Receptury Babuszki Agafii Łaźnia Agafii, Kamczacki scrub do ciała rozgrzewający 

Opakowanie jest niemal identyczne jak we wszystkich kosmetykach Banii. Peeling jest zamknięty bowiem w saszetce o pojemności 100 ml. Taka pojemność będzie idealna na wszelkie wyjazdy, kiedy nie chcemy zabierać dużych opakowań kosmetyków. Wygląd jest także przyjemny dla oka - kojarzy się z naturalnymi składnikami. Zapach kosmetyku jest mocno specyficzny i jak dla mnie niestety niezbyt przyjemny. Mi osobiście kojarzy się z... poczekalnią do dentysty. Zupełnie nie wiem dlaczego, ale takie właśnie było moje pierwsze skojarzenie :D Peeling ma konsystencję gęstej zielonej mazi w której zatopionych jest sporo większych - czarnych i mniejszych - białych 'farfocli'. Szczerze powiedziawszy nie do końca rozumiem zamysł producenta co do takich dodatków, bo nie zdzierają one kompletnie. Jakiś walorów estetycznych też raczej nie dodają produktowi. Na szczęście są na tyle małe, że nie musimy obawiać się zatkania odpływu wanny. Oprócz tego są też maleńkie kryształki zdzierające, ale jest ich na prawdę niewiele, że bardziej miziają skórę niż ją peelingują. Fanki mocnych zdzieraków na pewno nie będą zadowolone poziomem usuwania martwego naskórka. Jeśli chodzi o działanie rozgrzewające, bo oprócz oczyszczenia producent wspomina i o takim działaniu peelingu to początkowo nieco się go obawiałam. Szybko jednak się okazało, że wcale takiego działania nie czuć - kompletnie nic. Także jeśli ktoś kupiłby peeling z myślą o rozgrzewającym działaniu to myślę, że mógłby się czuć dość mocno rozczarowany. Jedną z niewielu (jeśli nie jedyną) zalet produktu jest to, że po użyciu zostawia on przyjemną warstewkę. Skóra wydaje się być delikatnie nawilżona - zapewne dzięki zawartości olejów, że można by się pokusić o darowanie sobie balsamowania :)

Uwielbiam peelingi do ciała, nie wyobrażam sobie funkcjonować na samym żelu pod prysznic, więc w mojej łazience zawsze musi być choć 1 sztuka ;) Babcię Agafię pokochałam za cudowne składy, doskonałą jakość produktów i ciekawe kosmetyki inspirowane Rosją. W tym produkcie pokładałam ogromną nadzieję, naczytałam się wielu pozytywnych opinii, więc on musiał być dobry! Niestety, gdy przyszła paczka - rozczarowałam się srogo... Scrub zapakowano w wygodną, cienką saszetkę, zakończoną plastikowym koreczkiem. Bez problemu się dozuje i można ją rozciąć, gdy chcemy wydłubać ostatnie krople. Zapach - jak lubię dziwaczne, leśno-morskie, chłodne, ziołowe zapachy, tak tego produktu nie mogłam zdzierżyć. Strasznie chemiczny, ostry, niby ziołowy, ale tak kurde nie do końca. To nie jest to. Gdy już jakoś się pogodziłam z myślą, że z rosyjskiego spa nici, tak rozczarowało mnie działanie. To jest scrub? Serio? Kamczacki scrub to błękitna mazia z drobinkami wielkości drobinek w paście do zębów + uwaga, uwaga - coś, czego w życiu byście się nie spodziewały :D Kawałki jakiś glonów, mchów i roślinek, o losie :D Niby fajny bajer, ale to nie zmienia faktu, że ten produkt nie peelinguje! Lubię ostre zdzieraki, a to jest jakieś nieporozumienie. Zużyłam jak najzwyklejszy żel pod prysznic i tyle. Szkoda, jałowcowy scrub był naprawdę fajny, ale Kamczatka mi nie przypadła do gustu... 5+ za kreatywność, jeśli chodzi o te roślinki, ale nic poza tym ;) Zapach, działanie na -, na + jedynie dobra cena i przyzowity skład.

Uwielbiam :) zawiera w sobie elementy jakichś szyszek, albo kory drzew. Świetnie pilinguje, przy czym zostawia skórę głęboko nawilżoną tak, ze nie trzeba używać balsamu. Super. Jedno, do czego się przyczepię to mała pojemność :D

Kupiłam przy okazji większych zakupów,jako że lubię cudaśnie pachnące kolorowe peelingi. Tu żem się zaskoczyła - ani on kolorowy ani cudaśnie pachnący. Papka z różnymi dziwnymi rzeczami w środku o nienajlepszym zapachu. Jednakże już podczas użycia zaczęłam żałować, że jest w tak cholernie małym opakowaniu a ja jestem tak duża.... Wincyj peelingu mi dać! (chciałam krzyczeć). Wystarczył na parę razy. Ale jego działanie było po prostu super - delikatnie lecz odczuwalnie złuszczył skórę, zostawił ją wypielęgnowaną i NAWILŻONĄ!

Peeling ten jest pierwszym peelingiem z wodorostami,który używałam i zrobił na mnie raczej średnie wrażenie. Na plus na pewno zaliczam mu naturalny skład,wygodne opakowanie,z którego można bez problemu wycisnąć produkt do końca oraz jego funkcję myjącą. Natomiast zupełnie nie przypadł mi do gustu zapach oraz to,że jest to peeling dosyć słabo złuszczający martwy naskórek. Nie jest to zdzierak i osoby nie lubiące mocnych peelingów będą z niego bardziej zadowolone. Peeling jest dość gęsty i przez to,że jest bardziej myjący to trochę trudno się go zmywa. Nie jest zbyt wydajny,ale też nie kosztuje dużo,więc warto się skusić i przetestować.

Peeling jak peeling. W dość dobry sposób peelinguje, chociaż te wodorosty trochę mnie denerwowały. Moją skórę trochę wysuszał. Nie jest wydajny, ale ma opakowanie, z którego do końca można wydobyć zawartość. Forma powiedzmy tubki bardzo ciekawa, świetna np w podróży, kiedy nie chcemy tachać kolejnego słoiczka. Na pewno warty wypróbowania no i niska cena. Na pewno wrócę do peelingów tej serii, czy do tego - nie wiem.

Jeden z lepszych kosmetyków receptury babuszki:) Kamczacki scrub (podobają mi się te nazwy:) jest idealnym sposobem na usunięcie martwego naskórka, wygładzenie, odżywienie skóry i masaż pod prysznicem. Grubość scrubu jest idealna do masażu. Super ściera naskórek, wygładza skórę i oczyszcza ją. Myślę, że poradziłby sobie nawet ze średnio wrażliwą skórą, bo jest mimo wszystko dość delikatny i bezpieczny dla skóry. Produkt wydajny, gęsty i tani. Szkoda, że nie ma go we większych opakowaniach

Polubiłam tą serię i przypadła mi ona do gustu. Ten peeling jest jednym z ciekawszych kosmetyków z jakim miałam doczynienia. + Opakowanie jest typowe dla serii tych peelingów. Łatwo się go wyciska. + Konsystencja jest żelowa, o trawiasto - morskim zapachu. Nie każdemu może on przypaść do gustu. + Peeling posiada małe drobinki wodorostów - tak jak zauważyły moje poprzedniczki. Nieźle ściera, ale fanki mocniejszych zdzieraków nie będą zadowolone - to ten z gatunku delikatniejszych. W miesiącach gdy moja skóra jest bardziej sucha - np. zima ten peeling idealnie się sprawdza, bo wtedy te mocniejsze są za ostre. Dodatkowo przyjemnie nawilża skórę i nie zostawia tłustej warstwy. Poza tym bez problemu trzyma się on skóry i nie ucieka z niej. Trzeba go dość sporo by dobrze oczyścić ciało, przez co jest mało wydajny. - Niska pojemność - z jednej strony plus, bo można go przetestować, z drugiej zaś strony starcza na krótko i gdy się spodoba jest go za mało. Przydała by się druga pojemność typu 250ml. W obecnej sytuacji starcza na 2 tygodnie. + Cena - jak dla mnie niska. + dostępność - co raz więcej sklepów ma w ofercie serię Bania Agaffi. Czy polecam? Tak. Gdy chcecie mniejszą pojemność i testować ciekawy, naturalny kosmetyk to zachęcam. Tak samo gdy szukacie czegoś o niskiej pojemności. Ja go kupię nie raz, choć szkoda, że jest tak mały - co przekłada się też na niską wydajność, przez co zabieram mu jedną gwiazdkę. Używam tego produktu od: 2 tygodnie Ilość zużytych opakowań: 1 całe do dna

Peelingowanie ciała nie jest stałym punktem mojeje pielęgnacji, nie uważam tego za konieczne i przeważnie nie mam na to czasu. Jednak postanowiłam, że latem postaram się coś w tej kwestii zmienić. Po pierwsze zaskoczyła mnie forma kosmetyku: dość gęsta pasta, koloru zielono-żółtego z widocznymi kawałkami glonów. Zapach skojarzył mi się z wizytą u stomatologa... Przy pierwszym użyciu nie byłam zachwycona wyglądem peelingu, ale po kilku użyciach się przyzwyczaiłam. Drobinki są małe, słabo ścierają, dopiero przy mocniejszym masażu czuć działąnie kosmetyku. Po zastosowaniu skóra jest lekko wygładzoana, miękka, gładka dla mnie efekt jest wystarczający. Duży plus za naturalny skład. Opakowanie starczyło mi na 4-5 użyć, może starczyło by na jeszcze jedno użycie, ale postanowiłam go już wykończyć. Opakowanie jet niewygodne, śliżga się w mokrych rękach, pod koniec trzeba rozciąć opakowanie. Używam tego produktu od: lipca 2015 Ilość zużytych opakowań: 1x100ml

+naturalny skład i widoczne kawałki glonów!, +nawilża i odżywia skórę, +oczyszcza, +/- złuszcza martwy naskórek, jednak dla mnie zbyt słabo, być może przez przyzwyczajenie do domowych peelingów cukrowych, które są duże ostrzejsze, -nie zauważyłam działania rozgrzewającego, ale akurat na tym mi nie zależało. Ogólnie fajny peeling, jednak ja potrzebuję czegoś mocniejszego. Chociaż , jeśli nie znajdę czegoś takiego, pewnie do niego wrócę. Używam tego produktu od: przez około 3-4 miesiące Ilość zużytych opakowań: jedno

Peelingu używałam już kilka razy. Ma postać kremowej masy barwy pistacjowej, drobinki ścierające są dobrze wyczuwalne, ładnie ściągają martwy naskórek, ale trudno jest chyba zrobić sobie nim krzywdę. A co najważniejsze, i chyba najciekawsze, w peelingach Agafii faktycznie można pooglądać dokładnie co w nich jest, jak w tym z maliną i amarantusem ziarenka, tak w tym... glony. Glony, tudzież wodorosty, w peelingu pływają (w dużym natężeniu) kawałki zielonych roślinek, które można sobie dokładnie pooglądać, podziubać, miłe zaskoczenie, kiedy faktycznie w kosmetyku jest to, co powinno w nim być. Zapach przyjemny, zielony, lekko trawiasty. Peeling wymaga przyłożenia się przy zmywaniu, bo lubi się przyczepić. Pozostawia skórę miłą w dotyku, nie wysusza. Wystarczy relatywnie niewielka ilość na całe ciało. Cena śmiesznie niska. O cudownych opakowaniach z tej serii będę pisać chyba w każdej recenzji - niesamowicie wygodne, praktyczne, a do tego naprawdę ładne, ozdoba toaletki, mam z nich już ułożoną na szafce zgrabną bateryjkę. Używam tego produktu od: jakiś czas Ilość zużytych opakowań: pierwsze w trakcie