Kojarzy mi się z Popeyem bo ma kolor i konsystencje takiej szpinakowej papki :)
Pudru używam jako maseczki do twarzy- cera tłusta, lubiąca pryszcze i wągry i takie tam.
Zapach ma ziołowy, nie każdemu do gustu przypadnie, mojemu ślubnemu pachnie jak zanęta na ryby (ach, ci wędkarze :))
Wsypuje dwie, trzy łyżeczki proszku i dolewam wody, żeby uzyskać konsystencję papki właśnie, trzeba dobrze mieszać, bo się grudki zrobią, nakładam na twarz po peelingu i trzymam ok 20min, aż do zaschnięcia, czasem mi się zdarza dłużej (przy grubszej warstwie), ale po pewnym czasie niemiłosierne i ściąga, więc pędzę myć :)
Czasem bywa oporna do zmycia, szczególnie przy lini włosów, ale może gdybym jej nie trzymała do oporu, to by łatwiej mi poszło, najlepiej zmywa mi się pod prysznicem. Bywa, że czasem dostanie mi się trochę to ust bo ja fajtłapa jestem, dlatego mogę stwierdzić, że jest niesmaczna ;)
Dobra, najważniejsze-Działanie! Skóra jest zaczerwieniona po zmyciu i taka rozgrzana, wygląda jakbym się spiekła na słońcu, ale nie szczypie, nie ściąga,nie piecze, cera jest czysta, delikatna, zmatowiona, stany zapalne złagodzone. Pryszcze podsuszone.
Trzeba jej tylko używać regularnie, żeby efekty były wow i ach :)
Jeszcze dorzucę poradę od serca, można dorzucić, dla lepszego efektu, kilka kropli olejku z drzewa herbacianego, pomaga na zapach proszku, dobrze wpływa na cerę, ale może szczypać i piec, szczególnie, jak się ma jakiegoś podrażnionego pryszcza (wiecie, o co chodzi,bo ja się za nic nie przyznam publicznie, że czasem coś wycisnę, obrzydliwe...:))
Do włosów nie używam
Używam tego produktu od: czerwca
Ilość zużytych opakowań: niecałe jedno