Moja skóra często się czerwieni, zwłaszcza po myciu, a także jest teraz przesuszona i dosyć wrażliwa.
Opakowanie z pipetą, czyli większość użytkowników będzie jeździć tą pipetą po twarzy (bo tak pokazują to w reklamach i internetach) i będzie wciskać sobie bakterie to środka kosmetyku. Pipetą nakłada się produkt na ręce, nie dotykając ich, a nie od razu na twarz. Dlatego też wodnista konsystencja to nie jest żaden problem. Osoby, które uważają inaczej, po prostu nie potrafią poprawnie stosować kosmetyków z pipetą. Poza tym jest w porządku - nie wiem, jakie inne opakowanie mogliby dać do takiej dwufazowej formuły kosmetyku. Konsystencja podobna do suchego olejku, nie da się na nim zrobić za bardzo masażu twarzy.
Skóra jest przyjemnie otulona warstewką satynowego wykończenia produktu. O ile na noc jest super, to na dzień nie zawsze się to sprawdzało, zwłaszcza w połączeniu z kremem z tej samej serii. Czuć nawilżenie, skóra się uspokaja, nie reaguje tak mocno na czynniki zewnętrzne. Zaczerwienienia na początku wyglądały tylko trochę lepiej, ale z czasem rzeczywiście skóra robi się mniej czerwona i nie reaguje tak mocno na wszystko. Naczynka przy nosie stały się mniej widoczne. Bardzo mnie to cieszy, bo to naprawdę przyjemność spojrzeć na siebie w lustrze.
Widzę wygładzenie drobnych linii, zwłaszcza na czole, a także czuję długotrwałe nawilżenie. Skóra jest przyjemnie miękka, taka dopieszczona. Póki co nie widzę większej poprawy jędrności. Wierzę, że serum robi mimo wszystko coś i po dłuższym stosowaniu zobaczę tutaj większe efekty. W parze z kremem z tej samej serii daje dużą dawkę nawilżenie i ukojenia skóry, co zmniejsza też zaczerwienienia. Bardzo przyjemny duet, ale dla mnie jednak bardziej na wieczór.
Makijaż nie trzymał mi się na tym serum za dobrze, wolę go używać wieczorem albo w dni bez makijażu.
Pojemność serum jest standardowa, 30 ml, ale cena wysoka. Kosmetyk jest dosyć wydajny, ale jednak dużo osób zastanowi się 2 razy przed kupnem. Myślę, że warto go wypróbować, zwłaszcza, jeśli inne kosmetyki zawiodły albo zależy nam na dwukierunkowym działaniu.
Bardzo cenię sobie wysiłek Biodermy włożony w stworzenie kosmetyku, który ma na celu nie tylko poprawić jedną rzecz, czyli zaczerwienienia, ale także zadziałać przeciwstarzeniowo (wolę w sumie określenie „slow aging” zamiast „anti aging”). Nie ma nic gorszego niż chęć zadziałania na zmarszczki, gdy zmagasz się z jakimś problemem skórnym. Albo-albo. Musisz wybrać jedno albo kombinować, z różnym skutkiem. Tutaj mamy gotowy eliksir, który działa na dwa obszary - i to mnie cieszy! Więcej takich inicjatyw!
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie
Otrzymałam w ramach testowania na Wizaz.pl