Zirh Icon Chrome EDT 

Na Chrome skusiłam się podczas wyprzedaży w mojej ulubionej perfumerii internetowej, gdzie butlę 125 ml dorwałam za ok 20 zł :O Teoretycznie w tej cenie nie można oczekiwać cudu, ale mąż miał kiedyś ładny wariant Ice tej marki, więc liczyłam na powtórkę. Chrome nie zostanie naszym stałym bywalcem, ale to było ciekawe doświadczenie poznać tę intrygującą kompozycję. Flakon: Zirh Ikon Chrome otrzymujemy w solidnie wykonanym flakonie w kształcie piersiówki. Piękny, chromowany kolor, w którym aż można się przejrzeć. Jak za takie pieniądze to jest na prawdę ok - męski, konkretny i pasuje do nazwy perfum. Zapach: Zamawiałam w ciemno, więc nie wiedziałam czego się spodziewać. Pierwszy test był dla nas intrygujący, bo zapach dość ciekawy, specyficzny, a mi chodziło po głowie, że coś mi przypomina. Szyprowy, z chłodno-gorzkim, cytrusowym akcentem, ale przede wszystkim ziołowy - Chrome to dla mnie zapach, który przypomina mi szampon pokrzywowy z dzieciństwa, w wielkiej butli. Gdy czuję, że mąż użył tego zapachu, to od razu mam skojarzenie ze świeżo umytymi włosami ;) Zapach bardzo charakterystyczny, nie na każdą okazję - raczej na co dzień, do casualowych, wiosenno-letnich stylizacji. Nie jest to zapach, od którego miękną kobietom nogi, nie jest to zapach, który uwodzi i zaprasza na randkę. Trwałość - taka na trójkę, nie jest tragicznie, ale i nie są to perfumy z ogonem. Oceniam na 3 - nie będzie to signature scent męża, ale zawsze to jakaś ciekawostka za niewielkie pieniądze.