Jestem włosomaniaczką bardzo rygorystycznie dbającą o włosy i postanowiłam sobie, że póki nie zacznę siwieć, nie będę farbowała włosów wżerającymi się, chemicznymi farbami. Zwłaszcza, że parę lat temu bardzo je sobie w taki sposób zniszczyłam, traktując je czarną, drogeryjną farbą. Niestety z powodu niedoboru B12, na mojej głowie pojawiły się w pewnych miejscach siwe włoski, które gdy urosną, świecą z pomiędzy moich naturalnych, brązowych fal.
Z firmy Khadi używałam już olejków oraz henny Khadi Red. Ponieważ jestem zadowolona z firmy Khadi, zwłaszcza ze wspomnianej wcześniej henny, postanowiłam spróbować innego odcienia. Wybór padł na ciemny brąz.
Hennę przygotowałam zgodnie z opisem, ponadto dodałam odrobinę soku z cytryny ze względu na Lawsonię Inermis (czyli prawdziwą hennę) w składzie i trzymałam pod przykryciem przez 12h. Farba pochodzi z indyjskich ziół więc ma specyficzny zapach, który albo się komuś spodoba albo nie. Wersja „ciemny brąz” pachnie dla mnie jak mieszanka tytoniu z gnijącą trawą. Nie mam wrażliwego nosa więc był dla mnie znośny, choć po dłuższym czasie może rozboleć głowa. Henna miała kolor brązowy i była konsystencji błota, co nie ułatwiało nakładania jej na włosy, ale nie można na to absolutnie narzekać - należy pamiętać, że to nie chemiczna farba! Aplikacja nie była najłatwiejsza, należy liczyć się z ubrudzoną łazienką. Włosy dosyć mocno się splątały więc powinno nakładać się ją ostrożnie by ich nie powyrywać. Tyle razy już koloryzowałam wraz z Khadi, że nabrałam wprawy.
Hennę trzymałam na głowie nieco dłużej niż zaleca producent, bo dokładnie tyle, ile powinno się trzymać samą hennę (zioła Lawsonia Inermis), czyli ok 6h. Zmywa się raczej ciężko i zajmuje to trochę czasu, ale już przy płukaniu wylatuje bardzo mało włosów (5-6?), co już pokazuje, że henna mimo swojej ciężkiej konsystencji, bardzo wzmacnia włosy. Z rozczesaniem nie mam żadnych problemów, choć widok henny na splątanych włosach może powodować wrażenie, iż będzie to nie lada wyzwanie.
Zgodnie z zaleceniami producenta, nie myłam głowy przez 48h. Nie wiem od czego to zależy, bo nie ubogacam henny żadnymi maskami i odżywkami, ale czasem po jej użyciu sprawiają wrażenie przesuszonych, a czasem są całkiem normalne. W każdym razie, jeśli przesuszenie wystąpi, mija to po pierwszym myciu. Włosy po użyciu tejże ziołowej farby są lśniące, odżywione, o pięknym brązowym kolorze z miedzianymi lub czerwonymi refleksami w słońcu. Za ten kolor i refleksy kocham tę hennę miłością bezgraniczną! Siwe włoski zostały przykryte, co mnie bardzo zaskoczyło. Co prawda są nieco jaśniejsze od reszty, ale nie rzuca się to w oczy, a raczej komponuje z refleksami. Sam kolor trzyma się na głowie bardzo długo, dłużej niż przy drogeryjnych farbach. Co prawda typowy „ciemny brąz” utrzymuje się przez pierwsze 3 mycia, potem jednak wciąż jest brązem, choć jaśniejszym. Farba nie wypłukuje się do dziwnych wyblakłych kolorów. Miedziane refleksy wciąż mienią się przy świetle.
Henna znajduje się w szczelnym woreczku. W pudełeczku znajdziemy też czepek i rękawiczki. Cena wysoka, ale produkty Khadi nie należą do najtańszych. Dostępność średnia. Można ją kupić przez internet albo w sklepach, które zostały wymienione na oficjalnej stronie polskiego dystrybutora.
Mam bardzo długie włosy i całe opakowanie spokojnie mi na nie wystarcza, czasem nawet zostaje.
Jestem bardzo zadowolona z henny Khadi i wracam do niej za każdym razem, kiedy potrzebuję koloryzacji i solidnego odżywienia.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie