Recenzowany żel wygrałam w jednym z konkursów na wizaż.pl. Kilka lat temu dość często sięgałam po markę Neutrogena, obecnie jednak jakoś o niej zapomniałam, więc tym bardziej ucieszyłam się z nagrody i faktu, że będę mogła cofnąć się parę lat i być może przypomnieć sobie, za co Neutrogenę lubiłam. Mam cerę mieszaną, z mocno przetłuszczającą się strefą T. Czasem miewam zaskórniki w tej okolicy, dodatkowo ostatnio walczę z trądzikiem. Jest też wrażliwa.
Żel znajduje się w plastikowym opakowaniu z pompką o dość sporej pojemności jak na tego typu produkt, czyli 200 ml. Podoba mi się, że jest ono wykonane z przezroczystego plastiku. Dzięki temu na bieżąco mogę kontrolować zużycie, a żel ma piękny, różowy kolor, więc całość prezentuje się ładnie. Wykonane jest bardzo porządnie, ma też miłą dla oka, oszczędną szatę graficzną. Pompka znacząco ułatwia dozowanie. Jest dobrze wykonana, do samego końca sprawnie podaje produkt. Posiada system on/off, co ułatwia życie w podróży. Lekko się zapycha, trzeba co jakiś czas dozownik przeczyścić wykałaczką, jednak moim zdaniem nie jest to wina konstrukcyjna, a raczej konsystencji produktu. Butelka jest stabilna, podczas naciskania pompki nie przeważa się. Ogólnie większych zastrzeżeń nie mam, opakowanie dobrze się sprawdza.
Żel zawiera ekstrakt z różowego grejpfruta i tak też ma pachnieć. Bardzo lubię energetyczne, cytrusowe zapachy i byłam go szczególnie ciekawa. I co dostajemy? Nieprzyjemną woń kojarzącą mi się ze środkiem do czyszczenia toalet. Mocny, sztuczny, drażniący. Nie moja bajka i męczyłam się z nim do samego końca, nie przyzwyczaiłam się. Druga sprawa, która nie do końca mi się podoba to dziwna, galaretkowata, glutkowata konsystencja. Niezbyt sprawnie idzie mi nakładanie jej na twarz, masując czuję taką dziwną maź, a na dokładkę jeszcze niełatwo jest ją spłukać. Produkt raczej się nie pieni, co nie ułatwia mycia. Wydajność jest bardzo dobra, pewnie też dlatego, że mamy tutaj dużo produktu, ale wystarczył mi on na kilka miesięcy stosowania rano i wieczorem. Do dobrego oczyszczenia wystarcza niecała pompka. Skład może nie jest jakiś super naturalny, zawiera SLES, a więc dość agresywny środek myjący, pod koniec inci mamy jeszcze diosodium edtę, ale poza tym mi pasuje. Dostępność dobra, ostatnio widziałam go w Rossmannie, a cena w stosunku do pojemności i wydajności jak najbardziej odpowiednia.
Producent obiecuje nam działanie pielęgnacyjne, czyli rozjaśnienie cery oraz redukcję niedoskonałości, takich jak zaskórniki. Niestety nie mogę powiedzieć, żebym coś takiego na swojej twarzy zauważyła. Jeżeli chodzi o oczyszczanie, to świetnie radzi sobie z zanieczyszczeniami i pozostałościami makijażu. Jest dość mocny, porządnie oczyszcza, daje wrażenie takiej wyszorowanej, skrzypiącej skóry. I z tego względu bałam się, że będzie wysuszał, ale nie zauważyłam takich skutków, więc mogę stwierdzić, że jednocześnie jest w miarę delikatny. Pozostawia uczucie odświeżenia. Nie podrażnia nawet okolicy oczy, która u mnie jest szczególnie wrażliwa. Spokojnie myję im również oczy, jeśli mam je mocno zamknięte, to nic nie szczypie, oczy nie robią się czerwone. Myślę, że powinien sobie dobrze poradzić z samodzielnym demakijażem, chociaż ja używam go jako drugi krok, po płynie micelarnym lub olejku. Nie jest to na pewno zły żel. Jednak ostatnio raczej skłaniam się ku delikatniejszym produktom, bez SLS czy SLES. Z tego względu, a także nieprzyjemnego zapachu i dziwnej konsystencji raczej ponownie po niego nie sięgnę.
Zalety:
- dobrze myje
- nie wysusza, nie podrażnia
- wydajność
- wygodne opakowanie z pompką
- dostępność
Wady:
- zbyt mocny, sztuczny zapach
- nie ma właściwości pielęgnacyjnych (nie rozjaśnia, nie oczyszcza dogłębnie)
- dziwna, glutkowata konsystencja, którą niełatwo zmyć
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie