Gdyby nie to, że pachną nią od dawna moje koleżanki, to i ja bym się skusiła. To zdecydowanie najlepszy i najtrwalszy zapach od C- Thru, może nie najwyższych lotów, bo typowo drogeryjny, ale za to bardzo charakterystyczny (czasem to może być wadą, często sama tego nie lubię) i dziewczęcy. Wszystkie pozostałe ,,kończą się" na mojej skórze po 2 godzinach max, ten trzyma spokojnie 4, a jak dopsiknę to nawet i do 6. Bardzo kojarzy mi się z dwiema koleżankami, których jest ulubionym- na jednej pachnie bardzo słodko i kwiatowo, na drugiej odświeżająco, jakby miała na sobie ozonowy wiaterek.
A na mnie? Na mnie najpierw uderza lekkość morelowo- brzoskwiniowa i jakby czarnych porzeczek, których przecież nie ma w składzie, ale już za chwilę uaktywnia się ultrasłodka nuta jeżynowo- malinowa. Wiem, tam powinny być maliny ale na mnie pachną bardziej jak jeżyny, z domieszką czegoś leśnego, jakby ziół czy deszczu. Na szczęście nie jest to słodycz cukrowa, ale taka... ,,przestrzenna", harmonijnie się rozkładająca, bynajmniej nie ulep jak inne koszmarki typu Emerald. Ponad pół godziny po aplikacji na mojej skórze dochodzą do głosu zaskakujące akcenty metalowe, jakby żelaziste- muglerowskie Womanity i Angel, które czasem zajeżdżają krwią własnie tym samym szokiem mnie uwiodły. Nigdy bym się nie spodziewała, że prostoduszny C- Thru tak zareaguje z moim pH skóry. Potem w tle pojawiają się fiołek i piwonia, ale fiołek jest bliżej nosa. Najdłużej utrzymuje się nuta jeżynowo- malinowa, wysłodzona wanilią i przez to przypominająca landrynki. Jako żywo stają mi w pamięci Mini Cukierki z Odry i landrynki Pikolo, maluśkie cukiereczki, wspomnienie z dzieciństwa.
Późniejsze chronologicznie refleksje są mniej niewinne- jedna koleżanka pachniała Czarusiem na moim pierwszym rockowym koncercie w pewnym grudniu, na który razem się wybrałyśmy, a druga używała go zimą, kiedy zaczęła rozkwitać miłość mojego Ukochania i moja. <3 Także zapach kojarzy mi się nadzwyczaj grudniowo- styczniowo, bardzo świątecznie, tylko śledzia i pierniczków brakuje :)
Zanadto rozpoznawalny, abym miała go nosić, ale chętnie kupiłabym tylko po to, żeby od czasu do czasu powąchać i odświeżyć pamięć tamtych pięknych, śnieżnych zim.
Używam tego produktu od: testy i niuchy na koleżankach
Ilość zużytych opakowań: jeszcze żadne