Peter Thomas Roth Rose Stem Cell Bio-Repair Gel Mask Żelowa maseczka na bazie róży

Nie jestem fanką tej maseczki pomimo, że bardzo chciałam być. Niestety, nie widzę u siebie żadnego efektu z jej stosowania, a nawet mam wrażenie, że moje kremy na noc lepiej nawilżają mi skórę niż to. Szczerze mówiąc, to w pewnym momencie nawet zaczęłam jej używać na siłę, ale sama się na siebie złościłam bo wiedziałam, że w pielęgnacji danego dnia mogłam sięgnąć po coś, co faktycznie zrobi robotę. Tutaj przyjemny jest zapach, ale moim zdaniem to koniec plusów. Maska ma żelową konsystencję, teoretycznie powinna nawilżać, ale u mnie nawilżenia brak. Po zmyciu jej nie czuję praktycznie żadnej różnicy. Pozostawiona na noc sprawia, że skóra rano woła pić. Natomiast jeżeli komuś ta maseczka podpasuje to z całą pewnością będzie zadowolony z wydajności. Ja miałam wrażenie, że ta maska się nie kończy ???? Niestety, nie każda marka premium ma super kosmetyki i tu tu raczej mamy hype ceny, a nie jakości. Osobiście nie polecam, za mniejsze pieniądze kupicie zdecydowanie lepsze produkty.

Maseczka ma bardzo ładny przezroczysty różowy kolor. Konsystencja jest żelowa i bardzo łatwo się nakłada, nie spływa przy aplikacji, ponieważ jest przezroczysta nie brudzi ubrań, włosów wokół twarzy. Przepięknie pachnie, świeżą nie cukrową różą. Po nałożeniu daje uczucie chłodzenia, niestety po paru minutach dochodzi jeszcze nieprzyjemne szczypanie. Cere mam mieszaną a więc dla osób z wrażliwą może to stanowić duży problem i mogą wystąpić podrażnienia. Maseczka bardzo łatwo się zmywa. Skóra po niej jest bardzo gładka i elastyczna, ładnie też oczyszcza. Mimo że jest dość wydajna to za taką cenę możemy kupić o wiele tańsze i lepsze maseczki z lepszym i bardziej naturalnym składzie. Polecam poprosić o próbkę lub kupić najpierw travel size. Ja niestety do niej nie wrócę.

Kremy, peelingi i maseczki są kwestią indywidualną. Moja cera z tłustej, trądzikowej przeszła w mieszaną, czasami nawet bardzo przesuszoną na policzkach (szczególnie w okresie jesień-zima). Zatem maseczki staram się dobierać nad wyraz ostrożnie. Maseczka ma postać gęstego, półprzezroczystego żelu o różowym zabarwieniu. Jej zapach określiłabym jako odrobinę słodki, różany, bardzo przyjemny. Maseczka nie zasycha, po 10 minutach wchłania się dość równomiernie, jest łatwa do zmycia. Po zmyciu twarz jest przyjemnie gładka i miękka, delikatnie nawilżona i rozjaśniona. Maseczka uspokaja zaczerwienienia, nie podrażnia ani też nie przesusza. Co więcej, nie zapycha, a co za tym idzie, nie pogarsza stanu cery. Opakowanie jest poręczne i wygodne. Łatwo z niego wydobyć resztki produktu. Używam tego produktu od: kilku miesięcy Ilość zużytych opakowań: 1: 150 ml

Zużyłam miniaturę, czyli 15ml. Lekki i przyjemny zapach, żelowa lekka konsystencja, nakładanie sama przyjemność. Co maska robi? Nawilża, może odrobinę napina. Czy rozjaśnia? Odmładza? Nie zauważyłam. Jednak nie uczuliła, nie podrażniła - generalnie nie zrobiła niczego złego, zostawia po sobie przyjemne uczucie. Cena wysoka, ale produktu niby dużo, na pewno jest wydajny. Pytanie tylko czy nie ma lepszych produktów tego typu na rynku, nieco tańszych? Wg mnie są.

Do maseczki podchodziłam z rezerwą - nie przepadam za taką formułą, ale postanowiłam się skusić i nie zawiodłam się :) Zapach róży nie jest silny, a sama maseczka przypomina mi różaną maseczkę od Skin79, jednak ta maska ma o wiele lepszy skład niż jej azjatycka siostra. Opakowanie jest duże i starcza na długi czas, produkt jest przyjemny w rozprowadzaniu i ekonomiczny. Nie podrażnia cery, nawilża i wpływa na przebarwienia przy regularnym stosowaniu - jednak nie ma co spodziewać się szału, nie jest to remedium na każdy problem. Cena produktu jest bardzo wysoka, ale jest to produkt wart wydatku, spokojnie na kilka miesięcy starczy nam produktu. Nie zauważyłam u siebie reakcji alergicznych ani wysypu wyprysków. Dostępność produktu jest dość słaba.