Bez funkcji wybielania, za to z dodatkową funkcją poprawiania humoru – tak mogłyby wyglądać gluty Ufoludka
Pasta ma w zasadzie same zalety, choć oczywiście do czegoś się przyczepię, a i zastrzegam, że więcej po nią nie sięgnę, gdyż – nie wybiela, a tego w głównej mierze poszukuję w pastach do zębów.
Uczciwie zresztą Producent tego nie obiecuje, więc – braku wybielania się nie czepiam, a specyfik kupiłam głównie dla potrzeb... niniejszym opisywanego przetestowania, korzystając z okazji wyprzedaży i nabycia go za 3 zł, czyli około 30% regularnej ceny. Nieźle.
Czepiam się – opakowania. Choć niewątpliwie jest śliczne, aż oczy rwie, ale – aż zbyt śliczne. Plastikowa, miękka, wygodna tubka ma bardzo dobre zamknięcie z klapką, i jest wyjątkowo estetyczna i ładna. I tyle wystarczy. Po cóż zatem równie piękny, nabłyszczany, śliski i gładki, a do tego tłoczony kartonik? Pasta to "Natural Extracts" – bardzo w nurcie "pro-eko", a do produkcji kartonika, który i tak wyrzuca się natychmiast po rozpoczęciu użytkowania zawartości, poszły z 3 drzewa z Amazonii, i jakieś 2 metry przeczystej wody z Bajkału. Nawet jeśli kartonik Ktoś (a nie wszyscy to robią) przeznaczy na makulaturę, to i tak proces produkcyjny się już odbył. Słabe. Minus.
Poza tym – pasta jest super. Ze wspomnianej miękkiej tubki wydobywa się – mi akurat wybitnie poprawiający mój czarny i brutalny humor – smark Ufoludka. Tak mi się zaskakująco, ale uroczo skojarzył ten lekko przejrzysty, seledynowy żel, o przyjemnej konsystencji, wspaniale się pieniący, o ciekawym, doskonałym aromacie i smaku mięty, olejku z azjatyckiej cytryny i aloesu, przypominającym mi tym razem nie organiczne substancje z czyjegoś nosa, a homeopatyczne wschodnie mikstury ze sklepów zielarskich.
Aplikacja jest zatem bardzo przyjemna, mnie dodatkowo bawi, a ponadto nie podrażnia ani wrażliwego szkliwa, ani równie delikatnych dziąseł, co natychmiast bym odczuwała, jako obdarzona takowymi.
Pasta pięknie się pieni i równie dobrze spłukuje, nie pozostawiając poczucia osadu na zębach, tylko długotrwałą świeżość – zębów, jamy ustnej i oddechu.
I zapobiega próchnicy, ponieważ zawiera fluor, który budzi pewne kontrowersje, natomiast mnie akurat nie straszy, po tym, jak sobie o nim poczytałam.
Choć pasta zębów nie wybiela, to i tak są przy jej regularnym stosowaniu bardzo czyste, i gładkie, a przez to i jaśniejsze.
Do codziennej pielęgnacji to świetna i oryginalna pasta, którą szczerze polecam.
Zalety:
- skuteczność – zęby są czyste, lśniące, gładkie, dobrze oczyszczone, a przez to - jaśniejsze,
- wydajność – bardzo wydajna,
- ochrona szkliwa - bez poczucia ich powleczenia jakąś substancją chemiczną, a do tego pasta zawiera fluor,
- ochrona dziąseł,
- skład – naturalne ekstrakty roślinne - mięta, olejek z azjatyckiej cytryny i aloes,
- zapach i smak – bardzo oryginalne, zgodne z naturalnym składem – zapewniające długotrwałe uczucie odświeżenia jamy ustnej i oddechu,
- kolor – bardzo oryginalny – seledynowy żel,
- opakowanie – skromna, miękka tubka,
- cena – przystępna – zważywszy na wszystkie walory pasty
Wady:
- kartonik - śliczny – barwny, nabłyszczany, śliski i gładki, a do tego tłoczony – zatem niezbyt "eko-przyjazny" i całkowicie zbędny, gdyż pasta znajduje się w funkcjonalnej tubce
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie