Maseczkę kupiłam w promocji Rossmanna 2+2. Zawsze przy tej promocji wybieram kilka rzeczy tej marki, bo do najtańszych nie należy a w tej sposób najbardziej się opłaca i praktycznie połowę oszczędzam. Każdy kosmetyk kosztuje w granicach 45-55zł i wybieram 4 różne, z czego 2 tańsze dostaję za 1 grosz - nic tylko brać ;)
Maseczkę liftingującą 3D wzięłam po raz pierwszy i zaczęłam się zastanawiać dlaczego wcześniej się na nią nie zdecydowałam. Używam jej już trzeci miesiąc, ale tak naprawdę byłam bardzo zaskoczona już po pierwszym jej użyciu. Jest polecana w szczególności po 40-stym roku życia, ale ja w okolicy 30-stki zdecydowałam się na nią kierując się potrzebami skóry a nie wiekiem. Polecam patrzeć właśnie w tych kategoriach i nie dać sobie wmówić ,,po co Ci krem przeciwzmarszczkowy, przecież nie masz zmarszczek.." No właśnie, bo używam ich ,,przeciw zmarszczkom" a nie ,,na zmarszczki". Dokładnie tak samo patrzę na maseczki i jeśli potrzebuję efektu liftingu - oto i jest w mojej kosmetyczce :)
Maseczka ma ciekawą konsystencję i jest to żel/galaretka, która lekko potrząśnięta trzęsie się dokładnie tak jak stężałe galaretki Gellwe :D Nie ma koloru, jest bezbarwna i posiada piękny, świeży zapach. Przed użyciem można włożyć ją na kwadrans do lodówki, wtedy będzie przyjemnie chłodzić twarz i redukować obrzęki. Patrząc na konsystencję początkowo miałam obawy, że nie będzie wydajna, ale w takich kwestiach lubię się mylić :) Stosuję ją 1-2 w tygodniu i mam jeszcze połowę opakowania, bo nie potrzeba dużej ilości do pokrycia całej twarzy a i tak nie robię warstwy zbyt cienkiej, nie widzę powodu dla którego miałabym jej sobie żałować. Stosuję ją jako maseczkę na noc po dokładnym oczyszczeniu twarzy z makijażu, peelingu, serum/esencji oraz kremie pod oczy. Dla mnie to taki ostatni krok w rytuale anti-ageing, który nie tylko dobrze działa na moją skórę, ale i bardzo relaksuje. Nie mam także obawy, że maseczka skończy na poduszce podczas snu, wchłania się w skórę na tyle dobrze, że w ciągu kilku-kilkunastu minut delikatna, wodna formuła nie jest już wyczuwalna, bo ,,pracuje" wewnątrz naskórka.
Efekty? Bardzo zadowalające. Czy to lifting 3D to nie wiem, ale bardzo mi się podoba moja skóra, kiedy budzę się rano. Jest nawilżona, lekko napięta i niesamowicie wygładzona, dawno już nie miałam tak wygładzonej cery jak po tej galaretce. Wiem, że czasami wystarczy porządny peeling, aby skóra była gładka, ale to jest coś więcej - gładkość, miękkość i wewnętrzny blask skóry w jednym. Na takiej cerze podkład wygląda bardzo ładnie i wystarczy jedna cienka warstwa dla wyrównania kolorytu lub czasami całkiem rezygnuję z podkładu. Wtedy aplikuję tylko korektor pod oczy i na centralną część twarzy, po czym przyprószam całą twarz pudrem HD z Lovely i taki efekt jest lekki a satysfakcja na 100% :)
Opakowanie to wygodny słoik, bardzo elegancki w wyglądzie z piękną, japońską grafiką na pudełeczku. Według mnie wygląda całkiem luksusowo jak na drogeryjne standardy, do których już przywykłam - na pewno wyróżnia się w tłumie. Polecam wszystkim tym, którzy potrzebują nawilżenia, wygładzenia oraz poprawienia ogólnego wyglądu skóry, nie tylko po 40-stce.
Zalety:
- ciekawa konsystencja galaretki, która szybko się wchłania
- super jako maska na noc (nie tylko u osób po 40-stce)
- nawilża
- delikatnie napina
- cudownie wygładza
- ładnie pachnie
- sprawia, że cera ma zdrowy blask i nie potrzebuje zbyt dużego krycia podkładem
- wydajna
- bardzo ładne opakowanie, w stylu japońskim
- cena regularna dość wysoka i warto kupować w promocji, niemniej adekwatna do jakości
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie