowo-hipisowskiego sznytu. Słucham Doorsów i dzięki "Arcticowi" mogę pokazać sympatię do nich nie tylko koszulką z wizerunkiem Jima Morrisona, ale i za pomocą makijażu. ;D "Arctic" polecam hipiskom, dziewczynom lubującą się w stylach mermaidcore i kobietom z ciemnymi oczami.
Kolejny numer 02 Raindrop (Krople deszczu) – lodowy błękit przechodzący w księżniczkowy róż. Tak jak "Arctic" jest jak syreni ogon, tak ten przypomina grzywę jednorożca. Wprost idealnie pasuje do błyszczyka "Dewy" z tej samej linii! Kojarzycie estetykę "Jeziora łabędziego" z udziałem Barbie? – "Raindrop" jest jakby z niej wyciągnięty. Zastosowane w nim kolory przywołują na myśl najbardziej czarodziejską zimę, o jakiej tylko zdołamy pomyśleć. To najjaśniejszy, najmroźniejszy kolor. Położony na linię wodną, powiększa i 'otwiera' oko, dodaje spojrzeniu niewinności i świeżości. Komu polecam? Niebieskookim lub szarookim niewiastom, a także wszystkim, którym podobają się tzw. "sanpaku eyes" (można oszukiwać), chcą nadać oczu wymowności, spojrzeniu wyrazistości, przenikliwości, przy zachowaniu niewinnej, anielskiej eteryczności. Ta kredka odmładza.
Numer 03 "Moonlight" (Światło księżyca) – "wow, jak to możliwe, że to jest fioletowe, a to takie złote?!" Mamy do czynienia z iluzją pełną gębą! Podobnie jak w "Raindropie" - w zależności od kąta padania światła, zmienia się kolor kredki, jednak w przypadku "Moonlighta" zmiana jest intensywniejsza, bo spotykamy się ze zderzeniem dwóch mocnych kontrastów - fioletu i złota. Jest zagadkowy, tajemniczy i mistyczny - zupełnie jak księżyc! "Arctic" to oceaniczna syrenka, "Raindrop" to czarodziejski jednorożec, a "Moonlight" to dobra wróżka. Przenosi nas do szekspirowskiego "Snu nocy letniej". Cudownie zdobi oko zarówno wtedy gdy jest zaaplikowany na górną powiekę, na linii wodnej, albo w kąciku. Jest jak biżuteria - tyle, że w makijażu. Wygląda zniewalająco na moich zielonkawo-złotych oczach! To właśnie tę kredkę chwyciłam jako pierwszą. ;)
Tak miękkich, masełkowatych kredek jeszcze nie spotkałam (chociaż nie jestem wiernym użytkownikiem tego typu produktów - te mnie oczarowały! Zgodnie z tym, do czego zostały stworzone, zresztą! :D) - żadnego dociskania, proszę! One są takie delikatne! I tak rewelacyjnie napigmentowane! Widać magiczny ich ślad już za jednym delikatnym pociągnięciem. Są piękne i trwałe jak kamienie szlachetne! Nie ścierają się nawet gdy potrzemy oko. W zasadzie nie ścierają się aż do porządnego demakijażu (sama woda nie wystarczy, słaby micel też go nie zmyje). Są precyzyjne w aplikacji, komfortowe w noszeniu - nawet wrażliwe oczy nie łzawią po kontakcie z rysikiem. Elastyczny kosmetyk, którym można się bawić i stosować go do ozdabiania klasycznych make'upów, czy używać go w sposób bardziej ekscentryczny (do kolorowych piegów, rysowania gwiazdek, łezek, do zaznaczania łuku kupidyna itd.) - świetny tester wyobraźni, jeśli lubicie makijażowe szaleństwo. :) Polecam te genialne kredki! ♥️
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie