Serum Agafii to mój pierwszy rosyjski kosmetyk do pielęgnacji twarzy i z żalem stwierdzam, że ostatni ;) No może zdecyduję się na kosmetyki do włosów, ale działanie tego kosmetyku utwierdziło mnie w fakcie, że nie warto w nie inwestować - efekty marniutkie, serum do tanich nie należy i wolę zdecydowanie bardziej wspierać polskich producentów. Zacznę już tradycyjnie od analizy składu - serum jest niezwykle bogate w składniki aktywne, ale niestety nasuwa mi się pytanie.. skoro jest w nim tyle olei, to czemu jest takie wodniste? Domniemam, że są to raczej śladowe ilości, bo moja cera nie odczuwała większego działania tego kosmetyku.Oprócz składników aktywnych w serum znajdziemy nawilżającą glicerynę, emulgator pochodzenia roślinnego Gliceryl Stearate S, zagęstnik - gumę ksantową, humektant i genialny nawilżacz - sól sodowa kwasu hialuronowego, konserwanty (Benzyl Alkohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid) i organiczną kompozycję zapachową.
Skład jest bardzo odżywczy, oleje się w nim znajdujące wykazują działanie przeciwzmarszczkowe, wygładzające i odżywcze. Proteiny pszenicy zwiększają elastyczność skóry, nawilżają naskórek i odżywiają go oraz widocznie napinają skórę. Serum pozytywnie przeszło testy w międzynarodowym ośrodku kosmetologii Ferrara we Włoszech i w Instytucie Naukowo Badawczym Rosyjskiej Akademii Nauk w Rosji. Zastosowano wyłącznie konserwanty spożywcze. Gliceryna i substancje konserwujące zawarte w kremie są pochodzenia roślinnego.Serum do twarzy w 98% składa się ze składników pochodzenia roślinnego pochodzenia
Serum używałam ja i moja mama. Kosmetyk zostanie oceniony pod kątem cery młodej, ze skłonnością do zmian trądzikowych, pod względem tłustości normalną, i o dziwo bardzo lubiącą się z nawilżaczami (przez klimatyzację w pracy moja skóra pije wszystko jak szalona) oraz pod kątem 43-latki ze skórą jak na swój wiek w bardzo dobrym stanie, potrzebującej nawilżenia, borykającej się z drobnymi zmarszczkami.
Kosmetyk nas nie zadowolił - naczytałam się o tym, jak genialne są sera Pervoe Reshenie, ale jak dla mnie ich działanie jest zbyt słabe. O wiele większe efekty widzę po toniku z glukonolaktonem, czy kwasem laktobionowym. Serum przede wszystkim nie nawilża, a jeśli to robi, to bardzo, bardzo delikatnie. Myślę, że jeśli jest to produkt przeznaczony dla kategorii 35-50 lat, to nawilżenie powinno być priorytetowym celem (bo nawilżona skóra to skóra gładka, i jędrna). Nie zauważyłyśmy większego efektu przeciwstarzeniowego - to znaczy poprawy jędrności skóry. Fakt, skóra jest troszeczkę bardziej \\\'żywa\\\', promienna, rozjaśniona, jest widocznie odżywiona, ale moim skromnym zdaniem to zbyt mało na taki produkt. Zwłaszcza, że \\\'serum\\\' oznacza skoncentrowany typ kosmetyku, o silniejszym działaniu niż np.krem. Jeśli już jesteśmy przy kremach, to kosmetyk bardzo fajnie współgra z innymi mazidłami do twarzy - moja mama łączyła go z kremem Eucerin Hyaluron-Filler i efekty były lepsze. Serum kładzione samodzielnie - jesteśmy na nie.
O ile serum na cerze mojej mamy sprawdza się przyzwoicie w połączeniach z innymi produktami (stosowane samodzielnie daje mizerne efekty), to dla mojej cery okazało się zabójcze. Przede wszystkim jest komedogenne i mimo swojej \\\'lekkości\\\' spowodowało zaskórniki i widocznie pogorszyło stan mojej cery. Zaniepokoiło mnie także to, że podczas stosowania serum na mojej skórze pojawiała się \\\'sucha kaszka\\\', znikała wraz z odłożeniem kosmetyku. Nie mam alergicznej skóry, ale u mnie powodowało delikatne ściągnięcie skóry i swędzenie. Nie czułam żadnego nawilżenia, miałam wręcz wrażenie, że moją skórę dodatkowo wysusza. Dla mnie to zbędny kosmetyk, zero efektów, a tylko pogarszał stan mojej skóry. Na szczęście zdążyłam już ją doprowadzić do normalności.
Mama polubiła się z tym produktem, ale nie na tyle,by do niego wrócić. Dla takiego przedziału wiekowego ten kosmetyk będzie stanowczo zbyt słaby w działaniu. Nie oczekiwałyśmy wyprasowania zmarszczek (bo mogą to zrobić jedynie retinoidy i wypełniacze), ale nawilżenia. Nie doczekałyśmy się. Z pozytywnych efektów cera mamy na pewno wizualnie wygląda nieco lepiej - jest ciut jaśniejsza, odżywiona, naczynka nie są tak widoczne. Na skórze mamy łagodzi wszelkie podrażnienia, przyspiesza gojenie - u mnie niestety nasila stany zapalne skóry. Mi by było szkoda pieniędzy na to serum, dobrze, że zakupiłam je z 30% obniżką.
Nie napisałam jeszcze o opakowaniu i użytkowości. Tutaj ogromny plus, bo jestem wzrokowcem i małą sroczką :D Szata graficzną śliczna, prosta, kolorowa, miła dla oka. Serum otrzymałam w takim kartonowym pudełku, ale gdzieś mi się zapodziało (pewnie moja siostra już zdążyła je sprzątnąć, tak jak opakowanie po eyelinerze Maybelline, gdzie był skład...:D) - na szczęście skład można znaleźć bez problemu w internecie :) Kosmetyk otrzymujemy w 30ml szklanej buteleczce z ciemnego szkła z elegancką pipetką. Pipeta bez problemu podbiera kosmetyk, szkoda tylko, że jest tak obciapana, wolałabym bardziej opakowanie typu air-less. Możecie mieć problem z wydobyciem kosmetyku do końca, zaczyna gęstnieć i nie chce spływać, a pipetka nie sięga dna.. Przed każdym użyciem serum należy wstrząsnąć. Opakowanie jest genialne,z pewnością wykorzystam je do wodnego serum :)
Konsystencja - nie wiem czy zaliczyć to do plusów, czy minusów... jest lekka, szybko wchłaniająca się, nie lepiąca się. Kolor przezroczysto-biały. Spodziewałam się czegoś bardziej skoncentrowanego, cięższego. Podobno serum do 35 lat jest jeszcze bardziej wodniste, więc już nie będę na to narzekać. Serum wchłania się bez problemu, prawie, że natychmiast. Nie zostawia lepiej powłoki i sprawdzi się jako kosmetyk pod makijaż. Jest bardzo wydajne - wystarczy niewielka ilość, by wklepać je w twarz.
Zapach delikatny, ale wyczuwalny. Bardzo przyjemny, kwiatowo-owocowy, ciężko jest mi go opisać.
Cena waha się od około 14 do 25 złotych. Dość tanio, jeśli wezmę pod uwagę skład i wydajność. Jeśli wezmę pod uwagę działanie, to dla mnie jest stratą pieniędzy ;)
Używam tego produktu od: dwóch miesięcy
Ilość zużytych opakowań: całe 30ml opakowanie