Clochee Nourishing Sugar Scrub Shea Butter & Cinnamon Odżywczy peeling cukrowy `Cynamon`

Piling mechaniczny jest ciężko zepsuć, zazwyczaj czy te solny czy cukrowe dają ten sam efekt. Tutaj bardzo nie wiele można zepsuć. Jednak marce Clochee się udało. APLIKACJA Piling jest przede wszystkim bardzo tłusty, pozostawia tłustą warstwę na skórze, którą ciężko rozprowadzić a co dopiero wykonać nim piling. Mieszam piling wraz z mydłem, aby jakoś rozpuścić ten tłuszcz, wtedy faktycznie otrzymuję efekt jakiego oczekiwałam od pilingu. Kolejna walka stoczona jest podczas spłukiwania produktu. Jest to bardzo ciężkie i wymaga nagimnastykowania się z kolejną porcją mydła. Piling niestety osadza się także na wannie, czyli w gratisie mamy przymus umycia armatury po kąpieli. PODSUMOWANIE Podsumowując, jest to piling o dobrym składzie, biorąc pod uwagę jego cenę, nie jest wart takiego wysiłku przy aplikacji.

Ten peeling to zdecydowanie typ tłuścioszka, aczkolwiek jest to inny rodzaj tłustości, niż w przypadku peelingów na bazie parafiny. Zapach przypomina mi aromat piernika i zdecydowanie pasuje mi do jesieni i zimy, niż do lata ale był świetnym umilaczem chłodniejszych, lipcowych wieczorów. Cudownie otulał ciało. Skóra już po jednym użyciu wygląda lepiej. Kora cynamonu świetnie sprawdza się w roli delikatnego zdzieraka a cukier jej w tym skutecznie pomaga. Dodatkowo skóra jest delikatnie zbrązowiona więc wygląda zdrowiej i bardziej promiennie. Aromat cynamonu cudnie wypełnia łazienkę i dość długo utrzymuje się na skórze. Lubię ten efekt natychmiastowego nawilżenia i wygładzenia po użyciu tego peelingu. To uczucie nawilżenia utrzymuje się bardzo długo, więc codzienne stosowanie nie jest konieczne.

Nie. Niestety nie polecam, i nie będę raczej tym razem szczególnie uzasadniać swojej opinii, gdyż już samo wspominanie tego kosmetyku jest dla mnie dość traumatyczne. Łatwo sobie zatem wyobrazić, jak okropna była faktyczna aplikacja. Bardzo lubię aromat cynamonu, i tym przede wszystkim kierowałam się, kupując ten peeling, natomiast stężenie woni finalnie okazało się w preparacie wręcz nieznośne. Bazę dla peelingujących drobinek stanowi masło shea, i uważałam to nawet za atut, wyobrażając sobie, że ów sycący składnik będzie pięknie łagodzić skórę, zapobiegając podrażnieniom od tarcia. Nic nie łagodzi! Jest śliski i maże się tylko na skórze, razem z tymi drobinkami, finalnie nie odświeżając skóry, a natłuszczając ją nadmiernie w taki sposób, że resztki kosmetyku są wyjątkowo waleczne i oporne na zmywanie, trafiając w ten sposób w miejsca, do których nie powinny – chociażby we włosy. Nie.

Lubię cynamon i zapach cynamonu ale ten peeling tak intensywnie pachnie cynamonem że po chwili można dostać zwrotów głowy. Oprócz cukru peeling ma dodatkowo pestki malin i korę cynamonu do ścierania naskórka i tylko dzięki temu coś peelinguje bo cukier rozpuszcza się od samej wilgoci w łazience. Niestety zostawia grubą tłustą warstwę na skórze która może i nawilża ale brudzi wszystko do czego dotknie i nie chce się ani zmyć ani wchłonąć. Produkt też nie jest w ogóle wydajny bo trzeba go dużo użyć żeby w ogóle coś zdziałać. Jak dla mnie jest drogi bubel i nie polecam go kupować.

Jako fanka korzennych zapachów nie mogłam przejść obok tego peelingu obojętnie, dodatkowo zachęcona bogatym składem długo nie zastanawiałam się nad zakupem tego kosmetyku. Peeling doskonale złuszcza martwy naskórek, pozostawia skórę gładką i pełną blasku, niestety nie można tego powiedzieć o wannie... po każdym użyciu wanna jest bardzo tłusta i brudna, ale dzieje się tak w przypadku każdego peelingu cukrowego z olejami. Także, jeśli ktoś dostaje palpitacji serca na widok bałaganu lub nie chce szorować wanny po każdym użyciu, nie jest to produkt dla niego.

Peeling stosuje na wilgotne ciało. Nakładam niewielką ilość i wmasowuje okrężnymi ruchami. Zapach jest tak przyjemny, że pozwala się zrelaksować. W konsystencji można zobaczyć jakby całe kawałeczki cynamonu oraz wyróżnić można jakby dwie warstwy, warstwę peelingu składającego się właśnie z tych kawałeczków cynamonu i cukru która ma za zadanie złuszczyć martwy naskórek, i druga warstwa masło shea którego zadaniem jest odżywienie. Po aplikacji spłukuję całe ciało i wycieram ręcznikiem. Zabieg taki o dziwo świetnie działa na skórę łokci i kolan. Po oprócz złuszczenia odżywia ją. Lubię to uczucie zaraz po aplikacji, nie muszę nakładać balsamu, bo moja skóra jest jakby pokryta delikatną warstwą ochronną. Tym samym zabezpieczona przed działaniem nieprzyjemnych czynników zewnętrznych. Skóra jest miękka i taka delikatna w dotyku, dobrze złuszcza ale nie powoduje zaczerwienienia. Mam wrażenie jej odżywienia i nawilżenia, chociaż peeling tak naprawdę ma za zadanie przygotować skórę na dalszą pielęgnacje. Plusy: -produkt naturalny, -cudowny zapach, -bardzo wydajny, -doskonale złuszcza, -odżywia, -pozostawia miękką i gładką skórę. Minusy: -brak. Używam tego produktu od: 3 miesięcy Ilość zużytych opakowań: 1 duże