Zdarzają się perfumy, które po prostu czujesz, zanim jeszcze je powąchasz – i tak właśnie miałam z Noble Blush. Czułam, że to będzie coś w moim stylu… i nie pomyliłam się ani trochę. Jeśli lubisz zapachy kobiece, słodkie, ale z klasą – to mamy tu perełkę.
Na pierwszy niuch? Rose milk. I to nie jest zwykła róża. To taka zalana ciepłym mlekiem, puszysta, kremowa – zero ostrości, czysta delikatność. Od razu przywodzi na myśl coś miękkiego, różowego i otulającego.
Potem wchodzi beza. Słodka, lekko krucha, z taką śmietankowo-waniliową nutą. I wtedy robi się... smakowicie. Ale nie jarmarcznie ani tanio. Ta słodycz jest miękka, luksusowa, prawie deserowa, ale z klasą.
Migdał? Mmm, sztos. Daje ten lekko pudrowy, migdałowo-kosmetyczny vibe – jak w najpiękniejszych balsamach z wysokiej półki. A to wszystko spokojnie osiada na bazie z wanilii, piżma i drzewa sandałowego. I właśnie ta baza daje głębię, trwałość i taką sensualność, że masz ochotę otulić się tym zapachem i nie zdejmować go nawet do snu.
Flakon? Arabskie klimaty w najlepszym wydaniu. Ciężki, porządny, 100 ml różowego szkła z pięknymi złotymi detalami. Leży w dłoni jak ekskluzywna biżuteria. Pompka działa jak marzenie, nie pluje, tylko mgiełkuje – idealnie.
Z czym łączyć? Z mgiełkami o podobnym profilu – np. Sol de Janeiro Cheirosa 59 (karmel, wanilia, orchidea), Bath & Body Works Almond Blossom albo Victoria's Secret Bare Vanilla – każda z tych kompozycji pięknie podbije migdał i wanilię z Noble Blush, robiąc z Ciebie chodzącą pralinkę. Ale taką z klasą.
Podsumowując - to nie jest zapach dla fanek świeżaków i cytrusów. To jest zapach dla tych, które kochają słodko, ale elegancko. Które chcą pachnieć jak luksusowe mleczko do ciała zmieszane z różanym musem i kapką migdałowego mleka. Zmysłowy, kobiecy, przytulny. Na randkę, na wieczór, ale i na dzień, jeśli chcesz mieć vibe “jestem miękka, ale z pazurem”.