Oczywiście skuszona tak pozytywnymi opiniami tutaj, zaopatrzyłam się w ten balsam. Szukałam czegoś, co pozwoli mi poprawić kolor między dwiema koloryzacjami, jednak przy wszystkich plusach tego produktu, ostatecznie nie jestem zadowolona z jego działania, dlatego taka ocena.
Po pierwsze nie jest to ani farba, ani henna, jak piszą niektóre osoby. Ja próbowałam już odświeżać kolor za pomocą przeznaczonych do tego masek koloryzujących (Isana i profesjonalne kromaska Inebrya Ice Cream), ale one kompletnie nie "chwytały" włosów, a delikatne poświata, którą dawała tylko Isana i tak po 1 myciu całkowicie schodziła, to nie było więc to, czego szukałam.
Zrezygnowana postanowiłam jeszcze dać szansę Venicie.
Producent zaleca trzymać na włosach 20 - 40 min., w zależności od efektu, jaki chcemy osiągnąć. Ja trzymałam chyba 50, bo zauważyłam, że inaczej ta nietrwała koloryzacja w ogóle się nie ima moich włosów, co jest dość dziwne, bo nie są i nigdy nie były na nią oporne.
Owszem, po aplikacji widać różnicę, ale głównie na farbowanej części włosów, na odrostach prawie w ogóle nic (a moje włosy na długości prawie nie różnią się kolorem od odrostów, mam niewielką różnicę i sądziłam, że taka odżywka czy balsam ją zatuszuje, ale gdzie tam). Na długości wyszedł za ciemny, o wiele ciemniejszy, niż na próbniku, więc to nie tak, jak piszą niektóre z Wizażanek, że ten balsam nie może wyjść za ciemny - może i u mnie wyszedł.
Plusem jest łatwość aplikacji - można prosto z tuby, nie trzeba mieszać z oksydantem, ani w ogóle z niczym, konsystencja odpowiednio gęsta, nie ścieka, a kosmetyk jest nawet dość wydajny, mimo, że ma tylko 75 ml. Za plus możemy też uznać to, że dał jakikolwiek efekt na moich włosach, w przeciwieństwie do tych masek, które nie dały żadnego efektu. Ale nie jest to efekt, o jaki mi chodziło i który by mnie zadowalał.
Zapach nie jest ładny, ale trudno.
Śmieszy mnie, że producent przestrzega, by nie przelewać balsamu do metalowej miseczki - przecież on i tak jest w metalowej tubie. I to dłużej niż byłby w tej miseczce, raczej ;).
Ja nie zauważyłam jego kondycjonującego wpływu na włosy. Wręcz przeciwnie skład pozostawia wiele do życzenia - jest w nim wysuszający alkohol, aż 4 powlekacze i silikony (zapychające mieszki włosowe) i dwa słynne konserwanty na M, które słyną z tego, że najbardziej ze wszystkich podrażniają skórę głowy, więc nie sądzę, by częste korzystanie z tego "dobrodziejstwa" było dla włosów i skóry głowy obojętne, zwłaszcza na dłuższa metę.
Koniec końców, mimo plusów, jakie on posiada, ostatcznie nie jest to produkt, do którego wrócę.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie